Tragedia

312 14 7
                                    

Pov Emmy:

Wstałam o 6  jak zawsze chociaż że była sobota, już miałam schodzić po schodach gdy usłyszałam krzyk i jakby szkło się potłukło więc pobiegłam obudzić siostry i zaczęłam je budzić.

-Dziewczyny już wstajemy coś się stało!.

-Daj 5 minut Em- powiedziała Nico po czym cicho krzyknęłam tak aby mama nie usłyszała ale tak aby je obudzić

-Dobra już wstajemy- powiedziały równo i pobiegły ze mną na dół. Zastałyśmy tak mamy która próbowała podnieść babcię który chyba zasłabła szybko podbiegłyśmy i pomogłyśmy mamie.

-Dziewczyny ja jadę z babcią do szpitala a wy tu zostańcie, Emmy ty masz kontrolę- powiedziała mama w pośpiechu i poszła z babcią do auta. Zastała cisza którą przerwały łzy Hailie.

- Ej siorka no już nie płaczemy- zaczęła Nico, a ja tylko wzięłam Hailie na barana nawet nie wiem jak i zaniosłam ją do łóżka i zaczęłam mówić 

-Wszystko będzie dobrze - powiedziałam ale nie miałam pewności.

-No już ciiiiiiiiiiiiiiiii.

Naglę zauważyłam że Nico też płaczę więc ją też uspokajałam i przez to że miałam największe łóżko na które od dawna zbierałam pozwoliłam się im na nim położyć a ja na środku abym mogła je przytulać na raz. Minęło z 10 minut i obie zasnęły od płaczu więc wstałam i poszłam zrobić nam śniadanie, aby poprawić im humor zrobiłam naszą ulubioną owsiankę i posprzątałam szkło kiedy nagle obie zeszły na dół.

-Dzień dobry księżniczki,

-Dzień do- urwała Hailie kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.

-Ja otworze a wy jedzcie naszą ulubioną owsiankę- mówiłam kiedy szłam do drzwi.

-Dzień dobry, panna Emmy Monet ?- zapytał policiant

-Tak, coś się stało?

-Właściwie to tak, pani matka i babcia zginęły w wypadku samochodowym, za dwie godziny przyjdzie opieka społeczna i zabierze panią i pani siostry.

-Czy zostałyśmy przez kogoś już zaadoptowane?- powiedziałam w łzach

-Tak, przez waszych braci, mieszkają oni w Pensylwanii, do widzenie.

Nic nie odpowiedziałam w łzach pobiegłam do kuchni i zaczęłam jeść owsiankę.

Pov Nico.

Jadłyśmy z Hailie owsiankę kiedy przybiegła Em i zaczęła też jeść ale zauważyłam coś czego nie zauważyła Hailie.

-Em czemu płaczesz- kiedy to powiedziałam Hailie w końcu zauważyła ale nie spytała się.

-M-ama i ba-bc-ia n- mówiła cała roztrzęsiona kiedy jej przerwałam/

-Nic nie rozumiem, ale mam pomysł- sięgnęłam po kartkę i długopis- możesz to napisać a ja przeczytam.

Emmy zaczęła pisać i po chwili podała mi kartkę w łzach na której było napisane ,, Mama i babcia nie żyłą, za dwie godz przychodzi opieka społeczna" przeczytał to na głos, łzy napływały mi do oczu. Wszystkie poszłyśmy na górę w ciszy i zaczęłyśmy się pakować, z tej ciszy wyrwała nas Emmy mówiąc.

-Już nas ktoś zaadoptował i okazało się że to piątka braci... naszych braci.

Wtedy się wszystkie uspokoiłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać aby trochę poprawić sobie humory. Po 2 godzinach przyszły dwie panie z opieki społecznej i zabrały nas z naszego domu.

- Gdzie teraz będziemy mieszkać-spytała cicho Hailie ale panie i tak ją usłyszały.

-Teraz będziecie mieszkać w Pensylwanii w USA, a wasz lot będzie trwał 8 godzin- po tej odpowiedzi każdy siedział cicho aż do lotniska- jesteśmy, pomożemy wam z wejściem na pokład ale będziecie lecieć bez nas.

Gdyby Hailie miała siostry? [ *ZAWIESZONY* ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz