Rozdział 4

9 0 0
                                    

        Poranek nastał szybciej niż się spodziewałam. Głowa okropnie mnie bolała, a ja nie miałam siły otworzyć oczu. Po paru próbach wreszcie się udało. Do moich źrenic dotarło za dużo światła przez co zmrużyłam oczy. Z tego wszystkiego zapomniałam, że nie spałam sama. Delikatnie się obróciłam, aby go nie obudzić. Spał prze słodko, miał potargane włosy i uśmiechał się przez sen. Mimowolnie wywołało to u mnie uśmiech.  Niezdarnie wstałam z sofy i po cichutku podeszłam do kuchni. Ostrożnie wyjęłam wodę i tabletki przeciwbólowe. Popiłam je i oparłam się o blat. Czułam się strasznie wypluta i czułam zażenowanie przypominając sobie wczorajszy wieczór. Dotknęłam dłonią swojego czoła, moje ręce były chłodne więc dla mnie to była duża ulga. Dobrze jest mieć problemy z krążeniem. Obróciłam się w stronę śpiącego Adriana. Tylko on już nie spał i obserwował mnie.
-Dzień dobry.- przeciągnął się leniwie nie odwracając ode mnie wzroku.
-Dzień dobry.- podeszłam do sofy i usiadłam na jej skraju.
-Jak się czujesz?- spytał siadając obok mnie.
- Fizycznie czy psychicznie?- zaśmiałam się cicho.
- Tak i tak.- założył swoje okulary. Boże on nadal jest w samych bokserkach.
- Fizycznie obolała, a psychicznie zażenowana.- przetarłam ręką twarz.
- Dlaczego zażenowana?- przyglądał się z zaciekawieniem.
- W skrócie do jakiegoś mężczyzny pyskowałam, ty przeze mnie wyszedłeś z imprezy, a na dodatek pokłóciłam się z Bi.- Powiedziałam wszystko bardzo szybko, ale poczułam ulgę wypowiadając to na głos.
- Po pierwsze, jesteś chyba jedyną kobietą która się mu tak postawiła. Zaimponowałaś mi tym...
- Jak to jedyna? To jak inne reagują?- przerwałam mu.
- Wystarczy, że powie im jeden komplement, a one niestety już ściągają majtki.- westchnął.
- Czyli go dobrze rozszyfrowałam, wielki mi pan ważny.- prychnęłam.
- Może zrobię nam kawy?- spytał podchodząc do czajnika.
- Z chęcią się napiję.- uśmiechnęłam się szeroko do niego. Wzięłam swój telefon i zobaczyłam trzy nieodebrane połączenia. Bi dzwoniła i pisała do mnie. Wybrałam jej połączenie i usłyszałam:
-Jezu ty żyjesz! Tak bardzo cię przepraszam nie kłóćmy się już nigdy więcej!- krzyczała do telefonu, a ja jęknęłam z bólu.
- Ciszej głowa mi pęka!- podniosłam trochę głos.
- Martwiłam się, jadę już do ciebie będę za 5 minut.- ściszyła głos.
-Może jednak trochę później.- obróciłam się w stronę Adriana, i przejeżdżałam swoim spojrzeniem po jego plecach, zjechałam jeszcze niżej , on ma zajebistą dupe. Adrian się odwrócił w moją stronę, a ja speszona odwróciłam się gwałtownie. Nawet się nie zorientowałam, że Bi się rozłączyła, a ja nie wiem co ona powiedziała.
-Kto to?- spytał stawiając kubki z kawą na stoliku.
- To Bi, ale chyba nie wiem do końca co mówiła.- spaliłam buraka i wzięłam duży łyk kawy.
-Może ja już pójdę?- zaczął ubierać spodnie.
-Nie!- krzyknęłam, na co on znieruchomiał.- Znaczy kawy nie dopiłeś, nie ma pośpiechu.- sprostowałam.
-Dobrze, ale spodnie pozwól, że założę.- uśmiechnął się , na co ja znowu poczułam, że się czerwienię . Starałam się nie patrzeć jak się ubiera więc wlepiłam swój wzrok w kawę. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, wstałam leniwie i otworzyłam je.
-Tak cię przepraszam, nic ci nie jest?- od razu mocno mnie przytuliła i zaczęła mi się bacznie przyglądać.
-To ja cię przepraszam, ale nic mi nie jest.- odwzajemniłam uścisk.
