Rozdział 9 - Rozłąka

884 40 17
                                    

Promienie słoneczne powoli przedostawały się przez moje rolety, a ja już miałam ochotę się zabić. Niedziela była moim trzynastym powodem. Moja boląca głowa na tym samym stopniu górowała z tym pieprzonym dniem tygodnia. Przebrałam szybko sukienkę na swoją piżamę. Na ostatnich siłach dotarłam do łazienki w której zwymiotowałam, a ból brzucha był tak silny, że myślałam czy może nie wbić sobie w niego coś, aby już nie cierpieć. Pukanie do drzwi przerwało moje męczeństwo i odkupowanie grzechów. Przepraszam mamo.

- Alex, wszystko dobrze? - zmartwiony głos Nathalie dotarł do moich uszu.

- Tak - odpowiedziałam zachrypniętym głosem. Nie zamknęłam drzwi, więc kobieta po prostu je otworzyła i weszła zamykając za sobą.

- Źle się czujesz? Piłaś? - siedziałam skulona nad toaletą czekając aż opróżnię z siebie wszystko. - Obiecuję, nie powiem tacie.

- Tak, kurwa. Piłam - powiedziałam nerwowo łapiąc się za brzuch.

- Ale jadłaś coś przedtem, tak? - zmartwiona kucnęła. Gdy nie odpowiedziałam westchnęła podnosząc się. - Zaraz przyniosę ci bidon z wodą i herba... - Przerwało jej jednak pukanie do drzwi.

- Kto tam jest? - zdesperowany Tom zawołał. Nathalie podniosła brwi do góry i szybko otworzyła drzwi.

- A co potrzebujesz? - zapytała dalej ze swoją miną wkurzonej matki, którą robiła gdy Tom coś zniszczył.

- Ja... - widziałam jak również łapał się za brzuch.

- Piłeś. - Od razu stwierdziła.

- Mamo nie, ja...

- Ty... - dalej pytająco na niego patrzyła.

- Zatrułem się czymś u Dash'a - nerwowo się zaśmiał hamując chyba wymioty, bo coraz bardziej robił małe kroczki w stronę ubikacji nad którą już siedziałam.

- Bezczelny - prychnęła. - Wychowuję alkoholika! Pisałeś niedawno SAT, złożyłeś papiery na uniwerek, a ty imprezujesz! Zastanów się... - Gdy odchodziła ostatni raz zerknęła na mnie i puściła mi oczko uśmiechając się. Wiedziałam, że mówiła to dla zasady, bo jak na kobietę, którą powinnam nienawidzić zauważałam coraz więcej dobra. Przeanalizowałam jej słowa i wtedy to do mnie dotarło. Za około pięć miesięcy Tom wyjeżdża do college'u. Z resztą nie tylko on. Ja z Emmą zostaniemy tu na jeszcze rok. Na samą myśl, że będę tu tylko ja ojciec i Nathalie łapały mnie ciepłe poty, a wymioty nasilały się. Początkowo myślałam, że będę tylko z parą ewentualnie młodszym dzieckiem, ale nigdy z kimś takim jak Tom. To on zadbał bym się tu zadomowiła i choć do tego dużo brakuje to w połowie mu się to udało. Nie byłam tu jakoś długo, ale to on jedyny ze mną rozmawiał, przychodził gdy tego potrzebowałam i plotkował o wszystkich, których nie lubiliśmy. Ciężko mi z myślą, że nie będę mogła wejść do jego pokoju gdy będę mieć chwilę słabości i z nim porozmawiać.

- Nie chcę abyś wyjeżdżał - powiedziałam pusto. Szatyn usiadł naprzeciwko mnie.

- Żałuję, że nie poznaliśmy się szybciej i w innych okolicznościach, bo zrobiliśmy to zdecydowanie za późno - stwierdził smutno. - Zawsze byłem jedynakiem, dostawałem od rodziny na święta prawie wszystkie prezenty z pod choinki, bo byłem sam. Właśnie, byłem sam. Nie miałem kogoś do pogadania, podzielenia się czy coś. No wiesz, tak jak ty możesz przyjść do mnie, a ja do ciebie.

- Lecąc tu byłam przekonana, że będę robić wszystko by wrócić, ale gdy czułam w tobie takie wielkie wsparcie ciężko było mi myśleć, że w Londynie nic już po mnie, a tu jesteś ty - westchnęłam. Siedzieliśmy tak w ciszy aż chłopak delikatnie mnie objął.

Sinful KissesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz