Część 8 - Conrad

34 2 1
                                    

Zabrałem Ją na klif, bo to miejsce jest piękne, a rzadko odwiedzane. Kiedyś pokazała mi je mama. Też lubiła spędzać tu popołudnia i wieczory. Chciałem być przez chwilę z Aurelią, zatrzymać na chwilę czas i skupić się tylko na niej, żeby nic innego się w tej chwili nie liczyło. Chciałem być z Nią w miejscu, które Ją zachwyci. Udało się. Była taka szczęśliwa. Wyznałem co do Niej czuję, na otwartej przestrzeni i bez osób trzecich, by mogła czuć się przy mnie komfortowo i bezpiecznie. By zdobyć choć cząstkę Jej zaufania. Nie wiem, czy to się udało, ale częściowo chyba tak. To na razie początek moich planów. Chcę ją zabrać jeszcze w wiele miejsc.

                                                                                        *     *     *

Kiedy wracaliśmy, zacząłem się już zastanawiać nad kolejnym miejscem, gdzie mógłby być ojciec. Kawałek dalej, ktoś siedział na plaży. To był tata. W jednej chwili mój dobry humor zniknął. Powiedziałem towarzyszce, żeby na mnie poczekała, a sam poszedłem do ojca, by z Nom porozmawiać. Usiadłem obok Niego i utkwiłem wzrok przed siebie. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, patrząc przed siebie. Słońce już zaczynało zachodzić. W końcu przerwałem ciszę, mówiąc:

- Martwiłem się.....czemu nic nie powiedziałeś?

- Nie chciałem Cię niepokoić, po prostu chciałem spokoju.

- Właśnie to zrobiłeś. Nie powinieneś tak odchodzić.

- Nie mów mi, co powinienem, a czego nie. Twoja matka nie powinna zachorować, a zachorowała. - odparł.

- Przepraszam, po prostu zaniepokoiło mnie, że zniknąłeś bez słowa. Nie odbierałeś telefonu.

Nachylił się i powiedział z irytacją w głosie:

- Każdy czasem potezebuje samotności i spokoju. Jakoś tego nie potrafisz zrozumieć i uszanować.

Poczułem, że pił. Już miałem wstać i odejść, ale dodałem jeszcze:

- Każdy potrzebuje czasem ojca, który będzie obok, a nie odejdzie bez słowa.

Po tych słowach wstałem i już miałem odejść, kiedy zawołał:

- Zaczekaj!

Odwróciłem się i czekałem, aż coś doda.

- Jakie są wobec tego Twoje oczekiwania? - zapytał.

- Chcę żebyś wrócił z nami do domu. Tyle, nic więcej! - odparłem.

- Z nami?! - zdziwił się.

- Tak, pozwól, że Co kogoś przedstawię. - powiedziałem.

Przyprowadziłem Aurell i oboje staliśmy przed moim ojcem.

- To jest Aurelia. Chodzimy razem do szkoły. Pomagała mi Ciebie szukać od rana.

Widać było, że poczuł się głupio, ale powiedział:

- Po co wciągasz w to osoby z zewnątrz?

- Aurell nie jest z zewnątrz. Ale dopóki jesteś pijany nie dotrze do Ciebie nic, co powiem. - odparłem i dodałem - Zamierzamy Cię stąd zabrać czy tego chcesz, czy nie.

- Nie zamierzam wracać.

- Musimy Cię doprowadzić do porządku. Jutro po południu jedziemy odwiedzić mamę.

Na te słowa poderwał się na ile był w stanie to zrobić, po takiej dawce alkoholu, jaką w siebie wlał.

- Dobra, w takim razie jedźmy. - rozkazał.

Kiedy dojechaliśmy do domu, tata powiedział, że mamy go zostawić samego. Poszedł się umyć, a my w tym czasie zrobiliśmy kolację. Potem Aurelia zapytała:

- Chcesz jeszcze u mnie zostać? Dać Mu przestrzeń?

- Myślę, że zostanę z Nim i po prostu nie będę Mu niepotrzebnie wchodził w drogę. I tak już jestem wystarczająco Twoim dłużnikiem. - odparł.

- Nie jesteś! - zaprzeczyłam, bo nie był. - Ale rozumiem, że chcesz z Nim zostać. W takim razie powodzenia, jak coś, to dzwoń albo pisz, zostawię Ci mój numer.

Szybko Mu podyktowałam swój numer, po czym ruszyłam powoli w stronę drzwi. Odprowadzona przez Niego.

- Do zobaczenia w szkole! - powiedział.

- Do zobaczenia!


Love storyWhere stories live. Discover now