Matthew
Wpatrywałem się w monitor komputera i zamiast pracować, oglądałem nowododany film na stronie Stelli i jej koleżanki. Tym razem był to pokaz z płonącym alkoholem, spływającym do kieliszków.
Dzieło sztuki. Precyzja, opanowanie i niebywały talent. Tak mógłbym określić jej pracę. A ona... Ona była wyjątkowa. Piękna i niedostępna. Twarda z niej sztuka, a kwiaty, które mi odesłała i te, których później już w ogóle nie przyjmowała, były tego dowodem.
Uważałem jej zachowanie za przesadzone. Moja wina nie była aż tak wielka, a ona zdawała się nienawidzić mnie, jakbym potwornie ją skrzywdził. Okej, nie jestem wzorem cnót, ale też nie jestem chodzącym złem, jak mnie kilka razy ponoć określiła w rozmowach z moją bratową.
Usłyszałem pukanie, więc prędko wyłączyłem film, który oglądałem w zapętleniu i podniosłem wzrok ponad monitorem. Do środka weszła Lilly.
– Nie miałeś czasu się ogolić? – zapytała i wskazała na mój zarost.
– Nie miałem chęci – odburknąłem.
– Zostaw tak. Wyglądasz dojrzalej, chociaż w ten sposób zachowasz pozory – dogryzła mi.
– Masz coś ważnego? Czy zjawiłaś się, żeby mi dowalać? A może po prostu chcesz zrobić dla mnie kawę? – pytałem złośliwie. Uwielbiałem tę rudą wariatkę, ale w ostatnim czasie wszyscy i wszystko działało mi na nerwy.
– Nie jestem twoją asystentką – warknęła. – Ani adwokatem.
– Mojego brata też nie. Nie powinnaś być w księgarni?
– Przyszłam ostatni raz ci przekazać, żebyś dał dziewczynie spokój. Nie będę waszym pośrednikiem.
– I musiałaś przyjść z tym osobiście? – prychnąłem. – Wystarczyło zadzwonić, albo napisać przesiąkniętego nienawiścią maila. Nie zrobi mi to różnicy.
– Przyjechałam zabrać Grysona na obiad – prychnęła i opadła na fotel po drugiej stronie biurka. – Matt... Co ci odbija? Chodzisz struty i rozdrażniony, wpadasz na jakieś niedorzeczne pomysły z wykupywaniem kwiatów na całym Manhattanie, zapychasz jej skrzynkę mailową. Przecież nawet nie znasz tej dziewczyny, czego ty od niej chcesz?
– W tym rzecz, że chcę poznać. A ona jest jeszcze bardziej uparta od ciebie.
– Ja byłam okropna. – Skrzyżowała ręce na piersiach i zmrużyła oczy. – Okej, uważam, że Stella trochę przesadza, ale sądzę też, że ma ku temu swoje powody. Na pewno nie zrobiłeś jej niczego więcej?
– Co ty mi sugerujesz? – syknąłem.
– Spotkałam ją wczoraj w naszej księgarni, jak byłam na objeździe z Grysem. Ona się ciebie boi. Skrzywdziłeś ją? – pytała podejrzliwie, a we mnie zaczęła narastać furia.
– Kurwa, ruda! – ryknąłem i podniosłem się tak energicznie, że mój biurowy fotel runął z hukiem. – Nie zachowuj się, jakbyś mnie nie znała! Ja pierdolę! Jesteśmy rodziną, a ty... Jak mogłaś w ogóle pomyśleć, że byłbym zdolny skrzywdzić jakąkolwiek kobietę?!
– Zadałam proste pytanie – wycedziła i nawet nie drgnęła. – Czy skrzywdziłeś ją w jakikolwiek sposób poza tym, o czym już wszyscy wiemy – mówiła, kładąc nacisk na każde słowo.
– Nie – odpowiedziałem. – Nic jej nie zrobiłem. Nawet nie tknąłem.
Nie rozumiałem tego chorego przesłuchania. Dałem ciała, ale czy to naprawdę była aż taka zbrodnia, że wszyscy wokół traktowali mnie jak jakiegoś zwyrodnialca?
Lilly podniosła się i uśmiechnęła szeroko.
– Przepadłeś – stwierdziła radośnie.
– Co? – prychnąłem.
– Ona wpadła ci nie tylko w oko, Matty. Przypomnij sobie swojego brata ponad rok temu. – To powiedziawszy skierowała się do wyjścia z mojego biura. Nie zdążyła dojść do drzwi, kiedy te się otworzyły i stanął w nich Gryson. Spojrzał najpierw na nią, a później na mnie. Ściągnął ku sobie brwi, ale po chwili jego usta również rozciągnęły się w uśmiechu.
– Jedziesz z nami? – zaproponował niespodziewanie. – Jedziemy na włoskie żarcie, a mówiłeś, że w Italii gotują najlepiej.
– Jadę na trening – mruknąłem. – I mam do ogarnięcia umowy z bibliotekami. Bawcie się. – Machnąłem niedbale ręką i podniosłem swój fotel.
Grys wzruszył ramieniem, a Lilly pociągnęła go do wyjścia, mamrocząc coś pod nosem. Czułem, że będę ich tematem przy obiedzie. Nie rozumiałem jednak, dlaczego tak bardzo angażowali się w tę głupią sprawę. Od ich ślubu minął już miesiąc, zdążyli wyjechać w krótką podróż poślubną, wrócić do normalności i przy okazji bezustannie wracać do tego, co zrobiłem.
Sam do tego wracałem każdego dnia... Analizowałem, co sprawiło, że byłem całkowicie przekreślony w oczach tej niezwykłej kobiety. I co mógłbym jeszcze zrobić, żeby uzyskać wybaczenie. Kompletnie nie rozumiałem, co się ze mną działo i dlaczego tak bardzo zależało mi, żeby odpuściła i dała zaprosić się chociaż na kolację w ramach przeprosin za moje gówniane zachowanie.
Dziadek zawsze kładł nacisk na to, żebyśmy szanowali kobiety, i choć nie zawsze braliśmy pod uwagę jego wskazówki, zakorzenił w nas silne poczucie odpowiedzialności za własne czyny. Każdorazowo, kiedy któryś z nas – ja znacznie częściej – coś zawalił, ponosiliśmy tego srogie konsekwencje. Zarówno jako dzieci, jak i dorośli.
Nie, nie karał nas, ale wyraźnie wskazywał błędy i dawał nam odczuć, że czuje rozczarowanie. Teraz, jeśli istnieje jakieś życie po śmierci, i obserwuje mnie gdzieś z góry, z pewnością patrzy na mnie tym swoim pełnym dezaprobaty wzrokiem i kręci głową. Na pewno by powiedział, że jestem bezmyślnym idiotą i kazałby na kolanach prosić dziewczynę o wybaczenie.
Tym razem było jednak nieco inaczej. Nie chciałem tego naprawiać dlatego, że dziadek byłby niepocieszony moim zachowaniem, a dlatego, że naprawdę czułem się podle. Gdzieś w środku byłem przekonany, że uparta i niedostępna Stella, zasługiwała na wszystko, co dobre, a fakt, że moja bratowa tak się za nią wstawiała, tylko to potwierdzał.
Ta ruda wiedźma miała rację – przepadłem dla laski, której nie znałem, która mnie nienawidziła, i która z jakiegoś powodu się mnie bała.
Byłem w dupie.
***
Do siłowni dojechałem, jak zwykle, około czwartej po południu. Miałem zamiar spędzić w tym miejscu kilka godzin. Od miesiąca coś mnie rozrywało od środka i za wszelką cenę musiałem znaleźć jakieś ujście swojej frustracji.
Zaczynałem rozważać kolejną podróż. Nie wyjechałem nigdzie odkąd dowiedziałem się o chorobie dziadka. Od jego śmierci minęło już trochę czasu i tak naprawdę ponownie nic nie trzymało mnie w Nowym Jorku. Może to właśnie była recepta?
Uczepiając się tej myśli, udałem się do szatni. Jak zwykle włożyłem strój sportowy i tym razem ochraniacze na piszczele, gdybym rzeczywiście miał poranić sobie nogi stalową linką. Wsunąłem w uszy słuchawki i wyszedłem na salę, która teraz była wypełniona wdzięczącymi się do swoich odbić w lustrze lasek, i gośćmi, podziwiającymi ich tyłki, odziane w obcisłe legginsy.
Sam jeszcze niedawno zachowywałem się tak samo, a od jakiegoś czasu żadna nie wydawała mi się atrakcyjna. Sztuczne usta i wypięte dupy przestały zwracać moją uwagę.
Najpierw stanąłem na bieżni, a później chciałem wypróbować nową, stalową skakankę. Kiedy ją kupowałem, gość patrzył na mnie jak na idiotę, twierdząc, że jest przeznaczona dla zawodowców, a nie amatorów. Ostrzegał mnie kilka razy, że jak będę nieumiejętnie jej używał, to zadziała jak gilotyna.
A ja lubiłem ryzykować... Nawet utratą głowy.
CZYTASZ
Only One #2 ✔️
Chick-LitMatt podczas przyjęcia zauważa piękną dziewczynę, zajmującą się obsługą gości. Zwraca na siebie uwagę w najgorszy możliwy sposób - zatacza się pod wpływem wypitego alkoholu i tłucze całą wieżę kieliszków z szampanem. Później jest już tylko gorzej. M...