I

2.4K 64 13
                                    


-Jeszcze raz!! - usłyszałam zrzędliwy głos mojej trenerki. Maria to ruda kobieta w podeszłym wieku. Była całkiem niska. Miała smukłą sylwetkę i pociągłą twarz. Maria przygotowuje mnie to zawodów między szkolnych jeździe figurowej. Zaczęłam jeździć w wieku 5 lat. W wieku 8 lat zauważyła mnie Maria i od tamtej pory mnie uczy. Aż nie do wiary, że od tamtego momentu minęło 10lat...

-Co się z tobą dzieje!?- zapytała Maria, gdy już 3 raz źle wylądowałam z axla.

-Nie wiem. Jestem jakaś rozkojarzona... - skomentowałam. W mojej głowie wciąż siedziały te brązowe, oczy.. Jest wtorek w sobotę był wyścig. Od tamtej pory mnie prześladują. Resztę treningu spędziłyśmy bez rozmów.

***

Weszłam do domu w którym jak podejrzewałam nikogo nie było. Mój tata jak zawsze był w pracy w zasadzie rzadko przebywał w domu. Mama pewnie była na spotkaniu rady. Zawsze tak było musiałam się wychowywać sama. Przyzwyczaiłam się do tego. Stwierdziłam że pójdę na spacer. Maszerowałam przez około 30minut aż znalazłam się pod domem mojej przyjaciółki. Nie wiem czemu tam poszłam. Może potrzebowałam towarzystwa? Zadzwoniłam dzwonkiem. I bez zastanowienia weszłam do środka i od razu skierowałam się w prawo. Doskonale znałam drogę gdyż mury tego domu od zawsze były dla mnie bezpiecznym miejscem. Były jak prawdziwy dom nie jak ten który powinien nim być. Tak samo było z domownikami. Gdy już miałam wejść po schodach zatrzymał mnie głos mamy Luny.

-Cześć skarbie. Zjesz z nami obiad? Przyrządziłam twoją ulubioną lassage. - powiedziała miło kobieta. Spojrzała na mnie z nadzieją. Nie potrafiłam jej odmówić więc uśmiechnęłam się miło i przytaknęłam. Na twarzy kobiety zagościł jeszcze szerszy uśmiech. Ruszyłam w stronę schodów. Wbiegłam po nich z prędkością światła i od razu z impetem otworzyłam pierwsze drzwi po prawo. Moim oczom ukazała się piękna, szczupła blondynka. Luna leżała na łóżku i zawzięcie pisała coś na telefonie. Gdy mnie zobaczyła na jej twarz wpłynął uśmiech.

-Idziemy na imprezę. - zarządziłam na co uśmiech dziewczyny poszerzył się jeszcze bardziej. Zbliżała się godzina 18 więc zaczęłyśmy się szykować. Cały czas rozmawiałyśmy i nie mogłyśmy przestać sie śmiać. Zakręciłam swoje błyszczące ciemno brązowe włosy w delikatne fale. Nie upinałam ich niczym bo w takich czułam się najlepiej. Na twarz  nałożyłam podkład, korektor róż i bronzer w płynie na to nałożyłam puder oraz na szczycie kości policzkowych, nosie i łuku kupidyna roświetlacz. Na brwi nałożyłam żel i je ułożyłam. Na oczy nałożyłam czarny cień i zrobiłam coś w stylu cat kris, a rzęsy wytuszowałam tuszem, . Usta obrysowałam konturówką i nałożyłam bezbarwny błyszczyk. Z  szafy dziewczyny wyciągnęłam czarną sukienkę do połowy ud z wiązaniem na plecach. Założyłam jeszcze białe nike z czarnym znaczkiem. 

Luna swoje blond włosy związała w ulizanego koka. Jej makijaż składał się z korektora, bronzera i różu w płynie, pudru i roświetlacza. Linie wodną poprawiła biała kredką a rzęsy wytuszowała. Usta przejechała pomadką w odcieniu brudnego różu. Na sobie miała tę samą sukienkę co ja tylko białą. Na stopy włożyła białe buty marki nike. 

Dostałam wiadomość, że wcześniej zamówiona taksówka właśnie podjechała. Kiwnęłam głową w stronę blondynki i ruszyłyśmy w stronę wyjścia z pokoju dziewczyny. Po drodze wzięłyśmy jeszcze bluzy i małą kopertówkę, którą Luna miała pilnować. Zbiegłyśmy po schodach i gdy już miałyśmy wychodzić, gdy usłyszałyśmy odkrząknięcie. Spięłam się w obawie, że to ojciec dziewczyny lecz gdy się odwróciłam moim oczom ukazał się... Nicolas. Zaraz.. co JAK TO KURWA NICOLAS. Przecież on był poza miastem...

 Nicolas był starszym bratem Luny. Grał w drużynie hokejowej w Toronto. Od zawsze chciał być hokeistą wiec, gdy trzy lata temu dostał się do  drużyny Maple Leafs byłam z niego dumna.

-A dokąd to sie wybieracie. - zapytał z ironicznym uśmieszkiem. Dopiero teraz zauważyłam jak była ubrany. Na sobie miał czarną koszule i czarne jeansy.

-O to samo mogłybyśmy zapytać ciebie. - powiedziałam rozbawionym tonem. - Idziemy na imprezę. - odrzuciłam niby od niechcenia. Ten chłopak naprawdę nie lubił gdy piłyśmy jakikolwiek procentowy napój. Od zawsze traktował mnie jak drugą młodszą siostrę. 

-A tak się składa, że ja też. - na słowa chłopaka kiwnęłyśmy głową i mruknęłyśmy cos na pożegnanie po czym wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy do taxówki. 

                                                                                            ***

Droga minęła nam dość szybko. 

Gdy weszłyśmy do klubu do moich nozdrzy dopadł się zapach potu, wymiocin, papierosów i alkoholu. Od razu ruszyłyśmy w stronę baru. Zmówiłyśmy dwie kolejki kolorowych kieliszków z alkoholem.                                                                    

                                                                                             ***

Oto pierwszy rozdział mam nadzieje że wam się spodoba. Nie wiem ile będziecie czekać na drugi rozdział bo mam dużo rzeczy na głowie

Buziakii  

Hierarch :*



ShineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz