7

159 12 18
                                    

Po południe, godzina 16:00, salon, Aniela i Jakub zasiadają przy pełnym jedzenia stole.

Wcześniej siedzieli już tam Zofia z Janem Pawłem oraz trzeźwiejący powoli Stanisław.

Mięsny zapach unosi się w powietrzu.

Wszyscy zaczynają powoli konsumować.

Pani Adamczewska, ze względu na to, że je najmniej, skończyła posiłek najszybciej i zwróciła się do ogarniętego już najstarszego syna.

- Stanisławie, znalazłam Ci już kolejną kandydatkę na żonę-odezwała się spokojnym głosem- Jest szlachcianką z rodu Polatowskich, idealna dla ciebie. Odwiedzi nas za kilka dni.

Stanisław mruknął tylko ciche "Aha" i wrócił do grzebania w talerzu.

- I nie myśl, że o tobie zapomniałam Anielo-kontynuowała Zofia, teraz kierując wzrok na córkę- Kolejny syn magnata przybędzie w ten sam dzień co kandydatka Stanisława. Oczekuje, że tym razem nie uciekniesz na żadną chłopską zabawę.

- Twoja matka ma rację, trochę frywolnie tam jest-stwierdził ojciec z pełną buzią jedzenia i posłał surowe spojrzenie Anieli- I nie powinnaś pracować, jeżeli mamy Ci znaleźć wybranka.

- Ale-

- Nie ma żadnego ale, jeżeli znowu będziesz pracować z chłopami, to nie opuścisz tego domu bez wyraźniej zgody, młoda damo!-uniosła głos matka- Masz się słuchać!

W Anieli aż się gotowało.

Zauważyła wredny uśmiech Jakuba i miała ochotę rzucić mu ziemniakami prosto w twarz.

Dokończyła posiłek i jak najszybciej opuściła dom, trzaskając drzwiami.

Zauważyła jak kilku chłopów patrzy na nią ze zdziwieniem, jak z zaciśniętymi pięściami przemierza wioskę, cała rozłoszczona.

Wściekła przybyła na pomost i usiadła na nim, podkulając nogi.

Przez szybszy krok, dyszała teraz ciężko, więc starała się opanować oddech i przymknęła oczy.

Czemu los skazał ją na takie życie?

Czy nie mogłaby żyć inaczej?

Dlaczego była traktowana jak...

Jak jakaś złota figurka, którą trzeba sprzedać magnatowi?!

Gdzie w tym wszystkim była sprawiedliwość, zrozumienie?

Wolność...

Tego potrzebowała, ale czy teraz zdołała by się na ucieczkę?

Chyba jeszcze nie była zbyt silna i zdeterminowana...

Po jej policzkach zaczęły spływać łzy, a ona nie była w stanie ich odgonić.

Spoglądała na taflę jeziora i przypomniały jej się wszystkie wspomnienia z Maciejem.

Ich pierwsze spotkanie, pierwsza sprzeczka, tańce w karczmie, pocałunek po starciu z synem magnata czy też dzisiejsze po południe, które spędzili na doświadczaniu intymnych pocałunków i objęć.

Czy kiedykolwiek ich miłość nie będzie zakazana?

Czy będą mogli w spokoju żyć? Bez ludzi, którzy będą kazali im mówić, co mają robić?

Dziewczyna uspokoiła się i powoli wstała.

Ustała po środku wioski i już miała kierować się do stajni, aby się przebrać w roboczy strój i nakarmić konie, jednak usłyszała nieopodal głośne chrząkniecie.

Any time, any place/ Maciej × Aniela(1670- Serial Netflix)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz