V

1.6K 59 8
                                    

Dwa lata wcześniej

Dzisiaj odbywała się impreza u Lwisa. Lewis Roy był jednym z najpopularniejszych i cholernie bogatych dzieciaków. Należał do tak zwanej elity. Jego imprezy zawsze były wyprawiane z pompą. Schodzili się tam nastolatkowie z całej szkoły i nie tylko.

-Jesteś gotowa? - zapytała Monic wchodząc do mojego pokoju. 

Monic Johanson moja siostra od innej matki. 

Tworzyliśmy zgraną paczkę. Star, Luna, Monic, Nicolas i Leo przeciwko światu. 

 Ale jak zawsze coś musi się zjebać i tak też było tym razem... 

Przyjaźniliśmy się od podstawówki. Mica doszła do nas w trzeciej klasie. Nikt nie chciał się zaprzyjaźnić z Norweżką, dlatego my dobre duszyczki wzięłyśmy ją pod swoje skrzydła.

-Halo, ziemia do Star.. - powiedziała blondynka. Zilustrowałam ją wzrokiem. Ubrana była w czarną sukienkę ze skóry, która ledwo zakrywała jej dupę. Na nogach miała czarne skórzane kozaki. Spojrzałam na jej twarz. Pełne usta miała pomalowane na czerwono. Jej powieki były czarne jak smoła. Krótko mówiąc nie wyglądała jak szesnastolatka, a jak dziwka. - Ładnie wyglądasz. Pasuje ci kolor różowy -powiedziała oglądając  mnie od góry do dołu. 

Spojrzałam na swoje odbicie. Miałam ubraną przylegającą sukienkę na ramiączka w kolorze pudrowego różu i białe szpilki. Na mojej szyi znajdował się naszyjnik w kształcie gwiazdki. Dostałam go od Ezry. Mojego chłopaka. Nie chciałam wiedzieć co by się stało gdyby zobaczył że go zdjęłam... Greydon od zawsze był wybuchowy. Potrafił zrobić mi aferę o byle gówno. 

Następnie spojrzałam na swoją twarz. Wory pod oczami i ślady po ostatniej awanturze ukryłam pod grubą warstwą podkładu i korektora. Resztę makijażu zrobiłam tak samo oprócz brokatu na policzkach, który dodałam po dłuższym namyśle. Włosy wyprostowałam. Muszę przyznać, że wyglądałam słodko i niewinnie.

Usłyszałyśmy przychodzącą wiadomość.

-Nasza podwózka już jest. Chodź- powiedziała Mica po czym wzięła małą czarną torebkę w której miała nasze rzeczy i nie patrząc na mnie wyszła z pomieszczenia. Ruszyłam zaraz za nią zgarniając z oparcia krzesła białą jeansową kurtkę. 

Wyszłam przed budynek i wsiadłam na tylnie siedzenia samochodu Nicolasa. 

-Heejjj zdziryy - powiedziała Luna z siedzenia pasażera.

-Hej Lu - powiedziałam z mniejszym entuzjazmem. Nie chciałam iść na tę imprezę. Miałam dziwne przeczucie, że wydarzy się coś złego, a do tego zbliżał mi się okres.

Dziewczyny zaczęły rozmawiać na jakiś temat, jednak ja wyłączyłam się z tej rozmowy..

                                                                                             ***

Sączyłam kolejnego kolorowego drinka. Luna zniknęła parę minut temu z jakimś blondynem , Monic nie widziałam od początku imprezy. 

Nagle poczułam, że ktoś siada koło mnie na blacie w kuchni. Odwróciłam głowę w tamtą stronę a moim oczom ukazał się Lewis.

-Mica cię szukała- powiedział chłopak. 

-Widziałeś ją?- zapytałam chłopaka.

-Wyszła na taras jakieś pięć minut temu. Potem jej nie widziałem - odpowiedział chłopak po czym dodał. - Wychodziła z jakimś chłopakiem... - dodał krótko. Każdy wiedział, że Monic się mu podoba. Nic dziwnego, że był zazdrosny. Bez słowa wstałam i ruszyłam na taras. Chłód owiał moje nagie ramiona. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu blond włosów.

Zobaczyłam ją.

W czarnej podartej sukience. 

Rozmazanym makijażu.

Nad nią pochylał się mężczyzna o brązowych włosach z zakrwawionym nożem w ręce. Zabił moją przyjaciółkę. Zaczęłam szlochać. Byłam świadkiem śmierci mojej Mici. Mojej kochanej Mici. Mojej siostry od innej mamy. Mojej podpory. Morderca odwrócił się w moją stronę.

Zielone oczy, poznałabym je wszędzie. Śniły mi się po nocach. W koszmarach.

Jebany Ezra Greydon zabił moją przyjaciółkę. 

Spojrzał mi w oczy i zaczął się śmiać jak jebany psychopata. 

Nie zarejestrowałam momentu, w którym siedziałam w ciepłym pomieszczeniu przykryta kurtką Nicolasa. Do mojego prawego boku przyklejona była zapłakana Luna, a z drugiego boku brat Grey. Mimo iż mieliśmy swoją grupkę to ja byłam najbliżej z Johanson.

W mojej głowie odbijały się słowa lekarza ''Bardzo mi przykro... Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, jednak straciła zbyt dużo krwi''

Złamało mnie to.

Obiecałam sobie, że jak tylko spotkam Ezre Greydona to zajebe go gołymi rękoma.

                                                                               ***

Nie mogłam się zebrać do napisania tego wspomnienia, jednak mam nadziej, że choć trochę rozjaśniło wam o co chodzi. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału tak jak w sumie z wszystkich innych, ale no cóż..

Buziaki:*

Hierarch

ShineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz