Rozdział 43 - Franek

639 106 7
                                    

Leżałem na łóżku i wpatrywałem się w stojące kubki i papierową torbę, którą odstawiła pszczoła zamian uciekła.

- Dlaczego ją tak potraktowałeś, synku? - mama wyrwała mnie z zamyślenia.

Przestraszyła się mnie i uciekła. Zobaczyła, że już nie jestem w pełni sprawny, zobaczyła mnie słabego i uciekła.

- Franki...

- Co?!

- Trochę za ostro ją potraktowałeś. Przyniosła śniadanie, całą noc się o ciebie martwiła. Powinieneś ją przeprosić.

Odwróciłem się plecami. Nie chciałem jej słuchać. Byłem wkurwiony na ten gips. Noga zaczynała mnie napierdalać.

- Chcesz kawy?

- Chcę z tąd wyjść - burknąłem.

- Nie tak prędko - usłyszałem obcy, kobiecy głos. - Najpierw kroplóweczka. Poproszę rękę.

Odwróciłem się w stronę głosu i ujrzałem  kobietę w średnim wieku z serdecznym uśmiechem na ustach. Nie odwzajemniłem go. Wystawiłem tylko rękę, żeby mogła się podłączyć.

- O której będę mógł wyjść?

- Jeśli lekarz pozwoli to pojutrze.

- Co? Jak to pojutrze? Dlaczego dopiero pojutrze?

- A dokąd się panu tak spieszy? Wy młodzi cały świat macie w komórce. Wytrzyma pan - poklepała mnie po wierzchu dłoni i wyszła.

- Franuś...

- No, żeś odjebał - do sali wszedł Kuba i usiadł na krześle obok matki. - Sorry, ciociu.

- Akurat tu się z tobą zgodzę, Kubusiu. Odjebał po całości - posłała mi krzywy uśmiech.

- Czego wy ode mnie chcecie, co? Kazałem jej wyjść, żeby nie oglądała mnie niedołężnego. Poza tym to jej odjebało na punkcie matury. Nic, tylko się uczy i uczy. Nauczy się i przyjdzie.

- Frano, ona nie przyjdzie.

- Przyjdzie, zobaczysz.

- Słyszałeś swój ton? Wydarłeś się głosem diabła z piekła rodem.

- Przesadzasz.

- Nie przesadza, synku. Szczerze, to nawet ja się lekko przestraszyłam. Takiego ryku z twojego gardła to nigdy nie słyszałam.

- Potwierdzę, że ja też nie. A Majka? Wybiegła stąd roztrzęsiona jak gówno na wietrze.

- Wróci. Uspokoi się i wróci.

- Sama nie wróci, stary. Gadałem z nią na dole.

- Synek, ja też po czymś takim bym nie wróciła.

- Czego wy ode mnie chcecie. Kazałem jej wyjść, żeby nie oglądała mnie kaleki!

- Frano, kurwa! - spojrzał na moją matkę. - Sorry ciociu. Frano - znowu spojrzał na mnie - to brzmiało jakbyś kazał jej spierdalać.

- Wyolbrzymiacie. Przez cały czas pokazuję jej, że jest dla mnie ważna.

- A ile razy jej to powiedziałeś? - zapytała mama.

- Sama mówiłaś mi: czyny, nie słowa.

- Owszem. Jednak każda kobieta powinna to też usłyszeć. Chociaż raz.

- Popieram - dodał Kuba.

- A ty skąd nagle taki znawca?

- Jak spotkam tą jedyną to od razu jej to powiem. Jak się zakocham nie będę zwlekał, żeby to wyznać.

Pan Ratownik Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz