Afrodyta W Męskiej Wersji

86 16 46
                                    

Gdy kończę brać prysznic, wychodzę z łazienki i widzę paczki tamponów i podpasek.

Nicolas Wilson staje się coraz bardziej znośny, a ja przepadam dla jego uroku.

Nigdy nie sądziłam, że dam się omotać po raz drugi, ale najwidoczniej się myliłam. Nick stał się dla mnie miły, a w jego towarzystwie czuję, że żyję. Nie muszę się hamować i mogę żartować z czego tylko chce, mogę się z nim przekomarzać, a on i tak się nie obrazi. Nie muszę ukrywać swojej choroby, bo on ją zaakceptował.

Niechętnie muszę to przyznać, ale zauroczyłam się w Wilsonie.

Wiem, że nie powinnam tego robić, bo on niedługo wyjedzie z powrotem do domu, a ja dalej będę wolnym ptakiem, ale uczuć się nie wybiera. Gdyby się tak dało, już w podstawówce odkochałabym się od niego.

Uważałam, że po tym jak mnie odtrącił, moje serce już nigdy nie będzie bić dla nikogo szybciej.

A to ci kurwa żart.

Nieśmieszny żart.

Moje zdradzieckie serce bije szybciej właśnie dla niego, a ja nie mogę nic z tym zrobić.

I właśnie ta bezradność mnie wykańcza. Nie tylko psychicznie, ale też fizycznie. Cały czas myślę o moich uczuciach do Nicolasa, a w między czasie uważam, żeby do niczego między nami nie doszło. Nawet zwykły całus mógłby potem spotęgować mój ból.

Już chce mi się ryczeć, na samą myśl jaką on robi mi sieczkę z mózgu.

Japierdole Martin weź się w garść.

Właśnie. Muszę wziąć się w garść i doprowadzić do porządku.

Chwytam opakowanie z podpaskami i wracam do łazienki.Jeszcze nie mam okresu, ale najprawdopodobniej dostanę go w nocy, a nie mam zamiaru ryzykować plamą na prześcieradle. Przeraża mnie myśl, że mogłabym pobrudzić łóżko w którym śpię razem z Wilsonem.

Staram się jednak nie panikować i spokojnie wchodzę do mojego, a teraz w zasadzie naszego pokoju. Kładę się do łóżka i czekam na chłopaka. Nie leże tak jednak długo, bo Nicolas szybko pojawia się w sypialni.

Zapiera mi dech w piersiach.

Dajcie mi kurwa butlę z tlenem.

Nick podłącza telefon do ładowarki, a ja w tym czasie gapię się na niego zaczarowana. Ma na sobie tylko czarne spodenki, więc jest na co popatrzeć. Jego klatka piersiowa jest delikatnie opalona, a patrząc na brzuch masz ochotę iść na siłownię. Muszę przyznać, że Wilson ma zajebisty sześciopak. Włosy ma jeszcze mokre, a kropelki wody skapują mu na twarz.

Jest jak Afrodyta, tylko w męskiej wersji.

Chłopak nie zwraca uwagi na mój wzrok i kładzie się obok mnie. Odwraca się w moją stronę i przyciąga mnie do siebie.

Nicolas Wilson mnie przytula.

A w dodatku z gołą klatą.

Ożeż kurwa w mordę jeża.

Przełykam ślinę i przymykam oczy. Nie do końca wiem co się tu dzieje, ale staram się to poukładać w głowie.

-Buonanotte Pericolosa- szepcze mi do ucha.

(Tłumaczenie:Dobranoc niebezpieczna)

Czy on wie co robi?

Chce mnie przyprawić o zawał i mu się kurcze udaje.

-Dobranoc Nick- odpowiadam.

Powoli zaczynam się rozluźniać i zasypiam słuchając bicia jego serca.

***

Budzę się wypoczęta i z uśmiechem na twarzy.

Zapominam nawet, że mam okres, ale nie na długo.

Gdy tylko wstaję z łóżka chce mi się wymiotować, a brzuch boli mnie potwornie. Od razu biegnę do łazienki i zwracam całą zawartość mojego żołądka. Łzy pojawiają mi się w oczach i od razu zaczynają spływać mi po policzkach. Staram się opanować płacz, bo przecież nie mogę być słaba.

Nie jestem słaba.

Nie jestem słaba.

Po bolesnym odrzuceniu przestałam płakać. Postanowiłam, że nigdy więcej nie uronię łzy z czyjegoś powodu. Nawet przez samą siebie.

Złamałam postanowienie.

Jestem słaba.

-Holls mogę wejść- słyszę pukanie i głos po drugiej stronie drzwi.

To Nicolas.

Powstrzymuję szloch i najspokojniej jak potrafię odpowiadam.

-Wiesz Nick- śmieję się nerwowo- Wyglądam okropnie. Nie chcesz mnie widzieć w takim stanie.

-Chce cię widzieć w każdym stanie- przerywa mi- Więc jeśli o mnie chodzi to chce być przy tobie, ale czy ty tego chcesz?

Wypuszczam drżący oddech i się poddaje. Już nie kontroluje łez, ale mi to nie przeszkadza. Płaczę głośno i ledwo co wyduszam.

-Chce.

Nie muszę powtarzać dwa razy. Chłopak wpada do łazienki jak burza i rzuca się na kolana. Odgarnia moje włosy z twarzy i przytula mnie. Gładzi uspokajająco moją głowę i składa na niej delikatne pocałunki.

-Co się stało?- pyta cicho Nicolas.

-Zrobiło mi się niedobrze i bolał mnie brzuch- odpowiadam i powoli się uspokajam.

-Dać ci jakieś tabletki?

-To nie pomoże- odpowiadam i się prostuję- Muszę być silna.

-Jesteś Holls- przerywa mi- Jesteś najsilniejszą osobą jaką poznałem. A to,że weźmiesz leki niczego nie zmieni.

-Obiecałam sobie kiedyś, że nie będę płakać- zaczynam, a Nick mnie słucha. Zupełnie jakby wiedział, że muszę wyrzucić to z siebie- Złamałam obietnicę. Postanowiłam, że nie będę słaba, a udowadniam, że wcale nie jestem taka silna na jaką się kreuję. Chciałam być dobra dla wszystkich, a teraz co? Jestem najgorszą wersją samej siebie.

Chłopak nie czeka dłużej i ponownie zamyka mnie w uścisku. Płaczę, a on razem ze mną.

-Jesteś najlepsza Holly- patrzy w moje zapłakane oczy z pełnym przekonaniem- Nigdy nie byłaś taka jak teraz. Zawsze albo się wstydziłaś albo sztucznie uśmiechałaś. Teraz jesteś najlepszą wersją samej siebie. Nawet jeśli zabiłaś parę osób to co z tego? Nie zabiłaś osób z ulicy, tylko skurwieli, którzy niszczyli dziewczyny. Gdy twoi pracownicy mieli wypadek i przeżyło dziecko, zrobiłaś absolutnie wszystko, żeby ta dziewczynka miała jak najlepsze warunki. Jesteś wspaniała Holls. I nie jesteś słaba, bo podniosłaś się z dołka. Wyszłaś z tej choroby i udowodniłaś wszystkim, że jesteś najsilniejszą osobą na świecie. Ja zawszę będę cię podziwiał- robi chwilę przerwy- A łzy nie są oznaką słabości.  Są oczyszczające i warto czasami płakać. Spójrz na mnie, ryczę teraz jak bóbr, a się tego nie wstydzę i ty też się tego nie wstydź Holly.

Próbuję przez chwilę zrozumieć sens jego słów, a gdy w końcu mi się to udaję unoszę wzrok i spoglądam mu prosto w oczy. Bezgłośnie mówię dziękuję i uśmiecham się do niego delikatnie. Łzy smutku zamieniły się na te wzruszenia, a oddech unormował się.

A wszystko za sprawą Nicolasa Wilsona, który kilkoma zdaniami sprawił, że zapomniałam o wszystkich troskach.

-Zrobię ci śniadanie, bo leków nie można przyjmować na pusty żołądek- oznajmia i wstaje.

Wyciąga do mnie rękę, którą z wdzięcznością chwytam i podnoszę się. Podchodzę do umywalki i przemywam zęby. Szybko się przebieram i czeszę włosy, natomiast makijaż sobie odpuszczam. Nie mam na nic siły, a poza tym jestem w dresach i nawet najlepszy makijaż nie sprawi, że będę wyglądać świetnie.

Bella, giovane, pericolosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz