๑ ☆ ๑
Pamiętam. Pamiętam dawno temu, gdy byliśmy młodzi, a w życie łatwo było wierzyć. A na pewno łatwiej niż teraz, gdy uświadomiłem sobie jak okrutne potrafi się okazać.
Jak ludzie potrafią być okrutni.
Jak wszystko, co skrupulatnie budowałeś przez większość życia, potrafi runąć za sprawą paru słów lub ich ogromnego braku...
Oboje byliśmy zagubieni i młodzi. Nie świadomi okrutności świata oraz fałszowości, jaką ludzie zostali obdarzeni.
Byliśmy jak zagubiony ognik pośród wzburzonej wody — jeśli tylko ta zapragnie, bądź my jej nie przypasujemy, zgasi nas.
Jednak obydwoje stanowiliśmy dla siebie bezpieczną oazę. Ufaliśmy sobie i nie musieliśmy zakładać przy sobie masek. Byliśmy po prostu sobą.
***
W moich uszach rozległ się odgłos świstu mroźnego wiatru oraz szumów wzburzonej wody, której fale pieniły się, a ich lodowata temperatura wyraźnie dawała się we znaki, gdy muskała moje stopy.
Przez chwilę spoglądałem wgłąb morza, jak gdybym chciał by jego fale porwały mnie do jego środka, a nurt zaprowadził gdzieś w nieznane mi miejsce.
Niebo błyszczało błękitną łuną, pozbawione nawet najmniejszej smugi puszystej chmury. Kolor morza, natomiast podchodził pod krystalicznie czysty azurowy odcień, gdyby nie to że co chwilę przecinała go piana spowodowana przez ogrom fal.
Pośród tego całego szumu, który tworzył spokojną melodię, rozbrzmiał Twój głos, w który tak uwielbiałem się wsłuchiwać. Który był piękniejszy, niż jaka kolwiek inna melodia na tym świecie. Przepełniony szczęściem śmiech, który sprawił, iż na moją twarz wpłyną uśmiech, który skutecznie spowodował, że policzki zaczęły nieco przesiąkać bólem.
Twój melodyjny śmiech idealnie komponował się z donośnym szumem fal, które co jakiś czas sprawiały, iż Twoje stopy muskała chłodna woda, gdy biegłaś po brzegu plaży. Długie jasne włosy, natomiast rozwiewał wiatr, tak że te swobodnie szybowały w każdą stronę, w którą on postanawiał je za sobą ciągnąć.
Pamiętam, że miałaś na sobie wyciągnięty, błękitny sweter, który niegdyś należał do mnie. Uwielbiałaś to ubranie, i nie potrafiłbym zliczyć wszystkich dni, w których go na sobie miałaś. Nogi natomiast okalały stanowczo za duże jeansy, których nogawki przesiąkły słoną wodą. A w dłoniach wymachwiałaś czarnymi Converse'ami, które tak bardzo kochałaś.
Kierując się impulsem, który gdzieś w głębi głowy cicho szeptał, że muszę znaleźć się jak najbliżej Ciebie, jak gdyby za niecałą chwilę jedna z ogromnych fal, miała porwać Cię w odmęty morza, zacząłem biec ku Tobie, gdy wesoło obracałaś się w okół własnej osi, a długie włosy całkowicie okryły Twoją twarz, uniemożliwiając Ci tym pole widzenia.
Gdy znalazłem się tuż przy Tobie, obie dłonie ułożywszy na Twojej talli, uniosłem Cię nieco do góry, po czym zaczynając nas obkręcać pośród obijającego się o nasze uszy wiatru, przenieśliśmy się w głąb morza.
Gdy poczułem jak chłodne fale uderzają o moje nogi, a większość spodni przesiąka słoną wodą, odstawiłem Cię na miejsce, jednak Ty, niemalże od razu po spotkaniu z lodowatą temperaturą cieczy, uwiesiłaś się na mojej szyi.
Ujrzałem Twoje oczy, a rzeźki, nieco słonawy zapach, unoszącego się w okół nas powietrza nagle przestał istnieć, tak samo jak i cały mój świat, gdy znajdowałaś się tak blisko mnie.
Twój słodki, przypominający wanilię zapach, całkowicie opanował moje nozdrza, a oczy — wyraziste oczy, których szafirowy odcień tęczówek był niemal identyczny, co bezchmurne niebo, panujące nad nami, całkowicie sprawił, iż mój wzrok nie był w stanie widzieć świata poza Tobą.
Byłaś dla mnie tak ważna, jak nikt inny...
Mimowolnie na mojej twarzy rozpłynął się uśmiech, niemal tak samo szczery, jak i ogromny co ten na Twojej twarzy, Evelyn. W twoich oczach dostrzegłem tak wiele iskierek szczęścia, iż czułem przepełniającą mnie na wskroś radość.
Twoje szczęście było tym moim. I nic nie mogło temu dorównać. Nikt nie mógł sprawić, bym poczuł się tak, jak przy Tobie, Eve.
Byliśmy tacy beztroscy i nieświadomi okrucieństwa świata, jak i ludzi pogrążonych w fałszu.
~*~
Hejkaaaa!
Rozdziały pewnie będą pojawiać się trochę rzadko, bo wiecie... Szkoła.
Ale mimo wszystko będę starła się publikować je jak najczęściej się da.
Jestem ciekawa, czy podoba wam się nieco inna forma pisania, niż w moich innych książkach.
Mi pisze się trochę dziwnie, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Miłej nocy/ Miłego dnia ❤️❤️💗
Koniecznie dajcie znać co sądzicie o rozdziale :)
I papa do zobaczenia.
CZYTASZ
The letter • Jann ✓
FanfictionZostawiłaś mnie, gdy tak bardzo Cię kochałem... Zostawiłaś mnie, gdy tak bardzo Cię potrzebowałem... Dlaczego więc, wciąż chcę spojrzeć w twe oczy, poczuć twój delikatny dotyk? Dlaczego chcę, byś znów mi wyszeptała, swym śmiechem mnie połaskotała. D...