Rozdział 6.

35 3 0
                                    

Świadomość to podstawowy stan psychiczny, w którym organizm zdaje sobie sprawę ze zjawisk, wydarzeń czy sytuacji wewnętrznych. Świadomość zawiera myśli i uczucia, które są nam dostępne. Często mówimy o podjęciu świadomych decyzji lub świadomego ryzyka. Wiemy, że jesteśmy świadomi, ale nie umiemy wytłumaczyć dlaczego.

Moja świadomość obumiera, mój mózg nie pracuje z całym otoczeniem. Mam tak nieprzemyślane decyzje, że załamuje się sama sobą. Dziś spotykam się z Alanem Walker'em, moim największym wrogiem. Drugi raz spotkam się z nim sam na sam, chociaż może tym razem nie skończy się to tak fatalnie, jak często ma to miejsce. Czemu to nie mógłby być Luke? Z dwojga złego Luke jest dużo lepszą opcją, lecz nie jest mi on pisany w tej całej konfrontacji.

Weszliśmy do klasy i drugi dzień z rzędu wzrok ludzi był zwrócony tylko na nas. Wiedziałam, że powrót do Vancouver będzie ciężki, ale nigdy nie myślałam, że aż tak. Tyle ludzi mieszka w tym mieście, a mam wrażenie iż całe zło świata spadło na mnie.

- Cześć. Przepraszam, że przeszkadzam, ale mogłabym cię prosić na słówko. - Spojrzałam na rudowłosą dziewczynę, która stanęła przede mną.

- Czy my się znamy?

- Chodziłyśmy kiedyś razem do szkoły, jestem Caroline.

- Przepraszam, nie kojarzę cię.

- Nie ważne. Możemy porozmawiać? - Powtórzyła pytanie. Spojrzałam niepewnie na dwójkę przyjaciół, lecz ich mina wskazywała na to, bym szła z nią porozmawiać.

- No dobrze. - westchnęłam i wyszłyśmy przed klasę.

Bałam się kolejnej dawki informacji jaką mogę dostać, ale chyba już niczym nie może mnie zaskoczyć. Za dużo się już wydarzyło.

- Dobrze, ja może zacznę od wyjaśnienia kim jestem. - Odparła rudowłosa dziewczyna. - Jestem Caroline Smith mieszkam na przedmieściach, a my poznałyśmy się jako dzieci we wczesnych latach szkolnych. - Uważnie przysłuchiwałam się jej wypowiedzi, próbując sobie wszystko uświadomić. - Do szkoły przyprowadzał cię brat.

- No było tak, pamiętam.

- I właśnie tu chodzi o twojego brata.

- W jakim sensie? - Zapytałam. Walczyłam w tym momencie z swoimi myślami. Bałam się każdej informacji względem Gustawa.

- On podobno zmarł parę lat do tyłu.

- Nie podobno tylko tak, zmarł. - odparłam lekko podirytowana, nie lubiłam tego tematu.

- No właśnie...wiem pomyślisz, że jestem wariatką, ale ja go widziałam!

- Co ty do mnie pierdolisz dziewczyno?!

- Przysięgam na Boga! - powiedziała łapiąc się za serce. - Wracałam od znajomej, do domu. Przez wypadek samochodowy na głównej drodze w kierunku mojego domu, byłam zmuszona jechać dłuższą trasą.

- Do rzeczy, proszę cię Caroline.

- Jechałam przez fragment drogi, gdzie domy były daleko od siebie położone i moją uwagę przykuł chłopak wychodzący z domu przez płot.

- Ale to mógłby być każdy! - głos mi się załamał. - Czemu ty mi to robisz? Alison cię nasłała by porobić sobie ze mnie żarty?

- Wysłuchaj mnie do końca. Nikt mnie do ciebie nie przysłał. - Powiedziała przekonująco.

- To skąd pomysł, że to mógłby być mój brat? Podkreślam ZMARŁY brat.

- Po pierwsze ten chłopak zachowywał się strasznie podejrzanie. Po drugie miał bardzo dużo tatuaży, Po trzecie część tego zdarzenia nagrała mi się na kamerce samochodowej. - W moich oczach pojawiła się jakaś nadzieja, a jak to mówią nadzieja matką głupich więc uwierzyłam w jej słowa. - Zatrzymałam się pod tym domem, by pomóc temu chłopakowi, ale gdy tylko wysiadłam z auta, chłopak rozpłynął się w powietrzu. Dopiero w domu zaczęłam to analizować z przyjaciółką i skojarzyłam go z tobą, bo ktoś wysłał mi twoje i Alana zdjęcie.

Noc GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz