- Gdzie są garaże?- pytam kierowcy bez przywitania.-Dzień dobry- wita się - Garaże są tam, ale pan Louis prosił, żebym to ja was zawiózł.
-Lou ma władzę taką jak ja- wtrącam się- A ja chce swoje auto.
-Oczywiście pani Martin- odpowiada posłusznie i podaje mi mały przedmiot- Proszę kluczyki.
-Dziękuje- odpowiadam- Proszę przywieźć bagaże i tą dwójkę tam gdzie zawsze.
Mężczyzna kiwa energicznie głową i zabiera się do swojej pracy, a ja pokazuje Wilsonowi, żeby szedł za mną. Wykonuje moje polecenie i już po chwili jesteśmy w moim garażu. Jest tu czysto, a na podjeździe stoją dwa auta. Jeden czteroosobowy Jeep. Jest sporych rozmiarów i ma czarną karoserię.
A drugie to moje cudeńko.
Różowe Lamborghini z ślicznymi wykończeniami boków. Zostało zrobione specjalnie dla mnie i nikt na świecie nie ma takiego modelu. Jest po prostu świetne i kłaniam się osobą, które je zaprojektowały.
-Wow- słyszę gwizd Nicka. Moja fura oczarowała go tak samo jak mnie i wcale mu się nie dziwię- Skąd ją masz?
-Gdy przyjeżdżam do Ameryki poruszam się swoim autem po miastach. Dostałam ją w prezencie, przed jednym z wyjazdów- odpowiadam, zapominając, że rozmawiam z tym dupkiem.
-Dojebane- mówi i ogląda samochód z każdej strony.
-A wiesz jak zajebiście się nim ściga?- pytam chociaż znam odpowiedź.
-Nie- odpowiada.
-No to się przekonasz- oznajmiam i otwieram pojazd- Wsiadaj.
Uśmiecha się krzywo i zajmuje miejsce pasażera. Widzę, że moi przyjaciele już wyjeżdżają z szoferem i wpadam na genialny plan.
-Niech odjadą kawałek to ich wyprzedzimy- mówię bez zastanowienia- Tak wiesz, dobitnie wyprzedzimy. W centrum miasta, bez zablokowanego ruchu.
-A to nie jest niebezpieczne?- pyta widocznie zestresowany.
Prycham rozbawiona i śmieje się pod nosem. Bawi mnie jego niewiedza.
-Niebezpieczeństwo, to od teraz twoje drugie imię- patrzę na niego- Będzie podążać za tobą jak cień.
-Ale po co samemu skazywać się na śmierć?- drga nerwowo i brzmi na zdesperowanego.
-Boisz się?- pytam i widzę jak zawstydzony spuszcza głowę- Nie ma czego. Za kierownicą siedzi królowa Wielkiej Brytanii. Jeszcze nigdy nie przegrałam wyścigu, a trochę ich już było.
-A co jeśli teraz przegrasz?- wzdycha zrezygnowany.
-Cóż...- udaję, że się zamyślam, a po chwili odpowiadam- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. A teraz zapinaj pasy, bo nie planuję dzisiaj wizyty w szpitalu.
Mówiąc to wyjeżdżam z budynku i wciskam pedał gazu. Wpadam na ulicę i ledwo mieszczę się na swoim pasie. Na szczęście nie ma na razie dużego ruchu jak na New York. Sunę płynnie po drodze i tylko zmieniam biegi. Wyprzedzam samochody, które blokują mi drogę i jak najszybciej mogę jadę do mojego mieszkania.
Jakiś czas temu dostałam tutaj mieszanie, tak samo jak chłopcy. Zazwyczaj korzystaliśmy z apartamentu Louisa, ale bywamy tu często, dlatego dla własnej wygody dostaliśmy własne. Co prawda nie tak ogromne, ale też całkiem spore.
W moim mieszkaniu jest na przykład łazienka, sypialnia, salon połączony z kuchnią i jadalnią oraz gabinet, w którym są też sprzęty do ćwiczeń. Jest wystarczające jak dla mnie i nie narzekam.
![](https://img.wattpad.com/cover/359481637-288-k259658.jpg)
CZYTASZ
Bella, giovane, pericolosa
RomanceHolly Martin to na pozór miła dziewczyna. Uwielbia pomagać innym i podróżować. Żyje prawie tak jak każdy inny człowiek. Chociaż w tym przypadku prawie to kluczowe słowo, bo dziewczyna jest bossem mafii. Niszczy ludzi i czerpie z tego satysfakcję. Ni...