-Czekaj, Adrian?- odsunęła mnie na bok i spojrzała się na niego, a później na mnie.
-Hej Bianka.- machnął jej na przywitanie żeby się odwiesiła.
-Czekajcie. Czy wy?- otworzyła szeroko buzie jakby zaraz miała zamiar krzyknąć.
-Nie, to nie to co myślisz!- zaczęłam mówić przed tym zanim Bi wpadła by w euforię.
-Ty jesteś w samej koszulce, a on w samych spodniach?- wciąż spoglądała na nas.
-Odprowadziłem Aurorę, a później zasnęliśmy przy herbacie i tyle.- sprostował za co byłam mu ogromnie wdzięczna.
-Szkoda, już myślałam że Riri w końcu zaszalałaś.- od razu dostała ode mnie łokcia w żebra.
-Ja już pójdę, a wy sobie pogadajcie.- powiedział kierując się w stronę drzwi.
-Dziękuję ci bardzo.- podeszłam i lekko go przytuliłam. Na co Bi oczywiście parsknęła .
-Papa.- powiedziała krótko Bianka i zaczęła siorbać moją kawę.
-Nie ma za co. Do zobaczenia tak?- uśmiechnął się lekko.
-Tak, w końcu jestem nową sąsiadką.- zaśmiałam się. Zamknęłam za nim drzwi i oparłam się o nie. Bi to nie umknęło i zaczęła bacznie mnie obserwować. Od razu się uspokoiłam i usiadłam obok niej.
-Czy on ci się podoba?- spytała poważnym tonem.
-Nie, on jest po prostu miły, szarmancki. Chciałabym go mieć za przyjaciela.- rozmarzyłam się.
-Przyjaźń nie jest zła, ale uważaj bo możesz wpaść jak śliwka w kompot.- pogroziła mi palcem.- Powiem ci, dałaś wczoraj popis nikt wcześniej się tak nie odezwał do Nikodema.- z aprobatą pokiwała głową.
-O co z nim chodzi?- zapytałam zaciekawiona.
-Jest miliarderem, każda dziewczyna chce z nim być. Albo żeby ja chociaż przeleciał.- poruszała znacząco brwiami na co się zaśmiałam.
- Widocznie nie każda... Czekaj co on robił w domu Moniki?
- To jej kuzyn, jak tylko jej tatuś wyjeżdża w delegację, prosi Nikodema żeby zaglądał do niej. Oczywiście nie pilnuje nas tylko podrywa jej koleżanki.- machnęła ręką.
- Wszystko zostaje w rodzinie.- prychnęłam.
-Monika jeszcze 2 lata temu była na prawdę wspaniałą koleżanką, ale jak tatuś jej kupił chyba z trzy butiki, ostro odleciała.
- To trzeba jej zabrać te butiki może wtedy wróci do normalności.- zaśmiałyśmy się razem. Mój telefon znowu zaczął dzwonić, nieznany numer dziwne. Odebrałam i usłyszałam:
-Cześć córusiu!- to niemożliwe, znowu on. Poszłam do sypialni aby Bi nie słyszała tej rozmowy.
-Czego chcesz?- wysyczałam przez zęby.
-Tęsknię za tobą, wszyscy tęsknią.- gdy tylko słyszę jego głos bierze mnie na mdłości.
-Nie chrzań, nie dzwoń do mnie więcej.- podniosłam głos.
-Wiesz, że w końcu i tak się spotkamy. Pamiętaj moja propozycja jest nadal aktualna, możesz dużo zarobić.
-Chcesz powiedzieć, że mam się zgodzić żeby być twoją dziwka, tak?- powiedziałam udając miła.
-Po co te wulgaryzmy, panią do towarzystwa.
-Po moim trupie, daj mi spokój.- wykrzyczałam i zakończyłam połączenie nie czekając na jego odpowiedź. Usiadłam na łóżku i starałam się wyrównać oddech. Przez tyle lat udawałam, że wszystko jest dobrze, że nauczyłam się ukrywać prawdziwe emocje. Wzięłam się w garść i wróciłam do Bi.
-Wszystko w porządku?- spytała.
-Tak, ktoś chciał mi sprzedać odkurzacz.- machnęłam ręką. Siedziałyśmy jeszcze godzinkę gadając o głupotach. Później Bi pojechała , a ja zostałam sama. Czy kiedyś się uwolnię od tego potwora? Położyłam się na sofie i przykryłam się kocem, który wciąż tam leżał. Włączyłam telewizor i usnęłam.

,,Nie mogę ci zaufać''Where stories live. Discover now