Rozdział 18

5K 488 35
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Stella

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Stella

Moja spontaniczna decyzja sprawiła, że właśnie siedziałam na ławce w siłowni, w stroju, który kompletnie nie pasował do tego miejsca i obserwowałam, jak Matt wychodzi z męskiej szatni, ubrany wyłącznie w dresowe spodnie i ze skakanką w dłoni. W dalszym ciągu utykał, ale zdawał się tym nie przejmować.

Zachodziłam w głowę, jakim cudem doszło do tego, że tak po prostu zgodziłam się z nim pojechać. Może dwugodzinna sesja u pani Torres miała wpływ na to, że nie podeszłam do niego ze strachem i dystansem, a może to on tak działał...

Coś w jego zachowaniu uległo zmianie. W aucie zagadnął tylko o to, jak się czuję i czy czegoś mi potrzeba. Żadnych dwuznaczności, wyłącznie uprzejma wymiana zdań. Otwierał przede mną drzwi, pomógł mi wysiąść i wsiąść, puścił przodem, kiedy wchodziliśmy do budynku, pytał czy życzę sobie coś do picia.

Kucnął przy moich nogach, ale mnie nie dotknął. Spojrzał na mnie ciepło i się uśmiechnął.

– Jesteś pewna? Nie chcę, żebyś czuła się zaniedbana.

– Chyba nie rozumiem, o czym mówisz – bąknęłam.

– Ja naprawdę mam zamiar odbyć trening, Stello. Siedziałem na dupie przez zbyt wiele dni i...

– Przecież nie mogę pozwolić, żebyś obrósł tłuszczem – parsknęłam. – Zaproponowałeś, żebym pojechała z tobą, a ja się zgodziłam. To są tak zwane proste przekazy. Nie będę siedzieć teraz z naburmuszoną miną czterolatki, bo okaże się, że mówiłeś prawdę o treningu – powiedziałam pewnie. – Jeśli jednak nie odłożysz tego – wskazałam na skakankę, którą trzymał w ręce – i nie zastąpisz czymś, co nie obcina kończyn, to pójdę stąd i zatańczę na twoim grobie, kiedy stracisz głowę – dodałam.

– Wobec tego tańcz, Stello, bo już ją straciłem – wyszeptał i niespodziewanie pocałował mnie w czoło, po czym wcisnął mi w dłoń stalową skakankę, podszedł do jakiegoś stojaka i wybrał taką, która wyglądała jak sznur. – Może być?

– Ujdzie – parsknęłam i się podniosłam. Podeszłam do kosza na śmieci i patrząc mu uważnie w oczy, wyrzuciłam tę, którą poprzednim razem się zranił. – Nie rozumiem, jak mogło ci przyjść do głowy, żeby nadal jej używać. Jesteś idiotą, O’Neill.

Only One #2 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz