Opadła na czerwoną kanapę w pokoju socjalnym. Była zmęczona natłokiem gwaru jaki panował na ostatniej akcji. Założyła słuchawki na uszy, puszczając jakieś uspokajace melodie, i zamykając oczy próbowała się wyciszyć.
Do jej głowy ciągle wpadały wspomnienia krzyku, płaczu, czarnych bransoletek i odgłosów aparatury. Wszędzie niebieskie, migające światła, i dźwięk zamykanych drzwi karetek, by za chwilę usłyszeć jak przyjezdza kolejną. Ciągle prośby o pomoc.. westchnęła próbując wyrzucić to z siebie.
- To była najtrudniejsza akcją w moim życiu.. - Renatą usiadła obok Martyny, próbując znaleźć u niej wsparcie. Przez chwilę udawala że nie słyszy ale w końcu wypuściła głośno powietrze, wyjmując słuchawki i poprawiając się ją kanapie by zrobić rudej koleżance więcej miejsca. Podwinela nogę na kanapę, opierając na niej głowę.
- to była masakra. Czuję się rozbita.. te wszystkie krzyki, prośby o pomoc..
- oznaczyłam dzisiaj kilkanaście czarnych.. - westchnęła Renata- w takich chwilach mam ochotę rzucić to wszystko. Ale później..
- przypominasz sobie ze pomogliśmy kilkudziesięciu innym?
- też tak masz? - uśmiechnęła się z nadzieją.
- średnio dwa razy dziennie. - roześmiała się Martyna. - nasza praca jest trudna, ale warta tego zmęczenia i przestymulowania. Robimy coś, co ma sens..
- Brawo Martynka, jak Ty pięknie to ujęłaś - Piotrek bez pytania usiadł między kobiety. - powinnaś zostać poetka czy coś..
Otrzymał kursanta w bok, I natychmiast jego dłonie powędrowały na brzuchy koleżanek, które głośno się roześmiały.
- Starczy! Piotrek - krzyczała to Brunetka to Rudowłosa. Ale Strzelecki nic sobie z tego nie robił, w końcu jedną z kobiet uwolniła się, nie.pzostajac dłużna ratownikowi. W końcu wywiązała się z tego wojna. Biegali, uciekali, piszczeli i gonili się po całej stacji. To był ich sposób na odstresowanie, po ciężkim dniu próbowali przenieść swoje emocje na inny poziom. Wybiegli przed bazę. Rudowłosa pokazała Martynie jaki ma plan, na co ta zareagowała z entuzjazmem. Świadomie zbliżała się ku karetce by za chwilę uciec. W tym momencie Renata oblała Piotra strumieniem ciepłej wody której stopniowo stawała się coraz zimniejsza. Odebrał jej wąż nie pozostając biernym.
- Co to za przedszkole?! - usłyszeli krzyk Wiktora i natychmiast przerwali zabawę. Przejechał wzrokiem po mokrych ratownikach, I podjezdzie który zamienić się w jezioro. - za 5 minut widzę wszystkich w moim gabinecie!
- No to ładnie.. - skomentowała Renata kiedy zniknął w budynku.
- Teraz się nam dostanie - fuknela nadasana Martyna, ściągając kamizelkę- cholera.. - warknęła wyjmując z niej przemoczone radio. Zapomniała że nie wyjęła go z kieszeni, Piotrek przejechał dłonią po twarzy.
- pięknie.. - chodźcie, nim bardziej się wkurzy. Posłusznie stanęli przed drzwiami za którymi siedział Banach. Piotrek zapukał i słysząc pozwolenie nacisnął na klamkę.
- Przepraszam doktorze, to moja wina - próbował zalagodzic sytuację, wiedząc że na względy u Banacha. - chcieliśmy odreagować..
- Odreagować?! - warknął Wiktor, po czym odchrząknął - odreagować Piotr? Moim ratownicy wyglądają jakby zapomnieli że mają jeszcze 2 godziny dyżuru. Jak zamierzacie pojechać w takim stanie?
- Ale jeszcze nie dostaliśmy wezwania..- odezwała się Martyna.
- Na Wasze szczęście Martyna! Takie rzeczy - wskazał palcem na kobiety i na podjazd za oknem - to nie na mojej bazie, zrozumiano?! A skoro tak was ciągnie do wody, to oczekuje że po pracy wyczyścicie wszystkie karetki!
- Ale.. - odezwała się Renatą.
- Zawsze mogę zabrać wam premię - uniósł brwi czekając na ich decyzje.
- Niech będzie mycie..- jęknęła Martyna, przewracają oczami.
- to wszystko. Idźcie i przebierzcie się w coś suchego.
Wyszli, zerkając na siebie w tłumionym śmiechu.
- nie byli źle.. - jęknęła Renata. Skierowali się do socjalnego, zaparzając porcje czystej, czarnej, mocnej kawy. Siedzieli przy stole upijając parujący napój i rozmawiając o głupotach. Atmosfera zrobiła się spokojniejsza.
- 21s policja potrzebuję waszej obstawy - głos Rudej nie oznaczał nic dobrego.
- powodzenia! - zawołała Renata widząc jak ekipa Wiktora zbiera się do wyjścia. Usiadła przy stole, sięgając po gazetę..
CZYTASZ
Dajmy temu szansę
De TodoNa pierwszy rzut oka to nie może się udać. Ona - młoda, energiczna, szukającego własnej drogi w życiu. On- starszy, zdystansowany, z dzieckiem i przeszłością. Czy te dwójkę może, czy ma prawo połączyć uczucie? A jeśli tak, czy będą w stanie wytrw...