Rozdział 8

862 81 74
                                    

Dzisiaj udało mi się wyjść z łóżka zaraz po pierwszym budziku, a ogarnięcie się również nie zajęło mi dużo czasu, więc chyba zaczynam przyzwyczajać się do nowej porannej rutyny. Mam już dość biegania na autobus na ostatni moment i liczę na to, że częściej będzie mi się udawać tak sprawnie wyszykować.

Korzystając z tego, że zostało mi jeszcze trochę czasu do wyjścia, wolnym krokiem zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Przy stole siedział już mój tata, który czytał wiadomości w lokalnej gazecie, a w ręce trzymał kubek gorącej kawy. On też zaczął wstawać szybciej, żeby dopilnować, czy na pewno wstałam i po to, aby dalej robić mi śniadanie do szkoły. Teraz nie mogę narzekać na jakość posiłków na szkolnej stołówce i próbowałam mu to wytłumaczyć, jednak on dalej woli coś dla mnie przygotować, bo martwi się, że do czasu obiadu w szkole na pewno zgłodnieję.

Przywitałam się z nim krótko i podeszłam do blatu naprzeciwko po śniadaniówkę.

– Mogę iść dzisiaj na ognisko? – Zapytałam, wkładając pojemnik do plecaka.

Nigdy nie zabronił mi nigdzie wyjść, ale mimo to wolę się upewnić, czy nie ma nic przeciwko.

– Oczywiście, że tak. – Odpowiedział, spoglądając na mnie. – Z Ashely i Jasonem?

– Nie, znajomi z nowej szkoły mnie zaprosili.

– To świetnie! Cieszę się, że tak dobrze zaaklimatyzowałaś się w nowym otoczeniu.

Jeszcze nie zrobiłam tego w pełni, ale z każdym dniem jest coraz lepiej. Więcej osób zaczęło się do mnie przekonywać, przez co zniknął pewien dystans w naszych kontaktach.

– Nie opłaca mi się wracać po szkole do domu, bo najpierw idziemy jeszcze wszyscy na mecz drużyny piłkarskiej, więc wrócę dziś późno.

Ruby napisała mi, że rozgrywka zaczyna się o siedemnastej, a o piętnastej kończymy lekcje, dlatego przeczekam te dwie godziny na miejscu.

– Zadzwoń, kiedy wszystko się skończy, to przyjadę po ciebie, żebyś nie wracała tak późną porą sama. – Powiedział.

– Dziękuję tato, kocham cię. – Mówiąc to, podeszłam do niego i nachyliłam się, aby go przytulić.

– Ja ciebie też kocham, Maddy. – Odwzajemnił mój uścisk. – Uważaj na siebie.

Teraz jeszcze częściej te słowa padają z jego ust, bo wie, że Los Angeles mimo swojego uroku ma również tę ciemną i niebezpieczną stronę.

– Będę uważać. – Odpowiedziałam, prostując się z powrotem.

Zerknęłam jeszcze raz do swojego plecaka, upewniając się, czy aby na pewno mam wszystko, czego potrzebuję, a następnie po szybkim pożegnaniu się ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych z domu.

♪ ♪ ♪

Ruby postanowiła poczekać razem ze mną na rozpoczęcie meczu, więc po skończeniu lekcji, udałyśmy się na najwyższe piętro szkoły i zajęłyśmy miejsca na wygodnych pufach w miejscu wyznaczonym do odpoczynku.

– Dziękuję, że chciałaś dotrzymać mi towarzystwa. – Zaczęłam rozmowę.

– I tak musiałabym za chwilę ponownie tutaj wrócić, a ty przynajmniej nie musisz siedzieć sama. Chyba że chciałaś pobyć sama, a ja pokrzyżowałam ci plany.

– Nie miałam żadnych planów. Przez te dwie godziny pewnie tylko słuchałabym muzyki i zanudziłabym się na śmierć. – Zapewniłam ją.

Cieszę się, że ze mną została, bo czas oczekiwania szybciej zleci, a także w końcu mogę z nią na spokojnie porozmawiać. Na przerwach nie do końca można o wszystkim mówić, bo ktoś może usłyszeć coś, czego nie powinien, a o tej porze nikogo już tutaj nie ma.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mrok światłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz