Byliśmy wtedy na wakacjach nad morzem i wracaliśmy z pamiętnego (dzięki Tej Dziewczynce, o której kiedyś napiszę, ale nie w tej książce) przesiadu na plaży.
Wszyscy w doskonałych nastrojach pakują się do busa by wrócić do domu rekolekcyjnego. Siadamy, zapinamy pasy, tata odpala samochód i nagle Stachu, (jak to Stachu) w randomowym momęncie wyskakuje ze stwierdzeniem:
-A najlepiej, to jak się ma psa i mu się rzuci patyk do wody.
Nie ma w tym jeszcze nic złego, ale (jak to Stachu) dodaje jeszcze:
-Tak daleko.
Dobrze że nie mieliśmy psa, bo już byśmy go nie mieli.
CZYTASZ
Filozofia Filo-Zofii; Z takim (nie) ma żartów...
HumorZbiór prawdziwych, rozbrajających opowiastek, zbieranych przez 3 lata, tym razem o moim 7 lat młodszym braciszku, imieniem Stach. Bierzcie więc i delektujcie się tym wszyscy. On i jego teksty, to czasem naprawdę inny wymiar...