1 września 1996

210 9 0
                                    

Bladym świtem Harry otworzył oczy, a nieprzyjemny dreszcz przeszedł mu po plecach. Co rok ma to samo odkąd zaczął naukę. Właśnie dziś zacznie szósty rok nauki i szósty rok tortur ze strony Mistrza Eliksirów. 

Do dziś nie widział, dlaczego odkąd zaczął uczęszczać do Hogwartu podejście Severusa zmieniło się do niego diametralnie. Niby w domu zachowywał się jak wcześniej, jednak nawet podczas wakacji starł się go unikać ile może. Jednak gdy nie było wyjścia zachowywał chłodny dystans i robił co w jego mocy by nie zostawać z nim sam na sam.

Bolało go gdy widział ile miłości jego ojczym przelewa na jego siostrę, a on po skończeniu jedenastu lat czuje tylko niechęć i odrazę w stosunku do swojej osoby.

Pukanie w okno przerwało jego rozmyślania. Otworzył je wpuszczając do środka śnieżnobiałą sowę.

-Co tam masz maleńka?- pogładził ją po piórach i odwiązał liścik przywieszony do jej stopy.


Hey przystojniaku

Już się nie mogę doczekać naszego kolejnego roku! 

Mam nadzieję, że ty też.

Do zobaczenia w szkole i mnóstwo cierpliwości do wszystkich wkurzających istot.

Twój B.


Mimowolny uśmiech pojawił się na twarzy Harry'ego. Pełen nadziei ruszył na śniadanie. W kuchni nie było nikogo więc zaczął szykować dla wszystkich posiłek.

***

-Liv pośpiesz się, bo się spóźnimy na pociąg- krzyknął Harry do swojej siostry.

-No już idę, idę.

-Kurwa. Rusz się.

-Harry język- oburzyła się Lily.

-Tak mamo, przepraszam.- uśmiechnął się do niej. – Tato?

-Tak Harry?- Severus spojrzał się na niego znad kubka kawy.

-Kocham Cię- liczył cicho, że może przez to wyznanie będzie inaczej.

-Też Cię kocham synu, ale nic tym nie wskórasz- odparł chłodnym tonem Severus.- Chyba, że obecność Malfoy'a do końca roku szkolnego- puścił mu oczko.

-Przecież to moje marzenie.- zaśmiał się Harry z ironią.- Przecież to miłość mojego życia.

-Kto jest twoją miłością braciszku?- szepnęła mu do ucha.

-Liv, wreszcie. Idziemy.

Harry zerwał się z krzesła czując pulsujący ból w okolicy serca.

Co rok ta sama śpiewka...

Gdy Harry i Liv dotarli na peron, chłopak nie żegnając się z matką pociągnął siostrę do pociągu i zajęli wolny przedział. Dziewczyna od razu położyła głowę na kolanach brata.

-Harry...

-Co słoneczko?

-Mam pomysł...- wyszczerzyła do niego zęby.

-Co ci chodzi po tej ślicznej główce?- automatycznie głaskał ją po włosach uspokajając skołatane nerwy.

-Tak sobie pomyślałam, że...

-No mów wreszcie- warknął.

-Co powiesz na to bym udawała twoją dziewczynę? I tak nie wiedzą, że jestem twoją siostrą.

Być kimś innym...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz