Rozdział 18. Jednoosobowa burza mózgów

33 5 96
                                    

Zaczęło się od tego, że Harry'ego wessała książka, a konkretniej dziennik Toma Riddle'a. Okazało się nie tylko, że książeczka zawierała najprawdziwsze wspomnienia Ślizgona sprzed pięćdziesięciu lat, ale też, że Tom był wstrętnym donosicielem, przez którego biedny Hagrid został wydalony z Hogwartu za rzekome uwolnienie potwora z Komnaty Tajemnic.

– No nie gadajcie, że serio wierzycie, że to Hagrid jest Dziedzicem Slytherina – powiedziała z oburzeniem Kate.

– Też nie chcę w to wierzyć, ale Hagrid był w stanie trzymać groźnego smoka w swoim domu. A ktoś przecież otworzył Komnatę, kiedy Hagrid chodził jeszcze do szkoły – odparł Harry. Nie wyglądał na szczęśliwego z powodu swojego tropu.

– Ale Hagrid Dziedzicem Slytherina? – Hermiona zmarszczyła brwi z powątpiewaniem.

– No, gdyby Hagrid miał potwora, z którym może sobie pogadać, to trzymałby go pod łóżkiem – stwierdził Ron.

– A wtedy trzymał go w skrzyni – dodał Harry.

– A Dziedzic Slytherina nie powinien być Ślizgonem? – zapytała Kate, zakładając ramiona na piersi. – Hagrid był przecież w Gryffindorze.

– Tiara mogła się pomylić – uznał Ron.

– Tak jak tiara się pomyliła, nie przydzielając cię jako pomocnika Filcha – prychnęła Kate. – Okropni jesteście. Hagrid przecież jest kochany! Nikogo by nie skrzywdził, a potwór musi słuchać rozkazów. Inaczej sam by dawno wylazł.

– Mógł to zrobić przypadkiem – uznał Harry.

– Może wcale nie otworzył wtedy Komnaty Tajemnic? – podsunęła Hermiona. – Mógł równie dobrze przypadkiem znaleźć jakąś bestię, a Riddle złapał niewłaściwą osobę. Tymczasem Dziedzic skończył Hogwart albo wykorzystał korzystną sytuację i zniknął.

– A ile ostatnio widziałaś tu bestii? – zapytał Ron.

– Puszek, Norbert, olbrzymia kałamarnica Nessie... – zaczęła wyliczać Kate.

– Nessie? – Harry spojrzał na nią zdziwiony.

– Chciałam ją jeszcze nazwać Księżniczka Brzoskwinka, ale Hermiona dała mi wtedy w łeb.

Hermiona tylko pokręciła głową, najwyraźniej nie mając już sił na swoją przyjaciółkę.

– Może powinniśmy po prostu zapytać Hagrida, czy to on otworzył wtedy Komnatę Tajemnic? – zapytał Harry.

– No jasne, bo na pewno nam powie – prychnął Ron.

Kate sama już nie wiedziała, co robić. Była natomiast pewna jednego: gajowy mimo swoich wad był zbyt dobroduszny, by choćby przypadkiem zrobić komuś krzywdę. W dodatku wciąż miała wrażenie, że coś przeoczyli.

🥧

– Uwierzysz, że tak szybko zapomnieli o tym numerze z Malfoyem? – powiedział Dante, idąc z Kate przez błonia.

Kate po południu poszła pod wejście do pokoju wspólnego Puchonów. Tam spotkała się z Dantem i razem wyszli na spacer. Dante wbrew temu, co mówił, trochę bał się chodzić sam po korytarzach po tym, co spotkało Justina. Już dwóch uczniów z mugolskich rodzin zostało spetryfikowanych, a Dante przecież z jednej pochodził. Aż do otrzymania listu z Hogwartu nie wiedział o istnieniu magii, nie wiedział nawet, że jego najlepsza przyjaciółka jest czarownicą. Chodził do zwykłej mugolskiej szkoły, używał mugolskiej poczty i mugolskich wynalazków, a także nie nosił wielkiej tiary i kolorowych szat w metrze czy też w banku, jak niektórzy czarodzieje zamieszkali po niemagicznych stronach miast. Teraz był w najbardziej narażonej na ataki grupie.

Odgrzewane ciasto z dyni i inne przypadki || Harry Potter fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz