XIV.

79 9 5
                                    

  Alec po oddaniu steli, natychmiast opuścił salę nie patrząc na nikogo z zebranych. Nie był w stanie dłużej przebywać w jednym pomieszczeniu razem z matką i Isirą. Ponownie padło zbyt wiele słów, których każda ze stron z czasem będzie żałować, ale też sam musiał wszystko przemyśleć w spokoju i z dala od wszystkich. Łowca udał się najpierw do swojego pokoju, gdzie pozostawił łuk i strzały, a następnie udał się do sali treningowej. Musiał rozładować te wszystkie emocje, które w nim buzowały od kilkunastu godzin.

  Zmęczenie po nieprzespanej nocy gdzieś wyparowało, chociaż pozostawiło po sobie ślad podkrążonych oczu. To było jednak mało istotne w porównaniu z tym, co się działo wewnątrz niego samego.

  - ,,Chciałam uciec z tego miejsca, bo właśnie ty jeden ze wszystkich łowców traktujesz mnie najgorzej.'' - wyszeptał do siebie słowa dziewczyny, które w jakiś sposób najbardziej zakodowały się w jego głowie.

  A więc to on był największym powodem przez który chciała uciec z instytutu? Otwarcie powiedziała mu o tym wprost w twarz, a on musiał się z tym pogodzić. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, jak jego własne zachowanie może wpływać na stan dziewczyny.

  Na anioła, przecież był łowcą, a jeszcze wówczas szefem instytutu. Jak miał postąpić inaczej? Wyraźnie musiał pokazać, kim tutaj jest, a ona nie miała żadnych praw do podważania jego decyzji. Teraz komplikowało się wszystko jeszcze bardziej niż powinno. Dziewczyna znajdowała się w celi, oczekując na przesłuchanie, a następnie na sąd.

  Młody łowca zaczął intensywnie uderzać pięściami w worek treningowy. Robił to z ogromnym zapałem, starając się oczyścić swój umysł. Myśli jednak wciąż natrętnie wracały, nie dając mu żadnego ukojenia. Zacisnął mocniej zęby i jeszcze szybciej i mocniej wyprowadzał ciosy, jakby chciał o wszystko obwinić sam worek treningowy.

  Mimo podjętej decyzji przez Maryse, szanował to. Jakże mógł się sprzeciwić matce na oczach połowy instytutu? To nie znaczyło, że zgadzał się w pełni z tym, co matka postanowiła zrobić. Pragnęła władzy dla siebie, a przez to zaczęła odsuwać od siebie własne dzieci na dalszy plan. Tak jej zależało na dobru rodziny? W takim razie szła w bardzo złym kierunku.

  Czarnowłosy na chwilę przestał uderzać w worek, oddychając szybko z wysiłku. Mokre włosy przyklejały mu się do czoła. Odgarnął je, tym samym przecierając czoło od potu. Odwrócił głowę w momencie, kiedy dwoje łowców trzymało Isirę za ramiona i wszyscy szli zaraz za Maryse, która najwyraźniej prowadziła dziewczynę do celi. W tym samym momencie i blondynka spojrzała wprost na czarnowłosego. Ich spojrzenia spotkały się na krótką chwilę, ale to wystarczyło, żeby czarnowłosy nie mógł przestać jeszcze bardziej myśleć.

  Dziewczyna odważnie stanęła w jego obronie, choć nie było to dla niego do końca jasne. Przecież u Magnusa prawie wykrzyczeli sobie w twarz co każdego z nich najbardziej boli. A jeszcze wziąć pod uwagę wcześniejsze sytuacje? I mimo to, jednak nie zawahała się na sekundę by stanąć twarzą w twarz przed Maryse. Zakwestionowała jej podjętą decyzję, nie zważając zupełnie na to przed kim stoi. Czy i za to poniesie konsekwencje? Akurat co do tego, to nie miał najmniejszych złudzeń. Maryse już jasno do zrozumienia dała, kto tutaj rządzi dopóki nie pojawi się wysłannik Clave.

  Alec powrócił do uderzania w worek, starając się uspokoić. Nie przychodziło to z łatwością, ale po kilku minutach oczyścił umysł i to wystarczyło żeby mógł spokojnie przemyśleć całą sytuację, a przede wszystkim to, co powinien dalej zrobić. Nic jednak sensownego do głowy mu nie przychodziło poza myślą, że wszystko jest w rękach Clave.

  Drzwi do sali treningowej otworzyły się nagle, ale on nie zwrócił na to uwagi. Wciąż skupiony na worku, jakby to było jego celem życiowym, ignorował wszystko inne w pobliżu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 22 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Z innego wymiaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz