Part 8

259 17 8
                                    


Pokój był utrzymany w beżowej kolorystyce, obstawiony po brzegi roślinami a kilka dzieł sztuki artystów, których nazwisk nawet nie jestem wstanie wypowiedzieć, zdobiło ściany. Pomieszczenie na pierwszy rzut oka wydawało się być bardzo chaotyczne a jednak człowiek nie czuł się przytłoczony przebywając tutaj. To znaczy ja się tak nie czułam do tej pory. 

Teraz siedząc na tym diabelnie wygodnym krześle czułam się niesamowicie nieswojo. Nie wiem nawet dlaczego. Wszystkie komórki mojego ciała chciały mi powiedzieć bym wyszła w tej chwili. Przez krótki moment nawet chciałam ale gdy rozsądek doszedł do głosu przekonał mnie, że skoro tu przyszłam to potrzebowałam tej rozmowy. 

Noga nerwowo zaczęła podrygiwać, paznokcie mimowolnie wbiłam w podłokietniki tak mocno, że opuszki palców przez moment zrobiły się białe. Wzrok utkwiłam na drzwiach. Irytowało mnie, że minuty mijały a kobieta, której oczekiwałam dalej ich nie otworzyła. Tykanie zegara w tamtym momencie przyprawiło mnie o ból głowy. Zamknęłam na chwilę oczy, chciałam chociaż na krótki moment zaznać ulgi. Masowałam skronie myśląc, że to cokolwiek pomoże.

- Przepraszam, że musiałaś na mnie tyle czekać. - Wpadła do pokoju tak gwałtownie, że zachwiała się lekko. - Max zapomniała zadania domowego z domu, musiałam jej go zawieść. - Pokręciła głową siadając naprzeciwko mnie. Założyła nogę na nogę i opadła na oparcie. 

- Ta dziewczyna zapomni kiedyś własnej głowy. - Blondynka zaśmiała się na moją uwagę. Nachyliła się biorąc szklankę z wodą.  

- Dobrze, więc może zacznijmy. - Spojrzała na notes, który nawet nie wiem kiedy znalazł się na jej kolanach. - Muszę przyznać, że jestem poniekąd zaskoczona twoją obecnością. Myślałam, że nie przyjdziesz. - Kliknęła długopisem a ja wiedziałam, że teraz już za późno na ucieczkę. - Ale bardzo się cieszę, że tu jesteś. 

- A ja prawdę mówiąc nie wiem czy się cieszę. - Spuściłam wzrok. - Chyba żałuję, że nie wyszłam jak miałam okazję. - Podrapałam się po karku. 

- Widzisz... - Wskazała na mnie długopisem. - miałaś okazję a z niej nie skorzystałaś czyli jednak chcesz mojej pomocy i czegoś tu szukasz. 

Może miała rację, chociaż wtedy wolałam żeby się myliła. W głębi duszy nie chciałam jej pomocy tylko z jednego bardzo prostego powodu.. Dana i Max stały się naszą rodziną. Przynajmniej ja i James je tak postrzegaliśmy. Nie wyobrażam sobie co by było gdyby Dana po usłyszeniu o wszystkim co robiłam w życiu, stwierdziła, że nie jesteśmy najlepszym towarzystwem. Nie winiłabym jej gdyby to powiedziała, miałaby pełne prawo tak uważać.

Na dobrą sprawę, nie uciekła kiedy James się przed nią otworzył. Więc czemu miałaby uciec kiedy pozna moje sekrety. Mimo wszystko strach przed utratą kogoś takiego jak ona mnie paraliżował.

- Jestem przekonana, że to sprawka Jamesa. - Wyrwała mnie z zamyślenia. 

- Ale co? - Poruszyłam się nerwowo. 

- To że tu jesteś. - Posłała mi ciepły uśmiech. Westchnęłam ciężko na jej słowa a ona zanotowała coś w notesie i wróciła wzrokiem na mnie. 

- Hope, posłuchaj. Ja nie chce rozliczać cię z twojej przeszłości. Powiedziałam to na samym początku ale czuję, że musisz to usłyszeć raz jeszcze. - Odchrząknęła. - Chce abyś potrafiła stanąć twarzą twarz ze swoją przeszłością i nie bała się na nią spojrzeć. Przeszłość to historia, to się już stało i nie zmienisz niczego chociaż nie wiem jakbyś próbowała. - Na chwilę się zatrzymała jakby zastanawiała się co chce powiedzieć ale wiem, że to nie o to chodziło. Przecież zawsze wie co powiedzieć. - Przeszłość nie definiuje to jakim jesteś człowiekiem w tej chwili ale nie da się iść do przodu jeśli ty tak kurczowo trzymasz się tego co było. 

Dear Love || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz