Marissa
Ciemność skrywa wiele sekretów. Miałam okazję przekonać się o tym już jako dziecko, co znacząco wpłynęło na moje dotychczasowe życie. I mogę sobie wmawiać, że jest inaczej, ale prawda jest taka, że to, co mnie spotkało, sprawiło, jaką jestem dziś osobą. Czyli jaką?
Płochliwą.
Nieufną.
Zepsutą.
Wiele osób uważa mnie za odosobnionego dziwaka. Rzadko wychodzę na miasto, a jeszcze rzadziej umawiam się na randki. Lubię swoje towarzystwo i nie czuję potrzeby dodatkowej integracji z innymi ludźmi, poza tą, którą mam na co dzień w pracy. To mi w zupełności wystarcza, choć przychodzą takie momenty, kiedy żałuję, że nie mam żadnej bliskiej przyjaciółki. Ostatnią miałam jeszcze w liceum, ale po wyjeździe na studia nasz kontakt całkowicie się urwał. Rozpad naszej przyjaźni jest po części moją winą, bo Olivia wielokrotnie proponowała spotkanie, ale ja za każdym razem migałam się natłokiem obowiązków i brakiem czasu, aż w końcu zaprzestała błagań i wtedy nasza relacja się posypała.
Mam wyrzuty sumienia, że potraktowałam ją w taki sposób, bo niczym sobie nie zasłużyła na takie traktowanie. Była naprawdę dobrą, godną zaufania przyjaciółką i to dzięki niej byłam w stanie żyć jak normalna nastolatka, ale też za bardzo przypominała mi o przeszłości, a ja za wszelką cenę pragnęłam się od niej odciąć. Dałam z siebie wszystko, aby otrzymać stypendium i móc opuścić rodzinne miasto, a kiedy to się stało... Chciałam zacząć wszystko od nowa, nie patrząc na to, co było.
Po wyłączeniu trzeciego budzika, który od dobrych dwudziestu minut wybrzmiewa w murach mojego małego mieszkania, wreszcie zwlekam się z łóżka. Wyjmuję z gniazdka niewielką lampkę w kształcie gwiazdki i kilkukrotnie obracam nią w palcach. Ten jeden zwyczajny przedmiot zapewnia mi spokojne i całkowicie przespane noce. Ludzie mnie nie rozumieją. Nie potrafią pojąć, jak dwudziestopięciolatka może bać się ciemności. Otóż... może. Bo prawdziwe potwory przychodzą właśnie nocą.
Zmierzam do kuchni, gdzie parzę sobie mocną kawę, w międzyczasie próbując się wyszykować do wyjścia. Pracuję jako rejestratorka w dziecięcej poradni psychologicznej, choć nie było to stanowisko, które koniecznie chciałam objąć. Marzyłam, by zostać psychologiem i pomóc skrzywdzonym dzieciom wieść normalne życie. Niestety temat okazał się dla mnie zbyt trudny i osobisty, przez co porzuciłam studia. Nie wykluczam jednak powrotu, jednak najpierw muszę zmierzyć się z własnymi demonami, co wcale nie jest takie proste.
Trasa z mieszkania do gabinetu zajmuje mi około dwudziestu minut spacerem. Zanim jednak wchodzę do budynku, odwiedzam jeszcze ulubioną piekarnię, która znajduje się po drugiej stronie ulicy. Kupuję kilka świeżych i pachnących bułek, a także kruche ciasteczka do popołudniowej kawy.
Na zapleczu poradni pojawiam się dziesięć minut przed otwarciem, dlatego szybko przebieram się w koszulę medyczną i zasiadam za biurkiem. Włączam komputery, a gdy wybija godzina ósma, rozbrzmiewa pierwszy telefon.
Przez następne cztery godziny na przemian odbieram telefony i zapisuję kolejne wizyty. Doktor White czeka naprawdę pracowity okres, w związku z którym mam naprawdę mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, że rodzice przyprowadzają swoje pociechy do specjalistów i nie bagatelizują ich problemów, a z drugiej martwi mnie ilość tak młodych pacjentów w poradniach psychologicznych. Zdaję sobie sprawę, że każdy przypadek jest inny, ale dość często zastanawiam się, co ci mali ludzie przeszli i modlę się w duchu, by nie było to to, co kiedyś spotkało mnie.
– Marisso, zrób sobie przerwę. – Melodyjny głos doktor White wyrywa mnie z chwilowego namysłu. – Dochodzi pierwsza, a ty jeszcze nic dziś nie jadłaś.
CZYTASZ
Oddech przeszłości
RomanceIntrygujący romans z motywem stalkera i elementami dark. Marissa Moore nie miała łatwego dzieciństwa, a dziadek, który powinien był zapewnić jej beztroskie życie, stał się jej własnym potworem. Koszmar dziewczyny trwał kilka lat i uwolniła się od ni...