Rozdział 7

470 104 30
                                    

Słysząc dźwięk budzika, ledwo otworzyłam jedno oko i jak najszybciej go wyłączyłam. Kolejny alarm dzwoniący kilka minut po pierwszym również bardzo szybko wyciszyłam, a słysząc trzeci, przykryłam głowę poduszką, dokładnie dociskając ją do uszu.

Specjalnie ustawiłam kilka budzików, aby mieć pewność, że wstanę, jednak nie spodziewałam się, że będzie to aż tak irytujące. Może byłoby to choć trochę do przeżycia, jeśli poszłabym spać o odpowiedniej porze, a nie o trzeciej w nocy.

Przeglądanie profili znajomych z mojej szkoły zajęło mi trochę czasu i ostatecznie zasnęłam z telefonem w ręce, w środku nocy. Teraz nie dość, że jestem niewyspana, słyszę któryś raz z rzędu tę irytującą melodię, to jeszcze wiem, że nie mogę zostać dłużej w łóżku, bo skończy się to tak samo, jak wczoraj i znowu będę musiała biec na autobus.

♪ ♪ ♪

Przez całą drogę musiałam pilnować się, żeby nie zasnąć. Wyłączyłam nawet muzykę i wyjęłam z uszu słuchawki, aby słyszeć rozmowy ludzi i szum dookoła, bo jedynie to mogło uchronić mnie przed zamknięciem powiek.

Na szczęście obyło się bez korków i autobus szybko pokonał całą trasę, więc od razu po wyjściu z pojazdu oraz usłyszeniu jeszcze większego szumu dookoła trochę się rozbudziłam. Spędzenie tam kolejnych kilkunastu minut byłoby dla mnie istną męczarnią.

Robiąc kilka kroków do przodu, zauważyłam, że na wyświetlaczu mojego telefonu pojawiła się nowa wiadomość:

Od: Ruby Collins

Spotkamy się na dziedzińcu?

Od razu po odczytaniu, wystukałam jej krótką odpowiedź o treści "jasne" i ruszyłam w kierunku szkoły.

Zatrzymałam się praktycznie zaraz obok wielkiej bramy wejściowej i rozejrzałam dookoła, ale nigdzie nie zobaczyłam nikogo mi znajomego, więc ponownie wbiłam wzrok w komórkę. Wymieniłam się kilkoma wiadomościami z Ashley oraz Jamesem, a następnie zaczęłam przeglądać relacje na Instagramie, żeby szybciej zleciał mi czas oczekiwania na Ruby.

– O, cześć nowa koleżanko. – Usłyszałam nagle od kogoś.

Uniosłam wzrok, żeby zobaczyć kto to, a przede mną stanął ten sam brunet, z którym wczoraj rozmawiałam. O ile w ogóle można to nazwać rozmową. Raczej była to krótka wymiana kilku zdań zakończona tym, że wyszarpałam mu z rąk moje notatki i poszłam na przystanek.

– Zdradzisz mi w końcu jak masz na imię? – Zapytał. – Wczoraj chyba nie miałaś humoru na poznawanie się z ludźmi.

Kto miałby humor w sytuacji, kiedy ktoś nieznajomy ma coś twojego i nie chce tego oddać?

– Ty za to miałeś świetny humor. – Odpowiedziałam.

– Jeśli chodzi ci o te teksty, to przecież tylko rzuciłem na nie okiem. – Uniósł ręce w geście obrony. – To ty zrobiłaś problem i mi je wyrwałaś.

Według niego to ja jestem winna?

– Ja zrobiłam prob...? – Przerwał mi.

– Zapomnijmy o tym. Jak podoba ci się w nowej szkole? – Zmienił temat.

Jakby nie brać pod uwagę ludzi jego typu, to nie jest tak źle. Chociaż i tak jest lepszy od tej grupy dziewczyn z wczorajszego poranka lub kilku osób z mojej klasy, które na każdym kroku próbują się wywyższyć.

– Jest okej.

– Jakie wybrałaś zajęcia dodatkowe? – Zadał kolejne pytanie, a ja ponownie rozejrzałam się, z nadzieją, że w końcu zobaczę gdzieś Ruby. – Obstawiam, że coś ze śpiewem. O, albo gra na jakimś instrumencie, straszna nuda.

Mrok światłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz