Pov. Wika
Obudziłam się w jakiejś ciemnej piwnicy przywiązana do rury. Dopiero po chwili przypomniałam sobie co się stało. Zaczęłam krzyczeć o pomoc, ale nikt się nie odzywał. Zaczęłam płakać z bezsilności i gniewu. Po chwili przyszedł Bartek.
B. - Co tam mała?
- NIE MÓW TAK DO MNIE DEBILU. GADAJ GDZIE JA JESTEM.
B. - Ale czemu od razu tak nie miło? Pytasz się gdzie jesteś... cóż obawiam się, że nie mogę ci powiedzieć, ale zapewniam cię, że będzie Ci tu sto razy lepiej niż z tym twoim chłoptasiem.
- ODWIĄŻ MNIE NATYCHMIAST.
Poczułam uderzenie batem na skórze. Strasznie bolało, ale nie dałam tego po sobie poznać.
B. - Jeszcze jedno słowo, a dostaniesz ponownie. JEDNO SŁOWO. ZROZUMIAŁAŚ?!
Prawie niewidocznie pokiwałam głową.
B. - Świetnie - wycedził - wracam tu za chwilę i zacznie się zabawa. - i wyszedł.
W tym momencie dostałam ataku paniki. Zaczęłam dusić się łzami. Miałam nadzieję, że zaraz przyjdzie Patryk i mnie stąd zabierze. Zaczęłam głęboko oddychać. Nadal pamiętałam jak atak paniki złapał mnie na jednym z dodatkowych odcinków na finale w Afryce. Świeży kazał mi wtedy głęboko oddychać i to mi pomogło. Zaczęłam się powoli uspokajać i obmyślać plan ucieczki.
Pov. Patryk
Wika nie wracała już z półtorej godziny. Zacząłem się martwić. Poszedłem na dwór w stronę parku, bo zdawało mi się, że tam poszła z psem. Tuż przy parku zobaczyłem Gengarka przywiązanego do drzewa. Obok niego leżała jakaś chusteczka. Podniosłem ją I schowałem do kieszeni na wszelki wypadek. Zadzwoniłem do Wiki na kamerce. O dziwo odebrała... tak jakby. Nie usłyszałem głosu dziewczyny, zamiast tego odezwał się jakiś męski głos. Chyba skądś go znałem...
B. - Jak tam Patryś? Gdzie zgubiłeś ukochaną?
- BARTEK CO TY JEJ ZROBIŁEŚ!
B. - Ale bez agresji proszę. Jak ładnie poprosisz to ci ją pokażę.
- POKAŻ JĄ ALE JUŻ!
B. - Uważam, że jesteś w stanie poprosić grzeczniej.
- Bartek. Proszę. Cię. Pokaż. Mi. Wikę.
B. - Naprawdę nie stać cię na nic więcej?
- No dobra bardzo proszę pozwól mi ją zobaczyć.
B. - Okej zaraz ją zobaczysz, ale tylko na minutę.
Pov. Wika
Usłyszałam jak otwierają się drzwi. Przestraszyłam się, że Bartek znowu mi coś zrobić. Przysunęłam się bliżej ściany i skuliłam się. Usłyszałam, że Kubicki rozmawia z kimś przez telefon i po chwili rozpoznałam głos Patryka! Czekałam w napięciu. Po chwili Bartek podszedł i przyłożył mi ostrze noża do gardła.
B. - Jedno nie właściwe słowo I już nie żyjesz.
P. - Wika! Wszystko dobrze?! Spokojnie znajdę cię i uwolnię tylko daj mi czas.
B. - Minuta minęła.
P. - NO CO?! PRZECIEŻ TO NIE BYŁO NAWET DZIESIĘĆ SEKUND!
Znów poczułam ostrze noża na gardle.
B. - Chcesz coś powiedzieć? - i się rozłączył. - A teraz skarbie, wiesz co będziemy robić.
B. - PYTAŁEM CZY WIESZ CO BĘDZIEMY ROBIĆ!
Pokręciłam przecząco głową.
B. - Tak lepiej. - przysunął się i próbował mnie pocałować ją tylko się odsunęłam.
Odsłunął moją twarz od ściany. W tym momencie wymyśliłam plan.
- Mógłbyś mi zawiązać buta? Mam związane ręce a nie lubię rozsznurowanych sznurówek.
B. - Dla ciebie wszystko kotku. - Debil nawet nie zauważył, że mam korki na rzepy.
Nachlił się, aby "zawiązać mi sznurówki", a wtedy ja kopnęłam go w twarz. Kiedy osunął się na ziemię upuścił nóż, który jakimś cudem udało mi się złapać zębami i przeciąć więzy. Gdy byłam już wolna zabrałam z rąk Bartka mój telefon I wybiegłam z tego domu. Na wszelki wypadek zapisałam sobie jego adres w notatkach.
Mam nadzieję że się podoba :))) może jeszcze dzisiaj wleci rozdział