Rozdział 7

5 0 0
                                    

2 tygodnie później
Czas minął mi bardzo szybko, ale bardzo przyjemnie. Znalazłam pracę co prawda jestem na okresie próbnym, ale mam dobre przeczucia. Codziennie widuje się z Adrianem bardzo się zaprzyjaźniliśmy, co jakiś czas zabiera mnie na wieczorki poetyckie. Coś wspaniałego słychać twórczości kogoś innego. Właśnie szykuje się na kolejny taki wieczorek. Ubrałam czarna obcisła sukienkę i czarne szpilki oczywiście na małym obcasie. Nauczyłam się wyglądać elegancko i profesjonalnie przez firmę w której pracuję. Udałam się na dół, przed budynek i zapaliłam papierosa. Było już ciemno, tylko latarnie oświetlały ulicę. Po chwili zobaczyłam Adriana z wielkim uśmiechem na twarzy. Przywitał się ze mną buziakiem w policzek i wsiedliśmy do Ubera.
-Dzisiaj mam dla ciebie specjalną niespodziankę.- spojrzał na mnie z radością w oczach.
-Mam się bać?- zaśmiałam się.
- Możesz mnie za to zabić, albo pokochać.- nastała niezręczna cisza. Nie wiedziałam co odpowiedzieć więc uśmiechnęłam się lekko do niego. Reszta drogi minęła w ciszy. Weszliśmy do uroczej kawiarenki, panował półmrok, ludzie siedzieli już na swoich miejscach i słuchali. Po cichu usiedliśmy i zaczęliśmy słuchać. Każdy wiersz czy fraszka była zupełnie inna, osobista i bardzo emocjonalna. Nagle usłyszałam:
-Mamy specjalne zaproszenie na tą scenę, zapraszamy Aurorę!- wszyscy zaczęli bić, a ja siedziałam osłupiała. Spojrzałam na Adriana, a on patrzył na mnie i kiwnął głową żebym poszła. Czułam się nie swojo nigdy nie przeczytałam nikomu moich bazgrołów.
-Czy jest na sali Aurora? Proszę się nie wstydzić, zapraszamy.- ponaglił prowadzący. Nieśmiało wstałam i zaczęłam iść w jego kierunku.- Proszę o wielkie brawa dla pani Aurory.- nastały gromkie brawa, a ja poczułam że zaraz zemdleje. Weszłam na scenę i zaczęłam głęboko oddychać. Wszyscy umilkli i patrzyli wprost na mnie. Spojrzałam na Adriana, w jego oczy i poczułam ulgę, że tam jest. Wyobraziłam sobie , że nikogo nie ma oprócz nas zamknęłam na chwilę oczy, a gdy je otworzyłam zaczęłam mówić:
-,,Kim ja jestem? Nie wiem.
Twoją piosenka a może natchnieniem?
Czarna otchłanią i twoim wspomnieniem.
Martwą lalką a jednak człowiekiem.
Twoim marzeniem...''- mówiłam wolno i bardzo emocjonalnie wczuwając się w każde słowo. Gdy skończyłam wszyscy patrzyli się na mnie jak osłupiali. Adrian wstał i zaczął bić brawa, tłum podążył za nim, a ja czułam jak łza spływa po moim policzku. Przełamałam się pierwszy raz, on dodał mi tyle otuchy. Zeszłam ze sceny i wyszłam od razu na zewnątrz ciężko oddychając. Dotknęłam ręką swojej klatki piersiowej, serce biło jak szalone. Zaczęłam się śmiać sama do siebie, poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu.
-Nie gniewasz się?- spytał odwracając mnie w swoją stronę. Udałam naburmuszoną, po chwili uśmiechnęłam się szeroko.
-Jesteś wspaniały.- rzuciłam mu się na szyję.
-Pięknie piszesz, to co zaprezentowałaś było wyjątkowe.- zawstydziłam się lekko na jego słowa.
-Musimy to opić.- zaśmiałam się radośnie i pociągnęłam go za sobą. Nic nie odpowiedział po prostu szedł za mną, a ja trzymając go za rękę ciągnęłam w głąb miasta. Zatrzymałam się przed małym klubem o nazwie ,,Paradise''.
-Może tutaj?- spytałam wesoło.
-Ty decydujesz.- odwzajemnił uśmiech. Ochroniarze wpuścili nas po opłaceniu wejściówki. Od razu skierowaliśmy się do baru.
-To co sobie poetka życzy?- spytał.
-Zaraz coś zamówię. - przejrzałam kartę alkoholi po chwili pojawił się przy nas barman.
-Co dla pani?- zjechał mnie wzrokiem.
-A co pan poleca, coś słodkiego i mocnego?-zaśmiałam się w kierunku Adriana.
-Truskawkowe shoty są bardzo dobre.- uśmiechnął się serdecznie.
-W takim razie poprosimy 8 shotów.- rzadko bywam w takich miejscach, ale przy Adrianie czuję się na prawdę bezpiecznie. Po chwili przed nami pojawiły się kieliszki z trunkiem.
-To co kto pierwszy?- poruszyłam śmiesznie brwiami.
-Nie jesteś na to gotowa.- zaśmiał się. Po chwili oboje opróżniliśmy wszystkie kieliszki. Staliśmy i rozmawialiśmy, a ja czułam jak alkohol rozlewa się po moim ciele, po kolejnej kolejce poczułam, że czas na taniec.
-Po tańczymy?- zapytałam ciągnąc go pomału w kierunku parkietu.
-A jakie mam wyjście?- starał się przekrzyczeć muzykę. Nie tańczyliśmy razem, tylko obok siebie. Świetnie się bawiłam, czułam jak alkohol rozluźnił moje ciało. Kątem oka zauważyłam jak drobna brunetka spogląda na Adriana. Podeszłam do niego i szepnęłam mu na ucho:
-Ta brunetka Cię obczaja.- odwrócił głowę w jej kierunku, a ona kokieteryjnie założyła włosy za ucho.
-Wydaje ci się.- machnął ręką.
-Idź , zaproś ją do tańca.- popchnęłam go delikatnie.
-A ty zostaniesz tu sama?- spytał zmartwiony.
-Ja sobie poradzę, idź już!- nadal delikatnie go pchałam, żeby już do niej poszedł. Wiedział, że mu nie odpuszczę, podszedł do niej i zaczęli rozmawiać. Brunetka długo nie czekała i zaciągnęła go do tańca. Tańczyła bardzo kokieteryjnie poruszając biodrami. Wróciłam do baru gdzie obserwowałam bawiących się ludzi.
-Poproszę jeszcze 2 shoty.- powiedziałam do barmana. Coś czuję, że nie skończy się to dobrze.
Po chwili dostałam swoje zamówienie, oparłam się na ręce i patrzyłam w kieliszki.
-Gdzie twój chłopak?- spytał barman.
-To nie mój chłopak, właśnie tańczy z jakąś dziewczyną.- uśmiechnęłam się patrząc na Adriana, który na prawdę dobrze się bawił. Barman tylko kiwnął głową i podszedł do innych klientów. Opróżniłam trunek i skierowałam się do toalety. Okropna kolejka, chyba nie wytrzymam. Męska jest pusta więc bez zastanowienia weszłam do niej. Poczułam ulgę, jeszcze chwilę i bym się z sikała. Po chwili usłyszałam jęki obok z kabiny.
-Ooo.- to była kobieta. Stałam jak poparzona starając się nie wydać żadnego dźwięku.- Szybciej- krzyknęła a ja upuściłam torebkę. Jęki ustały , a ja niezręcznie starałam się po cichu wyjść z kabiny. Kiedy wyszłam i byłam już przy umywalkach tamta kabina się otworzyła. Starałam się zachować kamienną twarz i jak gdyby nigdy nic zaczęłam myć ręce.
-Lubisz podsłuchiwać odgłosy innych?- usłyszałam za sobą niski głos mężczyzny. Podniosłam wzrok na lustro, a w odbiciu zobaczyłam znowu tą arogancka twarz.
-To męska toaleta.- powiedziała kobieta wychodząc. Przewróciłam oczami i wytarłam ręce w ręcznik papierowy. Czułam jego wzrok na sobie. Chciałam już wyjść, a on znowu zagrodził mi drogę, normalnie mam deja vu.
-Chce wyjść.- powiedziałam i spojrzałam w jego błękitne oczy.
-Tak szybko?- spytał, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
-A co nie było ci zbyt dobrze, jesteś tak zdesperowany?- nawet nie pomyślałam zanim mu odpysknęłam. Nie odpowiedział tylko zaczął się śmiać.
-Martwisz się, że mnie nie spełniła?- spytał, a mnie przeszły ciarki.
-Odsuń się!- podniosłam głos.
-Podaj chociaż jeden powód.- uniósł brew.
-Jeżeli mnie nie wypuścisz zacznę krzyczeć.- uśmiechnęłam się kpiąco.
-Serio myślisz, że ktoś cię usłyszy przez głośną muzykę na sali?- miał rację, cholera.
-Po prostu znajdź sobie kogoś innego do zabawy.- niech się odsunie błagam.
-Inaczej reagujesz na mnie, jeszcze nikt tak na mnie nie reagował.- obserwował każdy centymetr mojego ciała.
-Bo nie rozkładam nóg przed tobą? Ojeju przykro mi.- udałam smutną minkę. On nie odezwał się tylko przejechał ręką po moim gołym ramieniu, a ja poczułam dreszcz. Czułam jak moje nogi robią się jak z waty. Starałam się zachować kamienną twarz. Nikodem założył ramiączko od sukienki znowu na moje ramię, nawet nie wiem kiedy mi spadło. Uśmiechnął się lekko i wyszedł, zostawiając mnie w osłupieniu.
-Kurwa.- powiedziałam do siebie i wyszłam szybkim krokiem. Przeciskałam się przez tłum ludzi i nagle ktoś złapał mój nadgarstek. Obróciłam się i go zobaczyłam, nie niemożliwe to ten bydlak! Starałam się wyrwać rękę, a on zaczął ciągnąć mnie za sobą. Trzymał mnie tak mocno, że nie mogłam wyrwać ręki, a na nas nikt nie zwracał uwagi. Po chwili weszliśmy do pokoju Vipowskiego.
-Zostaw mnie!- krzyknęłam. Chciałam wyjść, ale ochroniarze skrupulatnie zablokowali mi jedyne pole ucieczki. On patrzył na mnie upijając jakiegoś alkoholu.
-Tęskniłaś córeczko?- spytał podchodząc do mnie, ja pomału się cofałam, aż poczułam na sobie zimną ścianę. Nie mam gdzie uciec, znowu!
-Jeżeli mi coś zrobisz, nie wyjdziesz z pierdla!- wysyczałam mu prosto w twarz.
-Kwiatuszku dzisiaj nie miałem w planach się z tobą zobaczyć, ale bardzo kusisz tak się ubierając.- zjechał mnie wzrokiem, a ja poczułam , że robi mi się nie dobrze.
-Więc wychodzę.- starałam się wziąć w garść, chodź czułam jak ręce mi się pocą.
-Jestem tu w interesach, wyobraź sobie, że ten klub należy do mojego inwestora.- uśmiechnął się i odsunął. Ja w końcu mogłam złapać oddech. Stałam tak, bojąc się zrobić jakikolwiek ruch.
-Chce ci go przestawić słoneczko.- usiadł wygodnie na kanapie stojącej przy ścianie na przeciwko.
-Nie masz kurwa prawa tak do mnie mówić!- krzyknęłam. Nim się zorientowałam rzucił szklanką, a ona rozbiła się tuż przy mojej  głowie. Skuliłam się , czułam że koszmar się powtarza.
-Cicho bądź i czekaj zaraz przyjdzie.- powiedział to tak spokojnie jakby nic się nie stało. Wstałam dumnie i wiedziałam, że nie mam już wyjścia. Musiałam zostać inaczej nie chce sobie wyobrażać co znowu mógłby mi zrobić. Po chwili drzwi się otworzyły i wszedł młody mężczyzna wesoło się witając z tym skurwielem.
-Marcel cieszę się, że jesteś.- podszedł do mojego ojczyma i przywitał się z nim. Pomimo, że stał do mnie tyłem wiedziałam kim on jest.
-Nikodem chce ci przedstawić moją córkę, Aurora podejdź tu!- podniósł ton. Podeszłam pomału, a na jego twarzy zobaczyłam zdziwienie.
-Cześć.- wybełkotałam. Nikodem wziął głęboki oddech, nic nie odpowiedział.
-Mam mało czasu, przejdziemy do sedna?- spytał się Marcela mojego ojczyma. Nie zwracał na mnie uwagi.
-Oczywiście, Aurora wyjdź!- mówił do mnie jak do śmiecia. Spojrzałam się na nich i wysyczałam:
-Jesteście kurwa siebie warci!- wyszłam trzaskając drzwiami. Czułam jak kręci mi się w głowie, pomału schodziłam schodami i zapadła ciemność.

Co łączy Nikodema i Marcela?
Czy ojczym znowu zatruje Riri życie?

,,Nie mogę ci zaufać''Where stories live. Discover now