Rozdział 5

460 88 21
                                    

Wczoraj jeszcze trochę rozmawiałam z tatą o wygranej w konkursie i oboje stwierdziliśmy, że potrzebuję więcej czasu na podjęcie decyzji. Muszę na spokojnie zastanowić się nad wszystkimi za i przeciw, żeby wybrać najlepszą opcję.

Mimo że poszłam późno spać, to obyło się bez porannego zaspania i bez większego pośpiechu wyszykowałam się do szkoły. Zamieniłam jak co dzień kilka słów z tatą w kuchni, pożegnałam się z nim i ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych. Po założeniu butów, zarzuciłam plecak na jedno ramię, chwyciłam za klamkę i patrząc w telefon, wyszłam z domu.

– Dzień dobry! – Usłyszałam nagle, dlatego od razu spojrzałam przed siebie i zobaczyłam samochód, a obok niego jakiegoś mężczyznę.

– Dzień dobry? – Odpowiedziałam zdziwionym i pytającym tonem.

Nie mam pojęcia, kto to jest i co tu robi.

– Panna Evans, zgadza się? – Zapytał mężczyzna stojący naprzeciwko mnie.

Skąd on zna moje nazwisko?

– Tak, ale mogę wiedzieć, w jakiej sprawie pan tutaj jest? – Zapytałam w tym samym momencie, kiedy drzwi mojego domu otworzyły się, a w ich progu stanął mój tata.

Przez uchylone okno w kuchni musiał słyszeć, że z kimś rozmawiam, dlatego sam przyszedł zobaczyć, o co chodzi.

– Pan zapewne jest ojcem Madison. – Od razu zwrócił się do taty. – Przyjechałem na prośbę pani O'Brien. Moim zadaniem jest dowieźć państwo na spotkanie z dyrekcją liceum, do którego Madison może uczęszczać.

Jakie spotkanie? Myślałam, że pani Isabella mówiąc, że mam czas na przemyślenie całej sprawy związanej z konkursem, da mi na to kilka dni, a nie jeden wieczór.

– Nie chcę państwa poganiać, ale za pół godziny musimy być na miejscu, dlatego powinniśmy już jechać. – Powiedział mężczyzna i otworzył tylne drzwi samochodu.

– Nie byliśmy przygotowani na coś takiego. Ja za chwilę muszę iść do pracy, a Maddy do szkoły. – Odezwał się tata.

– Niestety nie ma możliwości przełożenia tego spotkania, ponieważ pani Isabelli zależy na czasie. A szkoła pana córki została poinformowana o tym, że dzisiaj się w niej nie zjawi. – Po tych słowach spojrzałam na tatę, a on tak samo skierował wzrok na mnie.

– Zadzwonię do szefa i powiem, że przez sytuację losową nie mogę dzisiaj zjawić się w pracy. – Powiedział po szybkim przemyśleniu wszystkiego.

Następnie wycofał się o krok do tyłu, sięgnął po klucze leżące na szafce i z powrotem przekroczył próg, tym razem wychodząc całkowicie na zewnątrz. Poczekałam, aż przekręci klucz w zamku, a kiedy już to zrobił, oboje podeszliśmy do czarnego samochodu stojącego przed naszym domem.

Pierwsza zajęłam miejsce na skórzanym fotelu, a chwilę po mnie zrobił to tata. Mężczyzna, który po nas przyjechał, zamknął za nami drzwi i zajął miejsce kierowcy. Niemal od razu wyruszył w drogę, nie czekając nawet na to, aż zapniemy pasy bezpieczeństwa.

W tym samym momencie mój tata wybrał z kontaktów numer do szefa. Wytłumaczył mu, że wyskoczyła nagła sprawa, którą musi pilnie załatwić, ale za to przez kilka najbliższych dni będzie zostawać po godzinach swojej pracy i na szczęście jego pracodawca zgodził się na takie rozwiązanie.

– Piękny dziś dzień, prawda? – Odezwał się kierowca, kiedy mój tata zakończył rozmowę przez telefon.

Wydaje się miły.

– Ma pan rację. – Odpowiedział tata.

Jest dzisiaj dosyć ciepło i świeci słońce.

– Miło cię poznać Madison, pani O'Brien wiele dobrego o tobie mówiła. – Zwrócił się do mnie.

Mrok światłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz