Cześć wybaczcie że dopiero teraz wrzucam ale byłam bardzo zajęta.
-------------------------------------
Erwin P.O.V
Na kartce było napisane „######## jakby co jest to mój numer telefonu, G.”. Po przeczytaniu tego trochę się uśmiechnęłem, lecz też zdziwiłem. Szczerze go polubiłem.
Czemu szef policji podał mi swój numer? Dlaczego po prostu nie poprosił o mój numer? Albo czemu nie dał mi go w prost tylko na kartce? Ale w ogóle dlaczego mi go dał? W głowie pojawiało mi się mnóstwo pytań. Miałem mętlik w głowie. Z którego wyrwał mnie David, który aktualnie trzymał mnie za ramiona i trząsł jednocześnie krzycząc.
- HALO!! ERWIN KURWA!! - Krzyknął do mnie David
- Boże już spokojnie. Zamyśliłem się tylko. - Odparłem, po czym Gilkenly się ode mnie odsunął i poszedł usiąść na krześle przy stole
- Dobra, w takim razie czy możesz już zacząć Carbo? - Zapytałem
- Pewnie, musimy zrobić jakiś napad inaczej nie będziemy mieć pieniędzy. Których i tak jest już bardzo mało. - Odpowiedział Carbonara.
Szczerze mocno się zdziwiłem, myślałem że mamy w chuj pieniędzy, a okazało się to nie prawdą.
- To na co czekamy - Powiedziałem zadowolony - Ja, Nicollo, David oraz Lincoln. Zakładników załatwia Heidi i Labo. - Spojrzałem na wszystkich z ekipy po kolei i zauważyłem u nich uśmiechy na twarzach na co i ja się uśmiechnąłem.
-------------------------------------
Stoję właśnie przed bankiem fleeca w oczekiwaniu aż Królik I Maskarz przyjadą z zakładnikami. Mieli być tu od 3 minut ale oczywiście muszą się spóźnić.
Patrzyłem raz w prawą stronę drogi, a raz lewą. Aż nagle zauważyłem auto Laboranta. Przyglądałem się jak David oraz Lincoln pomagają Labo wyjmować zakładników z dwóch aut. Gdy minęło parę minut wreszcie mogliśmy zaczynać napad.
Gdy miałem już robić haka, który otwiera drzwi od sejfu. Usłyszałem syreny policyjne oraz zauważyłem niebiesko-czerwone światła.
Minęło około 15 minut gdy zacząłem zbierać zawartość sejfu. Po chwili zaczął mi pomagać w zbieraniu Lincoln. Nie minęło 15 minut, gdy skończyliśmy zbierać łup po czym poszliśmy gdzie byli zakładnicy.
Zauważyłem że nie ma już połowy z nich. Podszedłem do Carbo po czym powiedziałem do niego na ucho.
- Jak coś mamy wszystko i możemy wychodzić. Czekamy tylko na ciebie. - Odparł Erwin, na co Nicollo odpowiedział kiwnięciem głową.
Minęło 30 minut i wreszcie mogliśmy wychodzić do auta razem z jednym poddanym. Po chwili ruszyliśmy.
Na początku pościgu było dobrze, lecz z czasem było coraz gorzej. Pomimo że Carbonara jest dobrym kierowcą dziś mu to niezbyt dobrze szło. Może poprostu wyszedł z wprawy. Ale jak przecież co chwilę policja go goni bo jeździ autem z 186382764 poszukiwaniami. Miałem dużą nadzieję, że uda mu się uciec, lecz ta nadzieja była zdecydowanie mniejsza niż na początku pościgu.
Co chwilę skręcaliśmy w jakieś uliczki. A parę razy jechaliśmy prostą drogą 200 km, jak i teraz. Nagle poczułem mocne uderzenie, które wybiło mnie z myśli. Czułem że robimy fikołki samochodem. Aż w końcu ustalimy w bezruchu na dachu. Pojazd był odwrócony do góra nogami. Chciałem zawołać o pomoc, lecz przeszkodził mi w tym okropny ból głowy oraz całego ciała. Już po minucie zobaczyłem kropki przed oczami, po czym straciłem przytomność.
-------------------------------------
Gregory P.O.V
Ścigam właśnie pościg za napastnikami, którzy obrabowali bank Fleeca. Na samym początku pościgu nie było za dobrze dla policji. Lecz po jakimś czasie byliśmy coraz bliżej złapania ich. Pościg trwał długo do czasu, aż nagle zauważyłem auto. Auto które wjechało w uciekinierów. Napastnicy zrobili parę fikołków, po czym ustali na dachu pojazdu.
Wiedziałem że trzeba im pomóc. Pomimo że są napastnikami, byli nadal ludźmi, którzy potrzebują aktualnie pomocy.
- Zachować spokój. - Powiedziałem na radiu - 210 wezwij EMS, a reszta pomóc napastnikom. - dokończyłem, na co usłyszałem jedynie komunikaty o zgodzie
Wyszedłem z auta i podszedłem szybkim krokiem do pojazdu uciekinierów. Gdy udało mi się wszystkich wyjąć z pomocą policjantów wziąłem jednego z czterech na bok i zacząłem mu pomagać.
Zauważyłem że jest nieprzytomny oraz mocno poturbowany. Nie minęło 10 minut po czym przyjechało EMS i wzięło wszystkich poszkodowanych na szpital. Oczywiście pojechaliśmy za nimi.
Gdy byliśmy już na szpitalu poszedłem do jednego z napastników, po czym go przeszukałem i zabrałem niebezpieczne rzeczy. Ustawiłem się przy łóżku by po opatrzeniu poszkodowanego móc go zakuć i wziąć do radiowozu.
Gdy minęło około 15 minut poszkodowany był już gotowy by wstać. Oczywiście musiał przedłużać, aby prawdopodobnie poczekać na swoich znajomych.
Po jakimś czasie wreszcie każdy poszkodowany był gotowy do wyjścia ze szpitala. Więc wziąłem napastnika za którego byłem odpowiedzialny i poszedłem z nim na parking po czym wsadziłem go do radiowozu.
Nie minęło półgodzinny, gdy wjechaliśmy na parking policyjny. Wyjąłem go z radiowozu i wziąłem na cele.
Gdy napastnik był na celi przeszukałem go kolejny raz na wszelki wypadek. Po chwili skończyłem go przeszukiwać i poprosiłem go o ściągnięcie maski. Gdy ją ściągnął otworzyłem szeroko oczy ...
Co będzie dalej?
-------------------------------------
763 słów
CZYTASZ
Znajomy, czy ktoś więcej? || Morwin
FanficWszystko zaczęło się na imprezie, a co będzie dalej sami zobaczycie .. Główny ship to Morwin, lecz mogą pojawiać się również inne np. Blachary. Jest to mój pierwszy ff, więc proszę o wyrozumiałość. Shipuje postacie z gry nie z prawdziwego życia.