6. Lekcja Zielarstwa

161 14 72
                                    

Poppy wpadła do dormitorium jak wściekły huragan. Adelaida na jej widok podskoczyła na łóżku, wystraszona nie na żarty. Nakryła się mocniej kołdrą, nie bardzo wiedząc, co się stało. Czy znowu przemyciła jakieś zwierzę do dormitorium i gdzieś jej uciekło? Jak bardzo było jadowite? Na czwartym roku prosiła o zmianę pokoju, obawiając się skłonności Sweeting i Norden do niebezpiecznych roślin i zwierząt. Poppy odchyliła do tyłu głowę, nabierając głębokiego oddechu. Idaliny nie było w pokoju, a zatem mogła być tylko w dwóch miejscach w Hogwarcie. Najpierw sprawdziła cierplarnię, co wydawało się oczywistym wyborem, ale ku jej zdumieniu dziewczyny tam nie było. Tylko rośliny.

Popędziła więc do biblioteki, ale poza wściekłą bibliotekarką, której przeszkadzało bieganie po bibliotece, nie zastała jej też i tam. Kończyły jej się pomysły, co gorsze... Idalina mogła wyglądać nawet jak pierwszoklasistka i nadal siedzieć w Pokoju Wspólnym. Mogła być dosłownie wszędzie i każdym! Czy jej zniknięcie spowodowało zachowanie Gaunta? Owszem, Poppy trzymała od niego dystans przez pogłoski o czarnej magii, ale Sebastian i Fiona przyjaźnili się z nim, więc nie mógł być aż tak złą osobą. Jednak... z jakiegoś nieznanego powodu obrał sobie za cel uprzykrzanie wieczoru Idalinie. To było do niego niepodobne, ponieważ Ominis nie szukał z nikim nigdy zwady i zwykle trzymał się na uboczu. Jego negatywny stosunek wobec nieśmiałej Puchonki budził wątpliwości. Nie mogąc znaleźć Idy, Poppy poddała się i zrezygnowana wróciła do dormitorium. Poza Adelaidą w pokoju przebywała już także Lenore, ale Idy nadal nie było. Nie mogły się unikać w nieskończoność, bo jutro miały lekcję z Zielarstwa, a Ida za nic by jej nie przegapiła.

Tak jak sie spodziewała, Idalina przebywała od rana w szklarni, pomagając przygotować profesor Garlick doniczki potrzebne na dzisiejszych zajęciach. Mimowolnie usłyszała skrawek ich rozmowy.

— Znalazłaś inne miejsce do przechowywania roślin? — zdziwiła się nauczycielka. — To prawda, że... troszkę rozrosły ci się tutaj, ale nie widzę problemu, by nadal tu były.

— Znalazłam naprawdę bezpieczne miejsce, gdzie będę mogła pomóc im się naprawdę rozwinąć. W dodatku myślałam nad hodowlą diabelskich sideł. — Profesor Garlick uśmiechnęła się ciepło, chcąc wesprzeć uczennicę w jej planach. 

— Musisz jednak bardzo uważać, diabelskie sidła jest niebezpieczna, źle pielęgnowana może nawet cię udusić.

Idalina skinęła głową, rozumiejąc ryzyko. Kątem oka dostrzegła swoją przyjaciółkę i westchnęła, zdając sobie sprawę, że szczera rozmowa ich nie ominie. Uciekła z pobu bez wyjaśnień, z pewnością zmartwiła Poppy, czego teraz żałowała. Lekcja miała zaraz się rozpocząć, więc stanęła przy swoim stanowisku, a tuż obok niej Poppy, która ją obserwowała.

— Powiesz mi, co się stało? — spytała cicho.

— Przesadziłam z alkoholem i poszłam szukać Krainy Czarów — przyznała z głupim uśmiechem, ale to nie przekonało Sweeting. — Posłuchaj, doceniam, że wzięłaś mnie do swojego grona, ale wyraźnie czułam się tam nie chciana, więc nie chciałam psuć wyjścia.

— Bo Ominis powiedział parę przykrych słów? Później z nim porozmawiam, bo...

— Nie, Poppy — przerwała jej Idalina. — Tu nie chodzi już o Ominisa. To ostatni rok w Hogwarcie i muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by osiągnąć cel. Chcę wyhodować nową odmianę roślin, jeśli uda mi się to zrobić, ojciec uzna, że mogę osiągnąć wielkie rzeczy swoim wysiłkiem a nie nazwiskiem i małżeństwem.

Wierzyła, że jeśli osiągnie tak wielki sukces i wynajdzie coś nowego, ojciec uzna, że nie potrzebuje męża, który by nią dyrygował. Oczywiście w XIX wieku ciężko było samotnym kobietom, bo uznawano je za obłąkane, jeśli po skończeniu osiemnastu lat nie miały nadal męża, ale Ida nie chciała zostać czyjąś kulą u nogi. Ciężką pracą mogłaby osiągnąć naprawdę wiele i ojciec powinien w końcu to uznać.

Mimo woli | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz