~5~

297 21 2
                                    

*Regulus*

Minęło półtorej miesiąca odkąd stwierdziłem że muszę unikać Jamesa bo tak będzie dla mnie lepiej. Ale czy było? Nie, nie było. Ogromnie żałowałem że go unikam  Cholernie mi brakowało naszych przypadkowych spotkań, ukradkowych spojrzeń. Oraz z dnia na dzień coraz bardziej moje uczucie do niego się nasilało. Byłem głupi próbując uciec od tego. Ale nie powiem że taka przerwa nie była też trochę przydatna. Mogłem sobie poukładać wszystko w głowie na spokojnie, skupić się na nauce oraz quidditchu. Co do tego to zorganizowałem pod koniec września nabory i byłem bardzo dumny z tego jak dużo osób starało się w niej znaleźć. 

Codziennie spotykałem się w bibliotece z Syriuszem i Remusem, którego swoją drogą polubiłem. Mogłem też powiedzieć że sporo rzeczy nas łączyło, na przykład nasze zamiłowanie do nauki czy też do czytania książek.  A naszym głównym tematem było moje uczucie którym darze Jamesa. Chociaż nie chciałem mu o wszystkim mówić wiedziałem że Syriusz i tak by do tego doszedł. On razem z Lupinem pomogli mi poznać to nowe uczucie, nauczyć się go. Byłem im za to wdzięczny.

Piątek, najlepszy dzień w całym tygodniu. Miałem dzisiaj mało zajęć do tego też były one nieco luźniejsze od reszty i szybko zleciały. Teraz byłem już po lekcjach i kierowałem się do biblioteki bo omówiłem się z Syriuszem i Remusem. Wszedłem po cichu by nie zdenerwować pani Pince. Przemierzałem między regałami by znaleźć wolne miejsce. Mimo że lekcje się niedawno skończyły była tutaj masa uczniów, na co się po prostu skrzywiłem. W końcu udało mi się znaleźć wolny stolik przy oknie z którego był widok na błonie. Odsunąłem po cichu krzesło i zająłem miejsce odkładając torbę z książkami przy ścianie. Spojrzałem na srebrny zegarek na moim nadgarstku. 15.30. Z chłopakami umówiłem się na 16 więc miałem jeszcze trochę czasu. Wyciągnąłem z torby notatki z zielarstwa, pergamin oraz pióro z kałamarzem.  Zacząłem pisać wypracowanie na temat skrzeloziela które musiałem oddać do poniedziałku. Nawet nie wiem kiedy zleciał czas i usłyszałem za sobą Syriusza.

-Cześć braciszku- powiedział i zmierzwił mi włosy jak to zwykł robić gdy tylko się widzieliśmy.

-Bierz te łapy. Nie wiadomo co nimi robiłeś- odpowiedziałem na jego gest. Jego usta wykrzywiły się w grymas i wystawił mi język- Taki niby dorosły a zachowuje się jak dzieciak- dodałem i usłyszałem cichy śmiech Remusa, który właśnie siadał obok mojego brata.

-Ktoś musi udawać dziecko jeśli dziecko udaje dorosłego- powiedział zadowolony ze swojej riposty.

-Dziecko czasami pozostaje dzieckiem- odgryzłem się. Syriusz otworzył usta by coś powiedzieć ale od razu je zamknął. Spojrzał się na mnie udając obrażonego. Nic nie odpowiedziałem tylko odwróciłem się by spakować notatki i resztę rzeczy do torby.

-Będziecie się przekomarzać czy rozmawiamy o czymś poważniejszym?- spytał Remus spoglądając raz na Syriusza, raz na mnie. Miałem już mu odpowiedzieć że to on zaczął ale nie zdążyłem bo Lupin ponownie się odezwał- Przypominam słońce że mamy mało czasu bo dzisiaj masz trening a James cię zabije jak się nie zjawisz.

-Właśnie James, co z nim. Jak się czuję?- zapytałem jak bym zapomniał zupełnie o jego istnieniu. Już miałem dość ciągłego unikania bo mnie to bardziej bolało. Trzeba było w końcu porozmawiać z nim.

-Jakoś. Ciągle chodzi przygnębiony. Jest cierpliwy ale nie wiem ile jeszcze wytrzyma- powiedział czarnowłosy- Ciągle wypytuje o ciebie i czy długo to jeszcze potrwa.- dodał. Zrobiło mi się głupio z powodu tego że James jest przeze mnie smutny. Nie chciałem tego ale nie mogłem też po prostu zbytnio nic na to poradzić. Jestem jaki jestem, nie zmienię tego. I on o tym wiedział bo pewnie Syriusz mu nie raz wspominał. Dobrze wiedział że mam problemy z zaufaniem i z okazywaniem uczuć, a zwłaszcza tych pozytywnych.

Trust me, love me-JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz