Rozdział 6

3 0 0
                                    

Obudziłam się rano ze strasznym bólem głowy. Nie miałam pojęcia co się dzieje. Chciałam się przeciągnąć aby sprawdzić godzinę, bo o 11 zaczynałam zajęcia, ale nie mogłam się ruszyć. Zdziwiona obróciłam się w drugą stronę i zamarłam. Pieprzony Elliot Evans spał w moim łóżku. Momentalnie się otrząsnęłam przypominając sobie zdarzenia z poprzedniego wieczoru.

- Elliot wstawaj - powiedziałam potrząsając nim. Chłopak otworzył oczy, lecz od razu je zamknął przez promienie słońca wpadające do pomieszczenia. - no wstawaj słyszysz co do ciebie mówię?

-mhm - mruknął przeciągając się. - o kurwa - dodał podnosząc się do pozycji siedzącej.

- no właśnie, o kurwa. - powtórzyłam po chłopaku, łapiąc się przy tym za głowę. - jeżeli jest coś czego nie pamiętam z wczorajszej nocy to proszę cię, nie przypominaj mi o tym. - dodałam wstając z łóżka, aby wziąć telefon do ręki.

- Nic nie robiliśmy słoneczko - powiedział z aroganckim uśmiechem.

Spieszyłam się przez jego czyn co chyba zauważył bo uśmiech od razu zszedł z jego twarzy.

- Oczywiste jest to, że nic nie robiliśmy. - powiedziałam z kpiną - Chodziło mi o wszystkie wydarzenia z wczoraj, zapomnijmy o tym.

- zapomnijmy o czym dokładnie? - zapytał a w jego oczach mogłam dostrzec blask. Pogrywał ze mną co mi nie umknęło

- Przestań udawać Evans, nie mam czasu na twoje gierki, niedługo zaczynam zajęcia a obudziłam się po lampce wina w dodatku z przestępcą w jedynym łóżku.

Po moich słowach zabrałam ubrania z szafy i pośpiesznym krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Wychodząc z pokoju zauważyłam Selenę, która najwidoczniej podsłuchiwała moja rozmowę z chłopakiem bo ledwo udawało jej się powstrzymanie śmiechu. Kiedy otwierała usta, żeby coś powiedzieć od razu jej przeszkodziłam.

- Nawet nie próbuj - machnęłam ręką w jej stronę, dając jej do zrozumienia, że nie mam nastroju na żarty - to jedno wielkie nieporozumienie.

- Oczywiście, że nieporozumienie Meredith, pamiętaj żeby się zabezpieczać! - krzyknęła a ja wiedziałam, że chłopak w pokoju obok na pewno to usłyszał.

Na odchodne wystawiłam jej środkowy palec po czym zamknęłam drzwi od łazienki. Była 9:20, więc wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i wysuszyłam włosy. Ubrałam się w najzwyklejsze czarne jeansy a na to sweterek w odcieniu butelkowej zieleni.  Pośpiesznym krokiem wyszłam z toalety kierując się w stronę pokoju. Weszłam tam z nadzieją, że nie zastanę tam chłopaka, ale grubo się myliłam. Evans spał w najlepsze na moim łóżku.

- Evans do cholery! - krzyknęłam - ja nie mam czasu na twoje zabawy, wstawaj!

- Ładnie pachniesz - wymruczał, a ja myślałam, że się przesłyszałam. - o której zaczynasz zajęcia?

- o 11, z twoim tatą. - odpowiedziałam zrezygnowana siadając przy biurku.

Wyjęłam kosmetyczkę aby zacząć się malować gdy nagle poczułam na swoim ramieniu męską dłoń.

- Dalej boli? - zapytał chłopak na co  wzdrygnęłam.

- Na pewno mniej niż wczoraj. - odpowiedziałam zlewczo, kontynuując makijaż.

Chwilę po tym poczułam jak chłopak masuje kciukami moje plecy. Nie ukrywam, było przyjemnie, natomiast nie mogłam pozwolić na to, aby pomyślał, że mam do niego jakąś słabość.

Zrzuciłam z ramion jego ręce i spiorunowalam wzorkiem. Evans natomiast się tym nie przejął i spowrotem wrócił do poprzedniej czynności.

- Musisz iść dzisiaj na zajęcia? - zapytał zachrypniętym głosem chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi.

we were the sameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz