XI.

55 1 0
                                    

  Portal natychmiast przeniósł ich do mieszkania Magnusa. Było ciemno, ale czarownik jednym pstryknięciem palców zapalił wszelkie możliwe światła. Nagła jasność nieco ich oślepiła, ale szybko się przyzwyczaili. Alec trzymał w rękach napięty łuk, a Izzy swój bicz, niewiadomo czy niespodziewany gość Magnusa nie był niebezpieczny. Czujnie rozglądali się po pomieszczeniu, ale nikogo tutaj nie było. To była akurat kuchnia czarownika, więc kogo mieli tu spotkać?

  Opuścili pomieszczenie zaraz za czarownikiem i udali się do jego salonu. Wszyscy stanęli jak wryci, spoglądając z niedowierzaniem na perski dywan na którym stała drobna postać w długiej sukni z krótkim rekawkiem w kolorze delikatnego błękitu. Materiał miejscami był rozerwany i ukazywał drobne zadrapania na bladej skórze. Blond włosy spływały jej na ramiona i plecy. Słysząc kroki, dziewczyna odwróciła się do łowców i czarownika. Jej twarz zbladła na widok Alec'a i Izzy. Po Magnusie raczej nie spodziewała się nieprzychylnego powitania. Jakże mogła się mylić w tej chwili. W dłoniach nerwowo ściskała jakiś drobny przedmiot niewiadomego przeznaczenia.

  - Ja...

  Zaczęła mówić, ale nie dane było skończyć jej zdania. Magnus kilkoma zamaszystymi ruchami rąk wyczarował niewidzialną siłę, która pomknęła szybko w jej stronę. Energia skupiła się wokół delikatnej szyi dziewczyny, zmieniając się w silny i duszący uścisk. Isira zaczęła się krztusić, kiedy za sprawą magii jej bose stopy oderwały się od dywanu. Zawisła nad nim na niewielkiej wysokości. Z dłoni wypadł jej ów drobny przedmiot, który w momencie zetknięcia się z miękkim podłożem, rozsypał się na tysiące drobniutkich kawałeczków. Magnus postanowił, że zajmie się tym później. Ważniejsze teraz była dziewczyna, która jakimś nieznanym mu sposobem przedarła się przez jego magiczne bariery wprost do jego mieszkania.

  - Jak się tutaj dostałaś? - niemalże warknął, a Alec i Izzy spojrzeli na czarownika zaskoczeni. W głosie Magnusa dało się wyczuć gniew skierowany na Isirę. Przecież tak zwyczajnie w świecie okpiła sobie jego magiczne zabezpieczenia!

  Isira nie była w stanie mu odpowiedzieć. Brakowało jej tlenu, a uścisk na szyi był coraz silniejszy. Dłonie jej powędrowały na delikatną skórę. Próbowała palcami rozluźnić niewidoczny uścisk byle tylko móc zaczerpnąć powietrza. Nie przynosiło to żadnego rezultatu. Jedynie podrapała sobie szyję. Wzrokiem już coraz bardziej rozmazanym, błądziła po twarzach zebranych, szukając niemo jakiejś pomocy. To było na nic.

  Czarownik zbliżył się, mrużąc gniewnie kocie oczy. Wręcz ciskał nimi złe spojrzenia w stronę Isiry. Nie mógł się pogodzić z myślą, że tak wkradła się po prostu do jego mieszkania. Miał tutaj wiele cennych przedmiotów, których cóż... Nie mógł stracić. I nie chciał żeby cokolwiek z nimi się stało. I... Przede wszystkim jego prywatność.

  - Magnus, wystarczy! - wtrącił się niespodziewanie Alec. Łowca wciąż celował z łuku do Isiry, ale zdążył już zauważyć, że dziewczynie brakuje tlenu. Jeszcze trochę, a udusi się tutaj. Martwa niczego nie wyjawi, takie było jego zdanie. Beznamiętne podsumowanie łowcy. - Zabijesz ją.

  - Jestem pewien, że przechytrzy samą śmierć - Magnus jednym ruchem cofnął swoje zaklęcie.

  Dziewczyna opadła niemal bezwładnie na miękki dywan. Leżąc, łapczywie łapała powietrze, niekiedy kaszląc. Kręciło się jej w głowie od braku tlenu, a serce waliło niemiłosiernie tłukąc o klatkę piersiową. Potrzebowała dłuższej chwili żeby dojść do siebie, wdychając zbawienne powietrze. Nie zwracała teraz najmniejszej uwagi na łowców ani na czarownika. Przez myśl tylko jej przeszło, że gdyby wiedziała, że Magnus tak zareaguje, to w ogole by o nim nie pomyślała. Poważny błąd, którego nie mogła przewidzieć, a który o mały włos nie kosztował jej życia.

Z innego wymiaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz