Rozdział 5

7 0 0
                                    

Wstałam dopiero nad ranem, spojrzałam na zegarek jest 5.00. Poszłam do łazienki i zobaczyłam rozmazany makijaż, pokołtunione włosy. Weszłam pod prysznic i wykonałam potrzebną mi pielęgnację całego ciała. Następnie ubrałam dżinsy z wysokim stanem i czarny Cropp top z nadrukiem. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Mój brzuch okropnie domagał się jedzenia, nic dziwnego ostatni raz jadłam chyba dzień temu. Ubrałam skórzane buty i czarna krótką bomberkę na ręce. Zabrałam swoją czarna małą torebkę i wyszłam z domu. Gdy tylko wyszłam z budynku poczułam delikatny chłodny wiaterek. Wzięłam parę głębszych oddechów i ruszyłam w stronę sklepu. Sklep nie był duży, ale były tam wszystkie potrzebne produkty. Wzięłam wszystkie produkty potrzebne mi do jajecznicy i podeszłam do kasy. Obsłużyła mnie starsza pani, była bardzo uprzejma co od razu poprawiło mi humor. Wyszłam ze sklepu i bardzo wolnym krokiem wracałam do swojego mieszkania. Rano jest tak cicho i spokojnie. Muszę pomyśleć czy z rana częściej nie chodzić na takie spacery. Wróciłam do domu i przygotowałam posiłek. Zajadając się jajecznicą , zaczęłam przeglądać oferty pracy. Stworzyłam Cv i rozesłałam do niektórych firm. Pomimo braku doświadczenia może ktoś zechce mnie przyjąć do pracy. Nim się obejrzałam była już 10. Pomyłam wszystkie brudne naczynia, wzięłam swój zeszyt i zaczęłam pisać co przychodziło mi do głowy. Czasami pisze fraszki lub wiersze, niektóre są beznadziejne mimo wszystko jest to dla mnie odstresowujące. Przeciągnęłam się leniwie i zaczęłam się zastanawiać jak wykorzystać dzisiejszy dzień. Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Intuicyjnie schowałam swój zeszyt za poduszkę.
Otworzyłam drzwi i ukazał mi się Adrian.
-Cześć, nie przeszkadzam?- spytał ze swoim nieziemskim uśmiechem.
-Hej, jasne, że nie. Proszę wejdź.- zaprosiłam go do środka i zamknęłam drzwi.
-Nie wiem czy już jadłaś śniadanie, ale przyniosłem ci rogaliki z czekoladą.- podał mi woreczek z którego wydobywał się cudowny zapach.
-Śniadanie już jadłam, ale czekoladą nigdy nie pogardzę.- zaśmiałam się. Adrian usiadł na sofie, a ja położyłam rogaliki na stoliku.
-Jakie plany na dzisiaj?- spytał urywając sobie kawałek rogalika.
- Właśnie rozmyślałam nad tym, a ty masz jakieś plany?
-Muszę dzisiaj popilnować brata więc nie mogę ci zaproponować zwiedzania miasta.- westchnął.
-Jeżeli chcesz mogę ci dotrzymać towarzystwa.- odpowiedziałam nie śmiało i też sięgnęłam po rogalika.
-Chcesz przyjść pilnować ze mną mojego brata?- spytał zaskoczony.
- Oczywiście jeżeli chcesz, z chęcią poznam tego słodziaka.- uśmiechnęłam się szczerze.
-Będzie mi bardzo miło, możesz przyjść o 18.00.- bacznie mi się przyglądał , gdy zajadałam się rogalikami.
-Jestem brudna prawda?- zaśmiałam się.
-Troszkę, poczekaj.- delikatnie przetarł swoim kciukiem czekoladę z kącika moich ust, a ja byłam zapatrzona w jego zielone oczy. Gdyby tylko ściągnął okulary żebym mogła je jeszcze lepiej zobaczyć.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się i skierowałam wzrok na rogaliki.- Przepraszam cię na chwilkę zaraz wrócę.- powiedziałam i poszłam do łazienki. Po chwili gdy wróciłam zobaczyłam go z moim zeszytem w ręce, gwałtownie mu go wyrwałam i odłożyłam na bok.
- Przepraszam coś uwierało mnie w plecy i otworzyłem.- widać było u niego zakłopotanie.
-To bardzo prywatne dla mnie.- chyba zauważył moje poirytowanie.
-Pójdę już, jeżeli będziesz miała ochotę to przyjdź później.- uśmiechnął się blado i wyszedł. Opadłam zrezygnowana i wzięłam swój zeszyt do ręki, delikatnie go gładząc. Za mocno zareagowałam. Jeżeli mam pójść do niego to muszę kupić coś słodkiego dla młodego. Ponownie się ubrałam i wyszłam z domu. Tym razem postanowiłam przejść się dalej i poznać trochę okolice. Szłam spacerkiem i rozglądałam się dookoła. Doszłam do świateł, musiałam chwilę zaczekać żebym mogła przejść. Patrzyłam na samochody, które przejeżdżają przez ulicę. Kiedy się wszystkie zatrzymały na czerwonym świetle, zainteresował mnie czarny mustang. Nie jestem blacharą, ale lubię sportowe samochody, wyróżniają się na tle zwykłych osobowych aut. Za kierownicą siedział mężczyzna, a obok drobna kobietka. Przyjrzałam się bardziej i rozpoznałam go, Pan ważny. Nie zauważyłam nawet, że mam zielone światło aby przejść przez pasy. Stałam i patrzyłam na niego. Był poważny, na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, a brunetka obok niego ciągle coś mówiła na co on nie reagował. Nagle odwrócił głowę i spojrzał na mnie, miałam wrażenie, że patrzy teraz dokładnie w moje oczy. Serce podeszło mi do gardła, a on ściągnął swoje okulary i przygryzł ich końcówkę. Ludzie zaczęli trąbić na niego, miał zielone światło, a on nadal patrzył na mnie. Widziałam dokładnie jego głupkowaty uśmiech. Odwróciłam wzrok i skierowałam go na światło dla pieszych, po chwili usłyszałam tylko głośny pisk opon. Odjechał, a ja znowu mogłam oddychać. Ma w sobie jakiś mrok, sprawia , że mój oddech grzęźnie w środku. Przeszłam przez ulicę i znalazłam uroczy sklep z słodyczami. Kupiłam parę łakoci i wróciłam do mieszkania. Przebrałam się w bordowe leginsy, top który miałam na sobie zostawiłam. Pomalowałam rzęsy tuszem, a usta pociągnęłam pomadką nawilżającą. Spakowałam słodycze do torebki, założyłam klapki i zamknęłam drzwi. Zapukałam pod numer 60, po chwili Adrian otworzył je z uśmiechem na twarzy.
-Cieszę się, że jednak przyszłaś.- powiedział m, gdy wchodziłam do środka. Mieszkanie wydawało się mniejsze od mojego, ale poczułam się bardzo przytulnie.
-Gdzie jest ten słodziak?- spytałam rozglądając się.
-Filip, chodź się przywitać.- krzyknął. Po chwili do przedpokoju przybiegł mały chłopczyk z uśmiechem na twarzy. Był bardzo uroczy. Kucnęłam przy nim i powiedziałam:
-Hej jestem Aurora, poczekaj łatwiej będzie Riri. Jestem Riri.- podałam mu rączkę , a on odwzajemnił podając swoją malutką rączkę.
-Ceść.- powiedział cichutko.
-Mam coś dla ciebie.- wyjęłam z torebki słodycze i podałam mu je.- Proszę.
-Co się mówi Filip?- spytał Adrian.
-Dzieki.- następnie poleciał do swojego pokoju.
Adrian natomiast zaprosił mnie do jadalni, gdzie stał duży stół z krzesłami w kolorze ciepłego drewna. Usiadłam i przyglądałam się chłopcu jak rozpakowuje słodycze.
-Nie wiem czy chcesz, palisz?- spytał podając paczkę papierosów.
-Ostatnio niestety coraz częściej, dziękuję.- poczęstowałam się jednym, a on podał mi zapalniczkę. Odpaliłam papierosa i mocno się nim zaciągnęłam.- Można tak palić przy młodym?- spytałam.
-Mama paliła nawet przy mnie jak byłem mały, on jest przyzwyczajony.- pokiwałam głową na znak za rozumiem.
- Przepraszam cię za ten zeszyt, ale pięknie piszesz.- spojrzał na mnie przy czym zaciągnął się papierosem.
-Zbyt gwałtownie zareagowałam, dziękuję ale to tylko moje bazgroły.- machnęłam ręką.
-Masz jutro czas?
-Nie mam żadnych planów, a chcesz mi coś zaproponować?- spytałam zaciekawiona.
-Chce cię gdzieś jutro zabrać, o 19 bym był u ciebie. Co ty na to?- widziałam nadzieję w jego oczach, że się zgodzę.
-Zgoda tylko chciałabym coś sprostować, to jest przyjacielskie wyjście tak?- głupio było mi tak pytać, ale potrzebuję teraz przyjaciół niż miłości.
-Oczywiście, że tak.- odparł krótko. Chciałam coś powiedzieć, ale dostałam powiadomienie w telefonie. Odblokowałam go i przeczytałam SMS który dostałam:
Od Nieznany
Cześć, ty zawsze tak się gapisz na ludzi w samochodzie?
Wykorzystałam moment jak Adrian poszedł do Filipka, a ja postanowiłam odpisać:
Do Nieznany
Problem to ty chyba masz z ruszaniem samochodem.

Od Nieznany
Czekaj jak to ciebie nazywali... a no tak Riri ja potrafię ruszać bardzo szybko .

Czułam jak moje policzki oblały rumieńce, odłożyłam telefon i zatopiłam się w rozumie z Adrianem.  Był taki miły i kochany, a zarazem opiekuńczy.  Patrzyłam jak opiekuje się bratem, ludzie w jego wieku raczej imprezują , a nie z taką miłością i chęcią opiekują się bratem. Właśnie nawet nie wiem ile on ma lat.
-Adrian bo ja się nie spytałam ciebie, ile masz lat- spytałam kopiąc z nimi razem piłką.
-24 lata, wiem kobiet się nie pyta o wiek...
-Też 24 lata.- przerwałam mu. Chłopiec ziewnął co znaczyło, że już jest zmęczony.
-Chodź idziemy do łóżka.- powiedział Adrian i zabrał go pokoju obok. Po 5 minutach wrócił do mnie siadając na krześle na przeciwko.
-Masz dziewczynę?- wypaliłam.
-Nie już nie mam.- odpowiedział bez emocji.
-Już?- spytałam zaciekawiona.
-Byłem z Moniką, ale nie wyszło nam.- westchnął.
-Rozumiem, nie drążę.- odpowiedziałam i wlepiłam swój wzrok w ręce. Mój telefon zaczął wibrować .-Przepraszam cię na chwilkę.- odeszłam na bok i odebrałam.
-Nie odpisałaś.- usłyszałam ten sam arogancki głos co na imprezie.
-Skąd masz mój numer może mi powiesz?- czułam poirytowanie.
-Ri ja mam wszystko co chce.- słyszałam przez telefon jego arogancki ton i bezczelny śmiech.
-Co chcesz?- moje podirytowanie wzrosło.
-Nie mów, że jesteś zajęta?
-Jestem zajęta, jestem u mojego przyjaciela.-specjalnie  podkreśliłam ostatnie słowo.
-Szybka jesteś, tyle co się przeprowadziłaś ,a ty już masz chłoptasia do towarzystwa?
-Coś jeszcze?- teraz byłam wkurzona, starałam się nie podnosić głosu żeby nie obudzić Filipa.
-Wystarczyło mnie poprosić, mógłbym zostać twoim przyjacielem.
-Kończę, nie dzwoń więcej.- nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się. Wróciłam do Adriana.
-Obejrzałabym coś.- powiedziałam wesoło, to niesamowite jak napięcie szybko znika przy nim.
-Na co masz ochotę?
-Dawno nie oglądałam bajki.- mam w sobie wciąż coś z dziecka.
-Więc wybieraj , jaką mam włączyć?- poszliśmy do salonu gdzie usiedliśmy wygodnie na łóżku.
-Oglądałeś Króla Lwa?- zaśmiałam się cicho?
-Przyznam się , że nie.
-To moja ulubiona bajka, muszę cię z niej wyedukować.- zaśmiałam się, a on włączył ją. Czułam się jak mała dziewczynka oglądając tą bajkę.
-Patrz teraz!- podniosłam lekko głos.
-Patrzę.- odpowiedział, a ja zerknęłam na niego. Nie patrzył na bajkę tylko wprost na mnie.
-Nie oglądasz.- udawałam oburzona.
-Ty też nie będziesz oglądać.- zamarłam, a ona zaczął mnie łaskotać, starałam się nie śmiać żeby nie obudzić dziecka. Kiedy przestał pokazałam mu  palcem, że musimy być cicho, ale musiałam dać kontr atak. Zaczęłam przejeżdżać moimi długimi paznokciami po jego plecach, zaczął się wić. Delikatnie się podśmiechiwał, nie mógł wytrzymać. To było takie słodkie, jego dołeczki przy jego uśmiechu i ten beztroski wyraz twarzy. Przestałam i zaśmiałam się cicho.

,,Nie mogę ci zaufać''Where stories live. Discover now