Katrina
Następnego dnia obudziłam się z wielkim bólem głowy. Dosłownie każdy, najmniejszy dźwięk, przyprawiał mnie o tortury. W buzi miałam tak sucho, że nazwałabym to Saharą, a nie ustami.
- Moja głowa... - jęknęłam, przewracając się na drugi bok.
- Stara, nic nie mów. - odpowiedziała Inez, patrząc na mnie. Westchnęłam głośno, po czym postanowiłam się ruszyć, w końcu nie wiem, co miała na myśli Maya, mówiąc "zadzwonię do nich z samego rana". - gdzie ty idziesz? - pyta, gdy otwieram drzwi łazienki.
- Muszę się zacząć ogarniać. Nie wiem, o której przyjadą, moi opiekunowie. - sprostowałam. I teraz wyobraźcie sobie moja zdziwienie, gdy ja wchodzę kibla, a w wannie leży Luke. - Ja pierdolę... - wzdycham, po czym podchodzę do chłopaka. - Wstawaj śpiąca królewno. - szturcham go, ale on ani myśli się obudzić.
- Do kogo tam gadasz? - spytała dziewczyna, a chwilę później staje obok mnie. Parska śmiechem, gdy widzi całą akcję. - Ej... mam pomysł. - spojrzała na mnie, z chytrym uśmieszkiem, a ja to odwzajemniłam.
Podeszłam do chłopaka bliżej i włączyłam wodę. Krzyk bruneta był głośny, przez co moja głowa zaczęła mocno pulsować, jednak widok Luk'a, który właśnie został obudzony zimnym prysznicem, jest bezcenny.
- TSUNAMI! - krzyknął, wstając jak poparzony, mimo, że woda była zimna. Dłużej nie wytrzymując, wybuchliśmy niekontrolowanym śmiechem. Gdy chłopak zorientował się, że to nie wielka fala, a jedynie nasz mały psikus, spoważniał. - ha, ha bardzo zabawne. - przewrócił oczami, jednak na jego ustach, zabłądził mały uśmieszek.
- Żałuj, że nie widziałeś swojej miny. - powiedziała Inez, uspokajając śmiech. Luke nie odpowiedział, tylko wstał, a jego brzuch ( nad którym musiał pracować ) odznaczał się.
Ja nie mogę, chłop dorobił się mini sześciopaku.
Nie świadomie zagryzłam wargę. Chyba zapatrzyłam się za długo, bo brunet parsknął śmiechem.
- Zrobić ci zdjęcie, na pamiątkę? - spytał, dalej głupkowato uśmiechnięty.
- Ale żeś tekstem dowalił. No, no, no. To jeden z najbardziej używanych tekstów, jakie zna ludzkość. Dosłownie, tak jest w co drugiej książce. - westchnęła brunetka, przewracając oczami.
- Naprawdę?
- Nie, na niby. - odpowiedziałam chłopakowi.
- Co ty tutaj robisz? - zapytała dziewczyna.
- To... długa historia. - powiedział, drapiąc się po karku. Obie spojrzałyśmy na niego takim wzrokiem, mówiącym "tłumacz się". - Eh... no to jak wracaliśmy już do pokoju chłopaków, to Jack wyjebał się na schodach...
- CO ZROBIŁ!? - krzyknęła Inez. - Nie, nie, ja już do niego idę. Wy sobie gadajcie, czy... coś tam... widzimy się za pół godziny na śniadaniu! - mówiła szybko ubierając na siebie jakieś dresy, a chwilę później jej już nie było.
- Dokończ. - powiedziałam machając ręką, aby kontynuował.
- Jak spadł to zrobił tyle hałasu, że opiekunki przyszły, a raczej zmierzały w tą stronę. Ja spanikowałem i uciekłem krzycząc " AAAAAA POMOCY, TERMINATORY MNIE GONIĄ!"
Teraz to już nie mogłam wytrzymać i kolejny, tego dnia razu, wybuchłam śmiechem. Musiałam podtrzymać się zlewu, bo bym upadła. Śmiałam się tak długo, do puki nie zaczęły boleć mnie policzki, a Luka skończył gapić się na mnie, jak na wariatkę.
CZYTASZ
Zaadoptowana przez mafiozów
Teen FictionPierwsza część trylogii "zaadoptowana". Katrina Wood ma zaledwie czternaście lat gdy dowiaduje się, że jej starsza siostra, matka i ojciec potwór, zostali zamordowani. Biedna dziewczyna trafia do domu dziecka. Po pewnym czasie zostaje zaadoptowana...