Rozdział 2.

47 7 1
                                    

***
-papier, kamień, nożyce. - krzyczeliśmy i po chwili pokazaliśmy dwa różne znaki rękoma.

- Znów wygrałeś, to nie sprawiedliwe!

- Raz się wygrywa, raz przegrywa, a więc twoim zadaniem będzie to, że nigdy, ale to nigdy nie możesz się poddać. Choćby świat się miał zawalić ty masz być silna. Bo jesteś silna. Jesteś moja siostrą.

***

Weszliśmy do środka domu w którym było już bardzo dużo osób. Sprawiało to u mnie dyskomfort, ale nie poddaje się na starcie dopiero tutaj weszłam. Widziałam twarze ludzi, których kojarzyłam z szkoły lub z osiedla, lecz oni nie zwracali na mnie większej uwagi. Mimo wczesnej pory bardzo duża ilość osób była już dobrze zrobiona. Co dziś chciałam powielić wiec wraz z Niall'em i Nicole ruszyłam w stronę kuchni, gdzie było mnóstwo alkoholi.

- Co pijemy? - zapytał uśmiechnięty Niall trzymając w ręce plastikowe kubeczki.

- Wódkę!!! - krzyknęła Nicole, a ja na jej słowa przytaknęłam. Trzeba się rozluźnić.

- Cześć misie. - Do kuchni wszedł właściciel domu, a raczej syn właścicielki domu Matt Parker. Poznałam go kiedyś na lekcji matematyki u Pana Coopera, był zwariowany, wygadany i odważny. Złapaliśmy dobry kontakt, lecz po moim opuszczeniu miasta ten kontakt znikł. - Cześć Matt Parker. - wyciągnął w moją stronę rękę, a ja się zaśmiałam z tego, że mnie nie poznał. - Z czego się śmiejesz?

- Bo mnie nie poznałeś. - spojrzał na mnie z zaciekawieniem i zdezorientowaniem jednocześnie. - Victoria White.

- O kurwa. Pani mądra. - Przytulił mnie, a ja odwzajemniłam uścisk. Mimo wszystkiego złego co mówiłam na to miasto i ludzi, zdarzają się małe wyjątki, które sprawiają uśmiech na mojej twarzy.

- Widzisz niektórzy ludzie stąd nie są okropni. - usłyszałam głos mojej przyjaciółki zza pleców chłopaka.

- Co masz na myśli? - zapytał Matt odwracając się do niej. W tym samym czasie Niall polewał do kubków alkohol wciąż przysłuchując się rozmowie. 

- Alan Walker to ma na myśli. - mruknęłam. Samo to nazwisko wywołuje u mnie mdłości. - Jest tutaj?

- Nie widziałem go. - odczułam ulgę. - Jego laskę owszem widziałem z koleżankami była, ale on? On nie chodzi na takie imprezy. Jest niezbadanym elementem tej szkoły. Tajemniczy, wybuchowy, wredny oraz ogólnie mało kto wie cokolwiek na jego temat. 

- Alison tu jest? O matko.

- Nicole może jednak...

- Nigdzie nie idziecie właśnie polałem! - odrzekł Niall podając nam kubeczki z alkoholem. - Rozluźnijcie się trochę. Zdrowie! - Powiedział i napiliśmy się wszyscy zawartości kubka. Moja twarz się skrzywiła, a gardło lekko mnie zapiekło, ale poczułam się lepiej.

- Czekaj, czekaj czy to nie jest tak, że twój brat to przecież najlepszy przyjaciel Alana? - zapytała Nicole.

Świetnie czemu każdy w tym mieście jest ze sobą powiązany? No tak pół miliona ludzi każdy siebie zna. Chyba tylko ja mam takie szczęście. Dobra Vic nie potrzebnie się nakręcasz przecież go tu nawet nie ma, a Alison jeszcze nie spotkałaś.

- To chyba nie jest jakaś tajemnica. - zaczął biorąc łyka whisky z cola. - od wielu lat są postrachem naszej okolicy i szkoły, każdy myślał że ich męki szkolne się skończą, a tu lipa bo obaj panowie nie zdali i są teraz na naszym roku.

- Miły powrót do miasta. - westchnęłam i wyszłam z kuchni. Nie mogłam w to uwierzyć, że to akurat musiałam być ja. Może mnie nie poznają? Może zmienię szkołę? Tak by było najłatwiej jak chce zacząć od nowa, ale nie zostawię znów Nicole przetrwam ostatni rok z nią. Dam sobie jakoś radę. Nie będę zwracać na nich uwagi.

Noc GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz