Rozdział 23

28 2 0
                                    

-Ale jak to cię zabiłem? Przecież... To znaczy... Nie przypominam sobie niczego takiego.

  -Nie dziwię się. Sam mówiłeś, że najprawdopodobniej zafundowali ci amnezję za pomocą maku.

  -Ja cię przepraszam. Wiem, że tego nie pamiętam, ale przepraszam. Jak teraz o tym myślę, to... Mam wrażenie, jakbym był wtedy zupełnie innym człowiekiem. Gdybym miał to teraz zrobić... Nigdy bym tego nie zrobił. Nie wierzę, że to zrobiłem. Jakim potworem trzeba być?

  -Byłeś dzieckiem, szukałeś swojej drogi, jak każdy. Twojego taty praktycznie nigdy nie było w domu, nie przepadał za tobą, mimo, że byłeś jego rodzonym synem. Sądził, że jesteś słaby, więc starałeś się coś zrobić, żeby zwrócił na ciebie uwagę. W końcu udzielił ci się jego charakter, no i byłeś tym, kim byłeś.

  -Nawet sobie nie wyobrażam, jak się czułaś. Nadal w to nie wierzę.

  -Nie mam ci tego za złe. Byliśmy dziećmi, w dodatku  to byli ćwierć wieku temu. Kto po takim czasie by o tym pamiętał i się przejmował.

  -No nie wiem...-udałem, że się zastanawiam.-Na przykład twój ojciec?

  -Tak, tata jest bardzo pamiętliwy. Od czasu śmierci mamy ciągle żyje przeszłością. Gdy ktoś zrani jego albo bliską mu osobę, potrafi przez lata kryć urazę by w końcu zemścić się znienacka. Zawsze taki był. Nie dziwię się, że tak bardzo zatracił się w ciemności od tamtego czasu.

  -Jestem w stanie to sobie wyobrazić. Ciekawe,jakby zareagował na to, że się zakumplowałaś z tym, który cię zabił i tym, na którym od lat próbuje się zemścić.

  -Cóż, pewnie by cię rozszarpał.

  Usmiechnalem się. Przez chwilę milczeliśmy. W końcu zauważyłem coś daleko przed nami, na końcu korytarza.

  -I, patrz, tam na końcu są schody.-wskazałem ręką.

  -Tak,czy muszę ci przypominać, że mój potwór nie widzi w ciemności?-zapytała, cały czas idąc po omacku. -Jesteś moimi oczami.

  -Tak, zapomniałem, ale spokojnie, powiem ci, jak dotrzemy do schodów.

  -Wielkie dzięki.

  Przez chwilę się zastanawiałem.

  -Hej?-zapytałem w końcu, a Poppy spojrzała na mnie.-Mam pytanie...

  -Tak?

  -Po prostu się zastanawiałem... Jest jakiś sposób na ,,wyodrębnienie" z siebie potwora i pozbycie się go, jak już zostało się ,,zarażonym"? Może jest jeszcze dla nas wszystkich jakaś nadzieja...

  -Nie łudź się.-westchnęła.-Jest jeden sposób, ale właściwie niewykonalny. A podczas próby są tylko dwa możliwe wyniki: śmierć lub wolność. Jednak to nie takie proste. Nie bez powodu mało kto tego próbował, i nikomu się jeszcze nie udało.

  -Jaki sposób? Czemu wszyscy umierali?

  -Bo widzisz, nie da się żyć bez krwi.

  -To chyba logiczne. Ale czemu?

  Poppy westchnęła.

  -Dobra, od początku. Cała ta procedura została odkryta mniej więcej w tym czasie, kiedy eksperymenty się uwolniły. Dziwię się, że to pamiętam. Wydaje mi się, że zostały mi po prostu przebłyski losowych wydarzeń. Ktoś z ważniejszych osób w fabryce, sama już nie pamiętam kto, chciał znaleźć sposób na pozbycie się z siebie potwora. Uświadomił sobie, że przecież to wszystko jest spowodowane ,,makową" krwią. Więc wystarczyłoby się jej pozbyć, po prostu robiąc ,,wymianę" krwi na krew ,,normalną".

Poppy Playtime Chapter 3-Alternative/ Fanmade History Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz