XIII.

63 5 2
                                    

  - Przemyślałeś to dobrze? - Magnus postanowił nie bawić się w ceregiele i bezpośrednio zadał pytanie czarnowłosemu.

  - Oczywiście. Miejmy to już za sobą - westchnął poirytowany Alec. Chciał mieć to już za sobą, nie ważne jakie konsekwencje będą. Jest łowcą i nie bał się niczego. No, prawie niczego, ale tego to już nikt nie musiał wiedzieć.

  - Chociaż raz się tutaj zgodzę - odezwała się Isira, jednak nie patrzyła na łowcę. Zerknęła na Magnusa, a czarownik na nią będąc przy tym lekko zdezorientowany. Isabelle również wyglądała na zaskoczoną, ale wciąż mocno zaspaną.

  - Przecież... - zaczęła Izzy, ale Isira nie dała jej skończyć.

  - Tak, wiem - mruknęła blondynka cicho. - Zmieniłam zdanie, a tchórzem nie jestem.

  Przy ostatnich słowach spojrzała wprost na czarnowłosego, który wciąż stał przy drzwiach w lekkim rozkroku i z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Może potrafił świetnie ukrywać emocje, ale jednego nie umiał schować choćby niewiadomo jak się starał. A mianowicie niechęci wobec niej. Isira zdążyła go już przejrzeć na wylot i ten obrazek wcale się jej nie podobał.

  - Tylko tchórze uciekają - Alec nim zdążył pomyśleć dwa razy, to już wypowiedział te słowa.

  - Tchórz atakuje z tyłu, a nigdy z przodu - odgryzła się dziewczyna nawiązując do sytuacji sprzed instytutu.

  A zapowiadał się taki piękny dzień, lecz znowu padło kilka zbędnych i niepotrzebnych słów. Magnus i Izzy popatrzyli po sobie zrezygnowani. Najwyższa jednak pora żeby zakończyć tą wymianę zdań, bo zaraz znowu dojdzie do poważniejszej kłótni. Tych to już mieli zdecydowanie za dużo.

  - Dość tego! - przerwał Magnus, wkraczając pomiędzy Alec'a, a Isirę. Niewiadomo kiedy przy wymianie zdań znaleźli się znów naprzeciwko siebie. Prowokowali się wzajemnie ostrymi spojrzeniami i surowymi minami. Jeśli tak będzie już teraz zawsze, to niech anioły się zlitują nad całym światem cieni.

  - Portal - wydukał Alec, sięgając po coś zza pleców. Okazało się, że to były grube i solidne kajdany. Rzucił chłodne spojrzenie w stronę siostry. - Ja mam to zrobić czy ty?

  Po raz kolejny zapanowała niezręczna cisza. Isabelle niepewnie spojrzała najpierw na Alec'a, a potem na Isirę. Dziewczyna wydawała się być niewzruszona tym wszystkim, a może była? Tylko jakoś w tym momencie nic nie pokazywała po sobie, a z całą pewnością gdzieś tam w środku buntowała się.

  Oczywiście, że sprzeciwiała się. Na widok kajdanek gdzieś tam w głębi siebie aż zagotowała się ze złości, ale starała się tego nie pokazać po sobie. Już dosyć dała powodów do drwiny dla czarnowłosego. To tylko kolejny pretekst do kłótni. Nie miała już chęci na ostre wymiany zdań, ale to nie oznaczało, że całkowicie się podda. O nie!

  - Naprawdę chcecie mnie skuć? Wyglądam aż tak na niebezpieczną osobę? - wyszeptała z odrobiną jadu w głosie, skierowaną wyłącznie w stronę do Alec'a. Do Isabelle nie miała żadnych zastrzeżeń, dziewczyna wyjątkowo miała dobre zdanie o niej i nic nie było w stanie tego zmienić.

  - Nie, ale to konieczne - przyznała Izzy, sięgając po kajdany od brata, ale ten jej ich nie podał.

  Alec wyminął Magnusa i stanął za Isirą. Dziewczyna obserwowała go uważnie i widząc, że jednak ma zamiar założyć jej kajdany, odsunęła się od niego na większą odległość. Jeśli był taki uparty w tym, co teraz chciał zrobić, to ona nie miała zamiaru niczego mu ułatwiać. Zachowywali się oboje jak pies z kotem. Wszyscy mogli to dostrzec, tylko nie oni oboje. Jeszcze nie.

Z innego wymiaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz