3

175 15 15
                                    

Wieczór, godzina 18:30, Maciej siedzi samotnie w karczmie przy jednym ze stolików. Obok niego dosiada się Żyd.

- Jak tam Twoja szlachcianka?-zapytał, a Maciej pokiwał przecząco głową z zawodem.

- Nigdy nie będzie moja. Nawet jakbyśmy oboje chcieli to no i tak pojawia się jakiś magnat, którego chcą jej wbić na siłę. Dzisiaj przyjechał kolejny i pewnie tak szybko nie odpuści.

- Cóż, przez znajomość mogę Ci powiedzieć, że Józek mieszkający obok stodoły, słyszał jak go dosyć obraźliwie olała-odparł karczmarz- Pani Adamczewska ją potem zrugała, ale ta jak zwykle na przekór rodzicom, ignorowała jej gadanie.

Maciej wyobraził sobie tą scenę i uśmiechnął się szeroko.

Naprawdę mogłoby do czegoś dojść dzisiaj przy pomoście, ale niestety Stanisław musiał przybyć akurat w tym momencie.

Choć nie wiadomo, co by się stało gdyby wtedy nie oznajmił, że idzie swoim donośnym głosem i chodem.

- Ale wychodzi na to, że jednak się pojawiła.

Maciej jak trafiony piorunem, poderwał się z miejsca i podniósł wzrok z nad stolika na wejście.

Aniela wraz z braćmi wtargnęła do karczmy.

- Dalej się zastanawiam co tu robisz Jakubie-stwierdził Stanisław, poprawiając instrument na swojej piersi- Chyba, że ta twoja kiecka ma jakieś ukryte zdolności taneczne.

Jakub wywrócił oczami i spojrzał z politowaniem na Anielę.

- Pilnuję Ciebie Stanisławie, żebyś czasami nie przesadził z tą swoją muzyką "późnego baroku". Chłopi mogą od tego zacząć uciekać.-stwierdził ksiądz i usiadł przy pojedynczym stoliku- No dalej, bawcie się obydwoje, ja sobie popatrzę.

Starszy brat wzruszył ramionami i dołączył do kolegów, którzy stali w rogu i czekali na swój występ.

Na razie muzyka dopiero się rozkręcała, jedynie kilkoro muzyków przebywało w środku. Reszta zapewne jeszcze nie dotarła, bowiem główną godziną rozpoczęcia była 19.

W środku przebywało już całkiem dużo ludzi, był to lekki tłum ale nie taki, żeby się w nim zgubić.

Aniela czuła, że jest obserwowana z każdych stron i była pewna, że chodziło o jej krzykliwą rozmowę z matką na temat szlachcica.

Niektóre dziewczyny witały ją wielkim uśmiechem, co ona odwzajemniała lub też odmachiwała ręką.

Szukała wzrokiem po pomieszczeniu charakterystycznej twarzy Macieja.

W końcu dziewczyna dostrzegła uśmiechającego się bruneta z ręką uniesioną w górę, jakby już wcześniej machał do niej żeby go zauważyła.

Szlachcianka posłała mu szeroki uśmiech i ruszyła pewnym krokiem do najdalej oddalonego stolika przy którym wcześniej siedział z Żydem.

Teraz ten ulotnił się gdzieś w kierunku zaplecza, żeby ta dwójka miała chwilę dla siebie.

- Cześć-powitał ją miły głos chłopaka- Jakoś się wywinęłaś.

- Cóż to była ciężka i długa walka ale jakoś się udało-stwierdziła z dumą wypisaną na twarzy i usiadła na przeciwko niego- Miałam szczęście, że Stanisław dzisiaj tu gra, bo tak to musiałabym zostać w domu z tym Dariuszem czy Damianem jakiś tam a tego bym nie chciała!

- Aż taki zły, co?-zaśmiał się Maciej.

- Przypomina mi Henryka, ale takiego wiesz, jeszcze trzeźwego zapewne.

Any time, any place/ Maciej × Aniela(1670- Serial Netflix)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz