2 ~ Pachnie i Smakuje Wiśnią

128 9 13
                                    

a/n

Ogólnie to chciałam od razu powiedzieć że nie będzie przecinków bo cóż nie chce mi się a poza tym nie wiem dokładnie gdzie je stawiać a wolę się nie denerwować więc mam nadzieję że zrozumiecie mnie 🥹

-----------------------------------------------

W mgnieniu oka chłopak znalazł się przy mnie odwracając gwałtownie krzesło w swoją stronę przez co tylko mocno ścisnąłem ze sobą powieki nie chcąc widzieć jego przerażających oczu.

***

Kropelki zimnego potu zaczęły mi spływać po skroniach, jak i po szyi, kiedy poczułem jak chłopak zaczął się do mnie przybliżać coraz bardziej, co mogło oznaczać dwie rzeczy: albo chce mnie sprowokować do spojrzenia na niego, albo chce się wbić w moją szyję.

Krzyk na wskroś przesiąknięty bólem wydobył się z mojego gardła, kiedy poczułem cholernie nieprzyjemne uczucie, spowodowane wgryzieniem się przez blondyna w moją szyję. Podniosłem powoli powieki do góry, czując jak łzy próbują wygrać i spłynąć po obu pulchnych policzkach. Lecz na szczęście dałem radę je zatrzymać i spojrzałem kątem oka na chłopaka, który starał się delikatnie ssać moją krew z rany. Po chwili oderwał się od niej, widocznie zadowolony tym, co zrobił i przejechał językiem po swoich ustach, zlizując z nich moją krew.

- Szczerze to nie sądziłem, że twoja krew będzie taka dobra, jednak nie mam zamiaru wyssać z ciebie od razu całej krwi, spokojnie. - uśmiechnął się łagodnie do mnie, jednak ja tylko złapałem za miejsce, w które zostałem ugryziony i patrzyłem przed siebie pustym wzrokiem.

- Dzięki, od razu mi ulżyło, wiesz? Jebana ironia losu, zostać pożywieniem czy chuj wie czym innym dla istoty, która nie powinna w ogóle istnieć. - powiedziałem załamany, chowając twarz w rękach, które następnie oparłem o swoje kolana.

- Cóż i tak masz szczęście, że to ja bo dawno byś już nie żył, gdyby był to inny wampir. Ja i tak jestem dosyć spokojny. Może to dlatego, że lubię się bawić z ludźmi - powiedział z szerszym uśmiechem, pokazując swoje dwa białe kły - Kocham was straszyć, macie takie ciekawe i zabawne reakcje, że śmiać się chce jak się je widzi. To przerażenie w oczach, trzęsące się ciało, krzyki, wrzaski te wszystkie reakcje są u każdego inne albo większości praktycznie brak, co jest też dosyć ciekawe, bo podobno ludzie są bardzo strachliwi. Chociaż ty jesteś inny.. zamiast bać się horrorów, krzyczeć podczas ich oglądania to się z nich śmiejesz. -

Otworzyłem szeroko usta, wsłuchując się w jego ostatnie zdanie, że jakbym jeszcze chwilę miał je otwarte, to może by mi jakiś insekt do niej wleciał.

- Czy ty mnie śledzisz czy co? Nie wierzę, nie dość, że wampir, krwiopijca to jeszcze stalker! Jakiego trzeba mieć pecha, żeby akurat na ciebie trafić - Cóż, przynajmniej jest przystojny jak na stalkera, ale nadal.. pokręciłem głową na boki, wyrzucając z umysłu to, co mi zaczęło do niego przychodzić. Nie chciałem tak myśleć o chłopaku, który jest wampirem, a poza tym nie jestem gejem, okay?

- Nie, niestety nie śledzę, chociaż chciałbym pomimo tego, że bardzo bym chciał, jednak słońce mi na to nie pozwala, dlatego zazwyczaj obserwuje cię, jak grasz na gitarze, oglądasz horrory albo anime Sungie. -

- Eh, już nawet w domu nie można mieć chociaż odrobinę prywatności.. - westchnałem zrezygnowany, lecz po tym jak, zrozumiałem, że użył jedną z moich ksywek, delikatnie się zarumieniłem. Z jego ust to tak cudownie rozbrzmiewało, że chciałbym, żeby do mnie mówił tak cały czas.

- Cóż, teraz jej już w ogóle nie będziesz miał, co ty na to Moja Wiewióreczko? Ogólnie to chciałem ci powiedzieć, że twoja krew pachnie i smakuje wiśniami, które wręcz kocham. -

- O jejku, jak już późno.. wiesz co, umm.. -

- Minho. - spojrzałem na niego z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy, dopóki nie powtórzył - Minho, mam na imię Minho i radziłbym ci to imię zapamiętać, bo się już ode mnie nie uwolnisz, Sungie. -

Chciałem coś powiedzieć, jednak słowa ugrzęzły mi w gardle. Dopiero po chwili byłem w stanie coś z siebie wykrzesać.

- Więc.. Minho.. muszę już iść. Przyjaciele pewnie zaczęli się już o mnie martwić. No wiesz, muszę już wracać.. więc, umm.. pa? -
Zastanawiałem się przez chwilę co zrobić, więc dopiero po chwili wstałem z krzesła, które należało do blondyna i ruszyłem w stronę drzwi od "biblioteki", bo nadal nie byłem pewien, co to było za pomieszczenie. Jednak przeszkodził mi w próbie wyjścia przez drzwi owy blondyn.

- Cóż, za nim to Sungie, to pozwolisz, że coś zrobię - powiedział tajemniczym głosem, cofając się ze mną na drzwi, do których zmierzałem.

Your Sweet Blood Is a Drug |~Minsung~| (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz