Rozdział 2

22 0 0
                                    

Niestety gdy wróciłam do salonu Bi nie było. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam na swoim miejscu na fotelu. To nie przypomina domówki tylko spotkanie bananowych dzieci. Oczywiście nikt nie zwracał na mnie uwagi, więc miałam czas przeanalizować każdy szczegół Adriana. Tak to dziwne patrzeć na niego i analizować nadal każdy jego ruch, ale on nie wydaje się taki jak inni. Jest skromny i cichy w tym towarzystwie. Ściągnął swoje okulary i przetarł ręką swoje oczy. Nie założył ich z powrotem dzięki czemu mogłam dokładniej przyjrzeć się jego twarzy. Czuję się jak głupia nastolatka przyglądając się mu. Nawet nie zauważyłam, że Bi wróciła na swoje miejsce. Tylko, że ona nadal była zajęta rozmową z innymi, a ja miałam ochotę upić się i wyjść. Jak można czuć się tak samotną będąc w towarzystwie? Nic się chyba nie zmieni zawsze będę odludkiem, szkoda tylko, że nikt nie chce mnie poznać. Czułam się znudzona, co ja tutaj robię? Pokręciłam przecząco do siebie głowa bo w końcu i tak nikt nie zwraca na mnie uwagi. Nagle poczułam, że ktoś oparł się o mój fotel, a wszyscy zamilkli. Odwróciłam pomału głowę i znowu go zobaczyłam. Górował nade mnie, miał ten swój nonszalancki styl.
-Dzień dobry.- odezwało się parę osób. Dlaczego mówią do niego w ten sposób?
- Część dzieciaki, czemu się nie bawicie tylko siedzicie jak na stypie?- spytał, a ja odwróciłam głowę żeby nie przyglądać mu się zbyt długo. Czułam, że każdy mięsień miałam napięty.
-Monika jeszcze nie wróciła.- jako jedyny odpowiedział Adrian, a reszta tylko pokiwała głową.
- Monika chodzi swoimi drogami, nie wiadomo kiedy wróci. Włączcie muzykę zacznijcie się bawić.- mówił tonem rozkazującym, a wszyscy siedzieli jak na szpilkach.- Nie wiem czy zauważyliście, ale jest tu nowa osoba , którą spotkałem w kuchni i albo strasznie się tu nudzi albo ma problem z alkoholem, że piła sama.- zaśmiał się kpiąco, a ja czułam jego wzrok na sobie. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, czułam że mnie zatkało. Otwierałam usta i je zamykałam.
-To moja przyjaciółka , już ją wszyscy poznali.- Bi odpowiedziała wesoło, na co cicho prychnęłam.- Nie wiem czy wiecie, ale Riri skończyła studia na kierunku zarządzanie plus mnóstwo kursów i będzie szukać lokalu na swój biznes.- prawie się zachłysnęłam powietrzem. Musiała poinformować wszystkich o tym, chciała żeby byli pod wrażeniem?
- To ciekawe, jaki biznes?- zapytał wciąż stojąc za mną. Bi chciała otworzyć już usta i znowu zacząć opowiadać , ale przerwał jej.- Niech sama opowie o swoich planach.- zwrócił się do mnie.
-To moja sprawa, jak otworzę biznes to wtedy będę mogła opowiedzieć.- uśmiechnęłam się blado i spojrzałam na niego, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Odwróciłam wzrok do wszystkich i zobaczyłam jak Adrian uśmiecha się ukradkiem i kiwa głową z aprobatą.
-Wróciłam tęskniliście?- w tym momencie piskliwym głosem odezwała się Monika. Coś czuję, że nie zostaniemy koleżankami.
-Bardzo.- parsknęłam pod nosem, na co Bi szturchnęła mnie łokciem. Wszyscy nareszcie się rozluźnili i zaczęli pić drinki.
-Ri chodź rozluźnisz się trochę z nami.- pokazała na skręconego blanta w jej ręce i zaczęła mnie ciągnąć na zewnątrz.
-Raz się żyje.- westchnęłam i wzięłam pierwszy buch.
-Nareszcie się wyluzujesz.- Bi puściła mi oczko. Po paru głębszych pociągnięciach czułam, że całe napięcie ze mnie zlatuje. Kątem oka widziałam, jak Adrian patrzy się na nas. Więc postanowiłam do niego podejść.
-Obserwujesz?- zapytałam dosyć nie naturalnie, przez stan w którym zaczęłam być. Czułam się coraz bardziej zjarana, ale dzięki temu czułam się swobodnie wśród tych ludzi.
- Patrzę jak ludzie się bawią.- spojrzał na mnie i bacznie zaczął mnie obserwować.
- Ludzie? Mi się wydaje, że patrzysz jak ja się bawię.- usiadłam koło niego.
-Patrzę jak bardzo potrafisz się zmienić, kiedy jesteś po paleniu.- uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki.
-Hmm ja zawsze jestem sobą, wystarczy mnie trochę poznać.- Co ja mówię? Mózg mi odebrało?
- Z chęcią cię poznam Auroro.- patrzył wciąż na mnie. Jego oczy są takie przenikliwe. Ludzie zaczęli tańczyć, a ja wzięłam od niego szklankę z trunkiem i wypiłam jednym łykiem.- Jesteś pewna, że alkohol to dobre połączenie z paleniem?- Gdybym go znała pomyślałabym, że się o mnie martwi.
-Chodź zatańcz ze mną?- zrobiłam smutną minkę i proszące oczka.
-Później, idź się baw.-Odpowiedział, a mi dwa razy nie było trzeba powtarzać. Stanęłam wśród ludzi i zaczęłam kołysać biodrami. Ręce uniosłam do góry i bujałam się w rytm muzyki. Moje ruchy były bardzo nie zdarne, czułam jak szumi mi w uszach, a w głowie kręci się karuzela. Mimo to czułam się świetnie . Tańcząc już jakiś czas usłyszałam za sobą.
-Zamiast samej tańczyć, może ze mną zatańczysz.- wyszeptał mi do ucha. Spojrzałam na sofę, Adrian ciągle tam siedzi. Zauważyłam jak spinają mu się mięśnie szczęki. Więc za mną stoi Pan ważny. Przestałam tańczyć i odwróciłam się gwałtownie, przez co straciłam równowagę. Gdy już myślałam że zderzę się z panelami, poczułam silną rękę trzymającą mnie w pasie. Podniosłam wzrok i spojrzałam na niego.
-Pan ważny.- powiedziałam na głos i zachichotałam.
-Ważny teraz to jest twój stan.- powiedział poważnym głosem.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić, o nie!- podniosłam głos i przecząco pokręciłam palcem przed jego nosem.
-No tak bo jeszcze by ci się spodobało.- kpiąco się zaśmiał, a ja oprzytomniałam on wciąż mnie trzyma w pasie, a ludzie zaczynają szeptać między sobą patrząc na nas.
-Możesz już mnie puścić.- odparsknełam, chciałam już odejść, ale odwróciłam się i wycedziłam przez zęby.- Nie potrzebuję opiekunki, ani Pana ważnego.- podeszłam i dźgnęłam go parę razy w klatkę piersiową po czym starałam się odejść z klasą tuż na świeże powietrze.

,,Nie mogę ci zaufać''Where stories live. Discover now