Po tym jak sie obudziłam uslyszalam nieznajome glosy z jadalni. Postanowilam tam pojsc i sprawdzic co sie tam dzieje. Okazalo się że byli tam nowi uczniowie :
Albert, Natasza i Kiko.
______________________________
[ historia, wyglad itp uczniów bedzie troche zmieniony na potrzebę opowiadania ]
______________________________- A co to za Pani? - spytala jedna z dziewczynek - Kiko.
- Mam na imie Layla, nie musisz zwracac sie do mnie "Pani", tutaj wszyscy jestesmy przykaciolmi. - powiedzialam i usmiechnelam się.
- Ja nazywam sie Natasza. Miło cię poznać! - przedstawila się druga dziewczynka. Chlopiec z dlugimi bialymi wlosami nadal siedzialc cicho.
- A ty jak sie nazywasz ? - spytałam chłopca.
-Albert. - odpowiedzial po cichu. Pomyślałam że może wstydzi sie nowego towarzystwa.Zjedliśmy sniadanie i poszliśmy na poranne lekcje. Po lekcji Pan Kleks zaprosił mnie na rozmowę. Domyśliłam sie z jakiego powodu, gdyz wczoraj o tym wspominal.
Poszliśmy do jego biura i zaczela sie rozmowa.
- Jak wiesz, musimy sie skupić. Nie moze to tak wygladac. Milosc miedzy czlowiekiem a wilkusem nie istnieje. Zeslalem cie tutaj bys mogla pomoc akademi, ale takze by rozwijac swoje niezauwazone moce. Nie zrozum mnie zle, chce zeby bylo ci tutaj jak najlepiej lecz twoje postepowanie mnie nie zadowala. - Pan Kleks poważnie powiedzial. Przez dluzsza chwile nie wiedzialam co powiedziec. Nie moge udawac, ze nie wiem o co chodzi.
- Rozumiem i przepraszam za to. Ale moim zdaniem wilkusy są proste do opanowania. Gdybym tylko rozszerzyła zasięg swojej mocy, moglibyśmy sprawic by wilkusy zmienily swoje zachowanie i byli przyjazni dla ludzi. Książe Vincent miał okazje by nas zabic jednak tego nie zrobił, co pokazuje, ze jest jeszcze dla nich ratunek. - odpowiedzialam z nadzieją ze Pan Kleks zrozumie i wezmie pod uwage moją opinie.
Mina Pana Kleksa wyglądała na bardziej przyjazna niz wczesniej.
- Rozumiem, ale w tej chwili nie możesz skupiac sie na milosnych zalotach. Widzę, ze cie to rozprasza i nie tylko ja to zauwazylem lecz Książe Mateusz tez. Dlatego chcialem z toba porozmawiac. - powiedzial i wstal ze swojego krzesla.
- Wracajmy do reszty. - dodał i wyszlismy z biura.Nudziło mi sie wiec poszlam na spacer. Bylam w pobliskim lesie. Podziwialam naturę i zrobilam bukiet z kwiatów. Kiedy nuciłam sobie pod nosem spojrzalam w dal lasu i zauwazylam postac. Była zbyt daleko bym mogla stwierdzić czy jest to ktos kogo znam.
Postanowiłam podejsć blizej i gdy bylam wystarczajaco blisko poznałam kto to byl.
- Albert! - krzyknełam z dala. Nie zareagowal, myslalam ze nie uslyszal wiec podeszlam blizej.
- Albert co tutaj robisz? - spytalam chlopca. Nieodpowiadal przez dłuższą chwilę wiec postanowilam przyjrzeć się co robi. Robił wianek z róż.
- Ładny wianek. - powiedzialam przygladając sie jak go robi.
- Dzieki. - w koncu sie odezwal.
- Co tutaj robisz? - spytalam.
- Chcialem sie przewietrzyc. - odpowiedzial cicho.
- Powiedziales komus ze opusciles teren akademi? - spytalam bo zwatpilam ze ktos pozwolilby mu wyjsc samemu.
- Nie. - odpowiedzial. Podniósł ręke i wyczarował cos w postaci portalu.
- Wow..- powiedzialam z wrazeniem. Nie widzialam nigdy takiego portalu, oprocz tego ktorym dostalam sie do akademi. Albert wszedl do portalu a ja za nim. Okazalo sie ze byl to portal dzieki ktoremu widzi co robia w tym momencie wilkusy. Zobaczylam tam uwiezionego Vincenta i ich dowódczyni. Przerazilam sie lecz przykulo moja uwage ze kazdy wilkus wygladal na rozwścieczonego. A najbardziej ich Królowa. Zauważyłam ze Vincent ma na twarzy i w roznych czesciach ciala siniaki i rany. Od razu domyslilam sie ze wilkusy sa wsciekle na Vincenta. Lecz ja nie moglam tak tego zostawic.
- Musimy o tym powiedziec Panu Kleksowi. - powiedzialam powaznym glosem.
- Obawiam sie, ze teraz wroca duzo silniejsi. Pan Kleks opowiadal mi o waszym wczesniejszym starciu. Byli silni, ale teraz napewno sa silniejsi. - powiedzial takze z powagą. Portal zniknal i zaraz pojawil sie nowy. Gdy weszlismy do portalu przeniosl nas spowrotem na teren akademi.Odrazu pospieszylismy by znaleźć Pana Kleksa i powiedziec mu o tym co zobaczylismy. Opowiedzielismy mu wszystko, był przerazony. Wiedzielismy juz, ze sprawa jest bardzo powazna. Postanowilismy zabrać sie wszyscy w sali narad i powiadomic resztę. Uczniowie wygladali na przestraszonych a najbardziej nowi, ktorzy dopiero tego ranka dolaczyli do akademi. Lecz Pan Kleks pocieszal nas, ze ma pewnosc, ze w najblizszym czasie nie zaatakuja, także będzie czas na przygotowanie sie do kolejnej walki.
Byl juz wieczór wiec poszlismy zjesc kolacje i polozylismy sie do swoich łóżek. Odziwo zasnelam szybko bo bylam bardzo zmeczona. Jednak śnił mi sie Vincent. Sen ten wygladal na tak realistyczny ze myslalam ze serio z nim rozmawiam. Powiedział mi, ze mamy byc gotowi bo nigdy nie wiadomo kiedy wilkusy zaatakuja, a on nie wiadomo czy przeżyje.
Obudzilam sie z tego koszmaru. Bylam cala spocona i bardzo sie bałam o Vincenta jak i o akademie. Postanowilam ze z rana wezme wszystko na siebie i sprobuje chociaz uratowac Vincenta.Rano obudzilam sie dosyc wczesnie bo o 5. Potrzebowalam pomocy Alberta. Obudzilam go po cichu i opowiedzialam mu o moim śnie. Powiedzialam tez ze potrzebuje jego pomocy. Moim planem bylo pojscie do lasu tak zeby nikt z akademi nas nie widzial i wtedy Albert wyczaruje portal do miejsca gdzie teraz jest Vincent i go uratujemy. Albert sie zgodzil i od razu wyruszyliśmy do lasu.
Chcialam to zrobic szybko by nikt nie mogl zauwazyc. Jak Albert stworzyl portal od razu do niego weszlam. Zobaczylam Vincenta lezacego na podlodze jakiejs piwnicy. Bylo tam tak zimno, spedzilam tak chwile a czulam sie jakbym byla tam przez pare godzin. Probowalam go obudzic. Ocknął sie ale wygladal na bardzo zdezorientowanego. Najprawdopodobniej jest pod wplywem jakichs srodkow oduzajacych. Ale Vincent dal rade sie podniesc i wyszlismy przez portal. To w jakim byl stanie przerazalo mnie najbardziej. Wygladal na odwodnionego i ledwo przytomnego. Gdy bylismy juz w lesie nie mogl ustac na nogach i lezal na ziemi. Mial na sobie tyle siniakow i skaleczeń, wygladal jakby wyszedl z najgorszych męczarni w swoim zyciu, gdyz napewno je przeszedl. Zaczęłam płakać patrzac na niego w takim stanie. Albert pomogl mi go podnieść i wyczarowal portal do akademi. Dalismy mu sie napic wody lecz dalej nic nie mowil. Opatrzylam mu rany i przynioslam nowe ubrania gdyz te stare wygladaly jakby przeszly wojne.
- Layla. To ty ? - wymamrotał Vincent.
- Tak to ja. - powiedzialam. Pocałowalam go w czoło i przytulilam.
- A to kto? - spytal. Chodzilo mu o Alberta.
- To moj kolega, Albert. Pomógł mi cie uratowac. - powiedzialam. Łzy lecialy mi po policzkach.
- Chodz musisz odpocząć. - ja i Albert zaprowadzilismy go do pustego pokoju z łóżkiem. Pomyslalam co powiedziec Panu Kleksowi. Przynioslam do akademi wilkusa, dobrego wilkusa. Nie moglam przeciez go zostawic na pastwe losu._______________________________
To koniec 3 rozdziału piszcie czy wam sie spodobal ❤️❤️
CZYTASZ
Ona Jest Moja | Akademia Pana Kleksa | Vincent x Y/n
FantasiGdy Akademie opanował chaos, na pomoc została zesłana pewna dziewczyna o imieniu Layla. Lecz przeszkodził jej w tym pewien wilkus. Czy uda jej sie uratować akademię?