Siedziałam samotnie przy toaletce, czytając zaproszenia otrzymane od Bonnie' go. Były one ładnie ozdobione w różne świąteczne naklejki.
Nie wiem czy to taki dobry pomysł, żeby pójść na tą imprezę. Nie chcę narażać nikogo na jakieś niebezpieczeństwo.
Nagle drzwi mojego pokoju otworzyły się na oścież.
- Mari. Nic ci nie jest? - zmartwiony królik wbiegł do pomieszczenia i kierował się w moją stronę.
- Mówiłam ci, że nic mi nie będzie. - odwróciłam się na krześle i uśmiechnęłam się do chłopaka, który odwzajemnił uśmiech.
- Cieszę się. Mari... - wstałam z krzesła. Poczułam jakby nasze dłonie zaczynały się oplatać. - Ja... kocham cię.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Po chwili powoli nasze usta złączyły się. Zawiesiłam swoje ramiona na szyję Bon' a. Nagle naszą chwilę przerwał dźwięk z korytarzu.
- Eww. - odwróciliśmy głowę. W drzwiach stał Fred.
- Weź się przymknij i nie zachowuj się jak dzieciak. Masz 22 lata chłopie.
- Co jeszcze. - przewrócił oczami. - znajdźcie sobie lepsze miejsce na to.
Po zamknięciu się drzwi rozesmialismy się. Przypomniało mi się, że miałam podać chłopakom zaproszenia. Zdjęłam ręce z szyi chłopaka i kierowałam się w stronę toaletki. Wzięłam jedno zaproszenie i podałam mu je.
- Co to jest. - spojrzał się na mnie, a później na zaproszenie.
- Zapomniałam powiedzieć, ale Bonnie zaprasza nas na Wigilijną imprezę i kolacje w jednym.
Powoli otworzył kartkę i zaczął czytać.
- Nie wiem czy inni nas zaakceptują... Czy zaakceptują shadow' y.
Spuścił głowę w dół. Cokolwiek oni kiedyś zrobili, to widać wyraźnie, że żałują. Fred jest strasznie zamknięty w sobie, ale da się dostrzec, że żałuje za swoje czyny, które popełnił wiele lat temu. Tak samo jak Bon. Tylko, że on czasami okazywał emocje skrywające się głęboko w sercu.
Nie chciałam się dowiadywać co zrobili. Cokolwiek to by było, mogłabym im to wybaczyć bo widać, że żałują. Szkoda mi ich było.
- Nie martw się. Coś wymyślimy i zastanowimy się. - pocieszylam załamanego chłopaka. Usiedliśmy na łóżko. W pewnym momencie chłopak się złamał i z oczu zaczęły mu lecieć łzy. Moje serce było za delikatne i po chwili zaczęłam też płakać. Chłopak uniósł głowę i spojrzał się na mnie.
- Czemu płaczesz?
- Smutno mi jest kiedy komuś jest smutno. - przetarłam ostatnią łzę. Objęłam chłopaka i znów pocałowaliśmy się.___
Po długim przesiadywaniu we dwójkę w pokoju spojrzałam na zegar.
Kurde jest już 4 PM, a impreza zaczyna się za godzinę!
- Bon.
- Tak?
- To będziemy szli na... wiesz sam co?
- No dobra...
- To szybko trzeba się ogarnąć, bo nie zdążymy. Za godzinę się zaczyna, a my nawet prezentów ani niczego nie mamy. - Królik wstał i ciężkim krokiem poszedł do pokoju przekazać info, że za chwilę będziemy się zbierali do wyjścia. (Fred wiedział o imprezie i wyraził zgodę, lecz trochę się wachał).
Kurdeeeeee! Nie mam niczego przygotowanego. - spojrzalam na mój strój. - No może z wyjątkiem ubrania.
Zaczęłam biegać po całym pokoju w poszukiwaniu czegoś, sama nie wiedziałam czego. Uspokoiłam się i zaczęłam na spokojnie myśleć. Poczułam jakbym zaczynała się unosić nad ziemią. Otworzyłam oczy. Lekko się przeraziłam, lecz dalej byłam strasznie wyluzowana. Nagle pojawił się rozbłysk w pokoju. Upadłam na ziemię. Rozejrzałam się.
- Co jest! - obok mnie stała masa prezentów. Wstałam i niepewnie podeszłam do nich bliżej. Wzięłam jedną do ręki.,,Dla Mangle,,
Odłożyłam delikatnie paczkę na ziemię i brałam do ręki następne paczki. Każda z nich była podpisana.
___
Po tej dziwnej sytuacji zaczęłam sprawdzać czy nie posiadam mocy, o których nie wiedziałam wcześniej.
Zaczęłam delikatnie wymachiwać ręką i nic. Machnęłam mocno dłonią. Było słychać odgłosy tłuczenia się szkła. Zerknęłam za siebie. Lustro od toaletki było roztrzaskane.
Wypróbowałam różnych sposobów. Jednym z nim było pomyślnie o jakiejś, rzeczy i tak jakby ją przywołać, sprawić, aby unosiła się w powietrzu. Ten pomysł sprawdziłam na jednej z paczek.
Udało się! - Paczka zaczęła lewitować. Byłam strasznie podekscytowana. Wlasnie się dowiedziałam, że posiadam więcej mocy.
- Mari! Za dwadzieścia minut zaczyna się przyjęcie!
Ja nie mogę, spędziłam nad tym ponad pół godziny!
Krążyłam po pokoju. Wzięłam szczotkę do włosów i rozczesalam je. Następnie poprawiałam sobie ,,makijaż,,.
- Już idę! - krzyknęłam i ruszyłam w stronę drzwi.___
- Stresuje się trochę. - powiedziałam.
- Nie martw się. - chłopacy spojrzali się na mnie. - Jakby co to będziemy ciebie chronić.
Byliśmy już 2 minuty spóźnieni. Spojrzałam się na braci i poszliśmy w stronę korytarza. Chłopacy szli przodem, a ja szłam za nimi.
Po chwili ustalismy obok wejścia do ogromnej kuchni. Zaczęłam podsłuchiwać o czym oni tam gadają. Spojrzałam na chłopaków, a oni na mnie.
Gdy nastała cisza, weszliśmy całą trójką do kuchni. Wszyscy zaczęli się patrzeć. Ja stałam cały czas za chłopakami. Nagle z tłumu wyłonił się Golden.
- Co wy tu robicie!? - krzyknął złotowłosy.
- Zostaliśmy zaproszeni.
- Przez kogo!? - spojrzał się w tłum stojący za nim.
- Nie mogę powiedzieć. - odrzekł Bon. Golden spojrzał się ostro w ich stronę.
- Czemu, któryś z was nadal żyje. Przecież dostaliście rurą w łeb. - Chłopacy wycelowali go swoim wzrokiem. Wyglądali jakby mieli mu zaraz coś zrobić, lecz w ostatnim momencie uspokoili się. - Co, dlaczego mi nic nie zrobisz.~ Kiedyś mogłeś, a teraz nie~. - Zaczął się śmiać. Poczułam, że muszę ich uspokoić, ale bałam się tego robić, bo bym sama siebie ujawniła.
Po wielu okrutnych słowach wypowiedzianych z ust misia wściekłym się i wyszłam.
- Kim ona jest. - powiedział rozmieszony chłopak. - Wasza niańka czy co._____________________________
Przepraszam, że przez tyle dni nic pisałam, ale nie mogłam.
Ten dział jest bardzo dziwny bynajmniej moim zdaniem. Pisałam go co kilka dni i każdego dnia miałam inny pomysł na rozwinięcie tego rozdziału no iiii tak wyszło, że jest strasznie pomieszany i prawdopodobnie w połowie odbiegła od tematu.912 słów
Miłego/dnia/popołudnia/wieczoru/nocy♥️♥️♥️
CZYTASZ
✓FNaF: Shadow Puppet✓
Novela JuvenilTOM 1 :W każdej minucie/ sekundzie twoje życie może się zmienić o 180°. Historia opowiada o dziewczynie, która nie doceniała niektórych rzeczy, które miała. Chciała zmienić swoje życie na lepsze, lecz stało się one gorsze. Musiała straszliwie cierpi...