PROLOG

46 5 2
                                    


Kilka lat wcześniej...

LILITH

Pierwszy miesiąc szkoły był zawsze najprzyjemniejszy. Było ciepło i słonecznie, można było spotkać się z przyjaciółmi i spędzać czas na podwórku. Nie było jeszcze żadnych sprawdzianów, kartkówek czy chociażby odpytywań na ocenę. Uwielbiałam Kolorado. Liczyłam na to, że nigdy nie opuszczę tego miejsca. Miałam tutaj swojego najwspanialszego przyjaciela - Victora. Był on najwspanialszą osobą, jaką poznałam.

Nasza przyjaźń trwała od dziecka. Od zawsze trzymaliśmy się razem jak bliźniacy, przemierzając ulice naszej małej wioski i szukając przygód. Jego kręcone włosy, które zawsze odstawały na boki, teraz pokryte były kurzem podróży, a jego oczy świeciły się niegasnącym zapałem.

Gdy pierwsze dzwonki rozbrzmiały na korytarzach szkolnych, wiedzieliśmy, że czas spędzony na podwórku musi ustąpić miejsca lekcjom i obowiązkom szkolnym. Ale nawet w murach szkoły nasza przyjaźń kwitła. Razem siedzieliśmy w ławkach, wymieniając spojrzenia podczas monotonnych lekcji matematyki czy historii, szukając rozrywki w małych żartach i przekomarzankach.

Z każdym kolejnym dniem nasza więź stawała się coraz silniejsza. Razem eksplorowaliśmy okoliczne lasy i góry, odkrywając nieznane szlaki i ukryte zaułki. Nie było rzeczy, której nie moglibyśmy powierzyć sobie nawzajem. Victor był moim skarbem, który towarzyszył mi we wszystkich życiowych przygodach i problemach.

Czasem wspominaliśmy nasze dziecięce marzenia o wielkich podróżach i odległych przygodach. Obiecywaliśmy sobie, że zrealizujemy każde z nich, niezależnie od tego, jak trudne by się wydawały. Nasze serca wypełniała nieograniczona radość i entuzjazm, gdy wyobrażaliśmy sobie niekończące się przygody, które miały przed nami leżeć.

W miarę jak zbliżały się kolejne miesiące, nasze życie zaczęło nabierać nowych barw. Nowe znajomości, nowe doświadczenia, ale nasza przyjaźń pozostawała niezmiennie silna. Byliśmy dla siebie skałą, na którą mogliśmy zawsze polegać w każdej sytuacji.

-Lilith! - krzyczy w moją stronę chłopak.

Gdy usłyszałam jego wrzask z drugiego końca podwórka szkolnego, moje serce skoczyło z radością. Bez wahania, porzuciłam Lauren i Roselyn, które stały zdezorientowane, i pędziłam w stronę chłopaka z uśmiechem na twarzy.

Ta chwila była jak wybawienie po nudnych lekcjach i monotonnych dniach. Mój najlepszy przyjaciel potrzebował mnie, a ja nie mogłam się doczekać, by być obok niego, jak zawsze.

Moje kroki były szybkie i lekkie, a serce biło mi z ekscytacją. Wiedziałam, że to będzie coś, co ożywi nasz dzień, czegoś, co wspólnie będziemy mogli przekroczyć.

-Lilith! - Podbiegł do mnie i mocno wyściskał.

- Cześć! Stało się coś, że mnie wołałeś? - zapytałam zaciekawiona.

Patrzyłam na chłopaka, który zaczął się lekko stresować, a ja nie rozumiałam z jakiego powodu. Jego zwykle pewne spojrzenie teraz wydawało się nieco zmieszane, a dłonie nerwowo poruszały się po kieszeniach spodni. To było dziwne, zważywszy na to, że Victor zawsze był opanowany i pewny siebie.

Obserwując go uważnie, zastanawiałam się, co mogło spowodować tę zmianę w jego zachowaniu. Czyżby coś się stało na podwórku? Czy miał jakieś kłopoty w szkole? Pytania krążyły mi po głowie, ale nie mogłam znaleźć odpowiedzi

- Chciałbym z tobą porozmawiać - odparł zestresowany - To dosyć ważne.. - kontynuował.

Kiedy przyszedł do mnie z tym wszystkim, naprawdę nie rozumiałam, o co mu chodzi. Zwykle był zamknięty w sobie, niechętnie dzielił się swoimi problemami, więc gdy nagle zaczął mówić, że coś go trapi, zaskoczyła mnie ta zmiana. Zastanawiałam się, czy to kolejne problemy w rodzinie, które nękały go od dawna, czy może potrzebował po prostu kogoś, kto wysłucha jego żali. Być może chciał podzielić się czymś, co leżało mu na sercu, ale nie wiedział, jak to wyrazić. Nie byłam pewna, o co dokładnie mu chodziło, ale jedno było dla mnie jasne - niezależnie od wszystkiego, zawsze będę go wspierać. Czułam, że to moja rola, by być u jego boku, słuchać i pomagać mu przetrwać te trudniejsze chwile. W końcu przyjaźń to nie tylko dzielenie się radościami, ale również bycie wsparciem w tych mniej przyjemnych momentach.

What If [ ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz