Rozdział 4

5.2K 499 23
                                    

Matthew
Siedziałem rozpostarty nonszalancko na kanapie w domu Grysa i Lilly i wysłuchiwałem ich zrzędzenia, jakby byli moimi starymi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Matthew

Siedziałem rozpostarty nonszalancko na kanapie w domu Grysa i Lilly i wysłuchiwałem ich zrzędzenia, jakby byli moimi starymi. A przyjechałem wyłącznie po to, żeby podali mi dane dziewczyny od szampana.

– Co ci strzeliło do tego pustego łba?! A jeśli obsmaruje cię przed dziennikarzami?! Dobre imię firmy ucierpi na twojej głupocie! – ryczał mój brat, a ja kolejny raz przewróciłem oczami. Z kolei jego żona siedziała sztywno w fotelu i patrzyła w jeden punkt.

– Nie obsmaruje – wtrąciła. – Przeprosiłam ją w jego imieniu.

– Przecież to był wypadek! – jęknąłem. – Nie chciałem zniszczyć tej pojebanej wieży!

Na to popatrzyli po sobie i pokręcili głowami, jakby byli zsynchronizowani.

– Czyli nie pamiętasz – westchnął mój brat. – Kolejny raz nawaliłeś się tak, że nie kojarzysz faktów. Zaproponowałeś jej seks na przeprosiny, co słyszało pół personelu i kilkunastu gości – mówił ze złością i rzucił we mnie jakimś zdjęciem.

Niechętnie wziąłem je w ręce i spojrzałem z obojętnością. Kiedy jednak ujrzałem, jak dziewczyna na fotografii mnie policzkuje, sam miałem ochotę sobie przywalić. Odruchowo potarłem policzek i zerknąłem na brata.

– Pamiętam – burknąłem. – Tylko nie zwróciłem uwagi, że ktoś nas słucha, a tym bardziej nie zauważyłem, że robią zdjęcia. Nie sądziłem, że z propozycji numerku na piętrze rozpętacie taką aferę. Zwłaszcza wy – prychnąłem, wspominając, jak ta dwójka w ogóle się poznała.

– Miałeś nadzieję, że zadziała i w twoim wypadku? – zaśmiała się Lilly. – Cóż... Stella najwyraźniej nie dała się złapać na taki tekst. Pomyślmy... Pewnie dlatego, że przez ciebie jej kilkugodzinna praca została zrujnowana i na dodatek przypłaciła to wizytą u chirurga! – dokończyła podniesionym głosem.

– Stella?

– Z całej mojej wypowiedzi zapamiętałeś tylko jej imię?! – jęknęła, a ja się wyszczerzyłem.

– Właściwe to... – Udałem, że się zastanawiam. – Tak. Bo tylko po to tu przyjechałem. Chciałem zdobyć jej dane. Imię to już coś – żartowałem, a moja bratowa zmrużyła oczy.

– Nie pomogę ci do niej dotrzeć – powiedziała twardo. – Stella jest zbyt delikatna dla takiego grubianina jak ty – dodała i założyła ręce na piersiach.

– Tak, jej delikatność jest wręcz namacalna – prychnąłem i rzuciłem w nią zdjęciem. Prędko jednak złapałem je z powrotem, żeby mi go nie odebrali. Co prawda widok, jak bije mnie po mordzie nie był zbyt ciekawy, ale to zawsze coś. Schowałem je do kieszeni i ponownie przybrałem niedbałą pozę. – I nie jestem grubianinem. Brałem przykład ze starszego braciszka – dodałem z sarkazmem.

– Jesteś popieprzony, Matt – stwierdził Gryson i opadł ciężko na kanapę. – To jest cud, że nas nie pozwała. Założyli jej dwanaście szwów na kolanie. Musieliśmy zapłacić za czterysta kryształowych kieliszków i osiemdziesiąt dodatkowych butelek szampana. Zwrócisz mi za to.

– Jasne – mruknąłem. – To teraz dajcie mi dane firmy i spadam.

– Po co ci to?

– Chcę przeprosić ją osobiście. Nie chciałem, żeby cokolwiek się jej stało i nie chciałem jej obrazić. Przesadziłem z alkoholem – tłumaczyłem.

Nie kłamałem. Naprawdę było mi głupio z powodu tego, jak się zachowałem. Dodatkowo od dwóch tygodni nie mogłem wyrzucić jej z głowy. Miała w sobie coś, co nie pozwalało o niej zapomnieć, a ja chciałem dowiedzieć się, co to takiego. Dotąd coś takiego mi się nie zdarzyło.

– Stella nie życzy sobie, żebyś się z nią w jakikolwiek sposób kontaktował, w przeciwnym razie wystąpi o sądowy zakaz zbliżania się – poinformowała mnie Lilly, która teraz trzymała przed sobą swój smartfon.

– Piszesz z nią wiadomości? – zapytałem z entuzjazmem i podniosłem się, żeby wyrwać jej telefon z ręki.

– Ani się waż – zawarczał Grys, ale już zdążyłem pozbawić Lilly urządzenia i uciec. Zanim mnie złapali, wysłałem do siebie wiadomość z numerem bojowej Stelli. – Dorośnij! – krzyknął i uderzył mnie w tył głowy.

– Jak będę w twoim wieku. Mam jeszcze trochę czasu – zaśmiałem się i wyjąłem z kieszeni swój telefon. Pomachałem nim i skierowałem się do wyjścia. – Wiedziałem, że mogę na was liczyć – rzuciłem złośliwie i opuściłem ich dom.

Wsiadłem do wozu, ale nie odjechałem od razu. Wyjąłem lekko pomięte zdjęcie z kieszeni, zgiąłem je w połowie tak, żeby była na nim widoczna wyłącznie dziewczyna i wsunąłem fotografię w przegródkę w osłonie przeciwsłonecznej.

– Stella – mruknąłem i uruchomiłem silnik.

Tylko jedna kobieta okazała się być tak twarda, by mnie spławić, a jednocześnie zawładnąć moim umysłem. Tylko ona. To było niedorzeczne, że przyciągała mnie dziewczyna, która wyraźnie mnie nienawidziła. A może właśnie w tym rzecz, że poczułem jakieś chore, łowcze instynkty tylko dlatego, że mnie odtrąciła...

Do siłowni dojechałem w ciągu godziny. Wziąłem sportową torbę z tylnego siedzenia i wszedłem do środka. Musiałem oczyścić głowę, a trening nadawał się do tego najlepiej.

W szatni zrzuciłem koszulę, a spodnie od garnituru zamieniłem na dresy. Na stopy włożyłem trampki i wyjąłem z torby skakankę. Wchodząc na salę treningową przywitałem się ze znajomymi i poszedłem w swój kąt. W uszy wsunąłem airpodsy, włączyłem muzykę w telefonie i odłożyłem go na parapet.

W rytm wypływającej ze słuchawek muzyki, zacząłem skakać. Nigdy nie liczyłem czasu, który spędzałem przeskakując przez linkę. Zamykałem oczy i robiłem to, co pomagało mi się odprężyć i całkowicie wyłączyć myślenie.

Tym razem jednak moje poczucie wolności nie trwało długo. Muzyka w słuchawkach ucichła, a ja się zatrzymałem i otworzyłem oczy. Spojrzałem w kierunku parapetu, i jak mogłem się spodziewać, ujrzałem stojącego przy nim Todda.

– Myślałem, że cię zabili – zaśmiał się.

– Prawie – parsknąłem i podszedłem bliżej. Chwyciłem swój ręcznik i osuszyłem spoconą twarz i szyję. – Gdzie reszta? – zapytałem, rozglądając się po sali.

Zwykle o tej porze zbierała się cała nasza ekipa. Poza Grysem. On ćwiczył wyłącznie u siebie, bo uważał, że chodzenie na siłownię w centrum, podczas kiedy miał własną, to strata czasu.

– Deryll u Abigail, Mitchell umówił się z jakąś laską, którą poznał na wieczorze kawalerskim Grysona, Trevor ma grypę i opiekuje się nim jakaś lala z wesela, a Milan się pakuje, bo zabiera dupę na wakacje – wymienił z kwaśną miną. – Zaraz wszyscy będą zaobrączkowani – dodał i wzdrygnął się.

Dotąd wszyscy byliśmy wiecznymi kawalerami, ale mój brat zapoczątkował to, że każdy po kolei wiązał się z jakąś kobietą na poważnie. Zdawałem sobie sprawę, że to tylko zbieg okoliczności, ale nasza ekipa zaczynała się wykruszać.

– Ty będziesz następny – parsknąłem. – Jesteś w wieku mojego brata, pora na ciebie – żartowałem.

Często im dogryzałem, choć wszyscy byli ode mnie starsi tylko o trzy lata. Tak naprawdę poznałem ich przez Grysona, Kiedy zaczął studia, a ja byłem jeszcze w szkole średniej, zabierał mnie na imprezy i różne wyjścia ze swoimi kumplami, żeby mieć mnie na oku. Wolał, żebym nawalił się pod jego nosem, niż wplątał się w jakieś kłopoty, będąc ze swoimi rówieśnikami.

Pomimo tego, że później wyjechałem i pojawiałem się w Nowym Jorku sporadycznie, oni wciąż uważali mnie za jednego z nich. W ten sposób stworzyliśmy nierozerwalną załogę i byłem pewien, że jeden za drugiego wskoczyłby w ogień.

– Nigdy w życiu, smarkaczu. – Pokręcił energicznie głową i złapał za moją skakankę. – Różowa? – zakpił.

– To amarantowy, ty ignorancie – odparłem z udawanym oburzeniem. – A teraz idź szukać żony i nie przeszkadzaj mi w treningu – zakpiłem.

– Nie ja będę następny, Matt. – Poklepał mnie po ramieniu i odszedł, śmiejąc się pod nosem.

Only One #2 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz