Rozdział 9. Siódmy brat

54 9 57
                                    

Kate szła przez skrzydło szpitalne, niosąc za plecami pudełko. Było duże, a w środku ukryto deskę klozetową. Pierwsza próba dostarczenia jej Harry'emu przez Freda i George'a zakończyła się porażką, ale dziewczynka postanowiła ją ponowić. Powiedziała pani Pomfrey, że chciała zostawić Harry'emu dużo słodkości i kilka książek, żeby się nie nudził, gdy się obudzi. Pomimo kłamstwa na temat smoczego ugryzienia Kate miała raczej nieskalaną opinię, dlatego fortel przeszedł próbę.

Minęły już dwa dni, odkąd Dumbledore ocalił Harry'ego przed śmiercią. Quirrel, który był prawdziwym złoczyńcą w tej historii, zginął. Na szczęście ani on, ani Voldemort nie dostali Kamienia Filozoficznego. Kate czuła drobną satysfakcję z tego, że miała rację i profesor był podejrzanym typem. Źle zrobiła, nie słuchając swojej intuicji.

O wydarzeniach sprzed dwóch dni wiedziała już cała szkoła. Wszystko rozniosło się w zastraszającym tempie, a od tej chwili Kate, Ron i Hermiona byli stale zagadywani przez obcych ludzi. Gryfoni, Puchoni, Krukoni, a niekiedy nawet Ślizgoni z różnych roczników wypytywali ich o drogę do Kamienia Filozoficznego, o walkę z Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, o to, czy mają jakieś fajne blizny... Kate z początku pochlebiała ta uwaga, ale w pewnym momencie zaczęła odczuwać przytłoczenie. Lavender, Parvati i Brooke spały z nią i Hermioną w jednym dormitorium, więc przed nimi nawet nie mogła uciec – a nawet one chciały znać wszystkie szczegóły.

Ron dopiero dziś opuścił skrzydło szpitalne – uraz głowy nie był aż tak poważny, jak obawiała się jego siostra, a chłopiec szybko odzyskał przytomność. Kate cieszyła się, że jej brat jest cały, jednak teraz szła odwiedzić ich nieprzytomnego przyjaciela.

Harry otarł się o śmierć, a gdy się obudzi, będzie bardzo osłabiony. Na jego ciele początkowo były poparzenia i skaleczenia, ale pani Pomfrey wszystkim się zajęła. Przynajmniej chłopak nie miał kolejnej blizny do kolekcji.

Kate położyła pakunek na stosie słodyczy, które wielu odwiedzających zostawiało Potterowi.

– Obyś się obudził do zakończenia roku... – Kate westchnęła ciężko.

Nagle dziewczynka poczuła, jak ktoś stuka ją w ramię. Odwróciła się, by zobaczyć Dantego z Hufflepuffu. Obok niego siedziała lekko pucołowata blondynka o mocno kręconych, blond włosach i niebieskich oczach. Jak ona miała na imię...? Kate zdążyła zapomnieć. Ostatnio poznawała zbyt wiele nowych osób.

– Hej, Kate – przywitał się. – Jestem Dante, pamiętasz mnie? Mieliśmy w tym roku razem zielarstwo i...

– No jasne, że pamiętam! – Uśmiechnęła się do niego. Przeniosła wzrok na jego przyjaciółkę, usiłując wygrzebać z pamięci jej imię. Chyba była członkinią Żabiego Chóru... – A ty jesteś... Lisa, dobrze pamiętam? I masz kota.

– Tak, Ptysia – przyznała dziewczynka, uśmiechając się do niej nieśmiało.

– Co u ciebie? – zapytała Kate, ponownie zwracając się do Dantego.

– Em... Wiesz, pani Pomfrey nie pozwala odwiedzać Harry'ego Pottera, więc powiedzieliśmy, że odwiedzamy kuzyna Lisy, ale Cedrik teraz śpi. Chcieliśmy to zostawić. – Dante pokazał pudełko z fasolkami wszystkich smaków.

– Nagle wszyscy przestaliście go nienawidzić? Wiedziałam, że szybko pójdzie, wystarczy wylądować w skrzydle szpitalnym... A się chłopak zadręczał.

Dante zaśmiał się niemrawo i spuścił wzrok.

– Wszyscy mówią o nim, o Quirrelu, o Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać... no i między innymi też o tobie.

– Zauważyłam. Zawsze wiedziałam, że kiedyś będę sławna. – Kate teatralnie odrzuciła włosy do tyłu.

Lisa zachichotała.

Odgrzewane ciasto z dyni i inne przypadki || Harry Potter fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz