Rozdział 6

60 5 7
                                    

-O czym ty mówisz? Zapytałam patrząc na szczerzącą się do mnie Sophie.

-No..o wyścigu takim wiesz.. no na samochody. Mówiła patrząc na mnie jak na idiotkę.

Cmoknęłam z zirytowaniem.

-Oj wiem co to wyścig ale czyj? I czy w ogóle to jest legalne?

-Ymm... jakby ci to powiedzieć..to nie. Nie jest to legalny wyścig. Ale raz się żyje co nie?

Patrzałam na nią w zamyśleniu.Czy ja chce mieć jakieś problemy? Oj tam chuj mnie to mam siedemnaście lat.

-Taak! to dobry pomysł idę o której mam być gotowa? Zapytałam bo nie ukrywam trochę się podekscytowałam.

- o 20 jakoś. Ja z Nayą przyjedziemy po ciebie około 19:55.Okej?

-jasne.To do zobaczenia! Zawołałam i odeszłam.

Poszłam na przystanek i czekałam na autobus. Gdy podjechał wsiadłam do niego i zajęłam wolne siedzenia. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam sobie moją playlistę na której właśnie leciała piosenka RUNRUNRUN od Dutch Melrose. Nagle poczułam czyjąś obecność obok siebie. Spojrzałam znad telefonu i odwróciłam głowę w bok,aby zobaczyć kto się do mnie dosiadł. I o kurwa. Ten ktoś z góry ewidentnie sobie ,ze mną pogrywał i testował moja cierpliwość. Tak moi drodzy, Sharp we własnej osobie. Odwrócił głowę w moja stronę przez co nasze spojrzenia się spotkały. Przewróciłam oczami. Delikatnie wstałam i chciałam,żeby przesunął nogi abym mogła wyjść i skierować się jak najdalej od niego, lecz on miał inne zamiary jeszcze bardziej wysunął nogi abym nie mogła wyjść. Spiorunowałam go wściekłym spojrzeniem pełne irytacji stwierdziłam więc, że przejdę innym sposobem nie dam się tak łatwo. Wzięłam jedna nogę nieco do góry i przełożyłam ją przez jego ciało i chciałam dołożyć drugą ale on zrobił coś czego się nie spodziewałam. Złapał mnie za biodra przy czym opadłam na jego udach i teraz siedziałam na nim okrakiem. Zaje-kurwa-biście. Uniosłam głowę aby na niego spojrzeć patrzył na mnie bardzo intensywnie. Oblizałam usta i zauważyłam ze jego wzrok znalazł się na moich ustach co mnie zniesmaczyło wiec spojrzałam a niego w pogardzie.

-Możesz mnie puścić? chce iść. Powiedziałam wkurwiona. Wyglądał..dobrze bardzo dobrze. Probowałam wstać,ale to na nic. Co poskutkowało tym ze wzmocnił swój uścisk. Przez co uniosłam na niego brew. Widział ze się wkurwiłam bo uśmiechnął się w ten swój cwaniacki sposób.

-To chyba nie jest twój przystanek...Wydaje mi się czy chcesz ode mnie uciec? Prychnęłam.

- Tak dokładnie chce być jak najdalej od ciebie puścisz mnie łaskawie czy mam ci przypierdolić? Powiedziałam prowokującym głosem. Uniósł kpiąco brew i uśmiechnął się jeszcze szerzej.

-Tylko spróbuj skarbie a...

Nie dokończył bo zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam go w twarz. Jego twarz odskoczyła w bok wiec skorzystałam z okazji i wstałam z jego kolan. Wzięłam plecak i spojrzałam na jego twarz patrzył na mnie ze złością w oczach,ale się uśmiechał. Że,co kurwa? Podeszłam do niego bliżej i złapałam go za podbródek i podniosłam jego głowę lekko do góry. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej dotarł do mnie jego mocny zapach wody kolońskiej już wcześniej ją czułam. Spojrzał na moje usta. Co za bezczelność.

-Jeśli myślisz,że uwiedziesz mnie swoim dotykiem to się grubo myślisz. Odsunęłam się i posłałam mu w sarkazmie buziaka w powietrzu akurat był mój przystanek wiec wysiadłam. Dalej czułam na mojej skórze jego plący dotyk. O ja pierdole.








To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 22 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Unknown Fate [ WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz