Rozdział 2

165 7 0
                                    

Napisał do mnie zasrany Anthony Collins. Wpatrywałam się chwilę w powiadomienie, zastanawiając się czy powinnam w nie wchodzić. W końcu i tak by nie zauważył, gdybym mu nie odpisała. Lepiej niech skupi się na odczytywaniu wiadomości do swoich fanek.

Po chwili zorientowałam się, że przecież nie podawałam mu nazwy swojego konta. Znał tylko moje imię, o ile je zapamiętał. Odpaliłam więc konwersację, by zobaczyć czego ode mnie chciał.

@anthonycollins
Hej
Mam pytanie

@aureliaadavis
A nie możesz wpisać go w google?
I skąd wiesz jak się nazywam na ig?

@anthonycollins
Nie mogę, bo to pytanie do ciebie
Mam swoje źródła

No jeszcze tego zabrakło. Jeśli myślał, że odpowiem na jakieś pytanie, to się mylił. To nie jest jakiś wywiad. Czemu nie mógł się wprowadzić tu ktoś normalny? Może nie narzekam na panią Collins, bo w końcu oglądałam milion filmów Marvela z nią, ale no błagam.

@aureliadavis
To spadaj

Odpisałam i wyciszyłam aplikację. Miałam nadzieję, że to było ostatnie co do mnie napisał. Ewentualnie, fajnie by było gdybym dowiedziała się skąd wie jak mam na nazwisko, ale to może kiedyś.

Rano wstałam i pierwszą osobą jaką zobaczyłam była moja mama, która akurat wychodziła z garderoby. Jak zawsze wystrojona, zapewne właśnie szła na jakieś spotkanie. Miała na sobie czarną, elegancką sukienkę z Chanel i szpilki Yves Saint Laurent. Makijaż był nieskazitelny i wyglądał niczym filtr.

Coś co po niej odziedziczyłam to zdecydowanie długie, brązowe włosy. Co prawda, ostatnio myślałam, żeby podciąć je do ramion, ale ostatecznie zostaje przy aktualnej długości, do piersi.

-Aurelia! Już wiem, kto tu mieszka! Nie uwierzysz jak ci powiem.. - powiedziała, gdy tylko mnie zauważyła. Serio mamo? Nie chciałam nic mówić, ale powiedziała mi to z lekkim opóźnieniem.

-No dawaj - odpowiedziałam, śmiejąc się.

-Wracałam wczoraj autem z pracy i poznałam osobiście Monicę i Davida Collins! Już przeszliśmy na ty, są tak cudowni! - opowiadała podekscytowana.

-Co przepraszam? Przeszliście na ty? - Scarlett Davis miała jakiś dar. Zawsze przekonywała do siebie ludzi z prędkością księżyca. Miałam wrażenie, że każdy kto ją poznał - ekspresowo ją polubił. Często zdarzało się tak, że moi znajomi mieli z nią kontakt, niczym z przyjaciółką.

-No tak! O, poznałam też ich syna, akurat skądś wracali wszyscy razem. Super chłopak z niego.

-No co ty nie powiesz - sarknęłam. - Nie no to na prawdę super - odpowiedziałam akcentując ostatnie słowo.

-Zaprosiłam ich jutro na obiad. Trzeba się w końcu lepiej po...

-CO?! Znaczy.. super! Wiesz, tak się zdziwiłam, no pozytywnie - odpowiedziałam, bardzo zmieszana. No tego zabrakło, żeby ten dupek był sobie w moim domu. Oby się rozchorował, czy coś. Teraz wyjaśniło się skąd znał moje nazwisko i przy okazji nazwę na instagramie.

-Jennifer i Erin ugotują wszystko co najlepsze- kobiety były naszymi kucharkami. Tak, mieliśmy kucharki, ogrodników i sprzątaczki. Byłam temu dość przeciwna, ale moim rodzicom się to podobało. - Tata wraca dziś wieczorem, więc będziemy w komplecie!

You have my heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz