VII

1.3K 49 10
                                    

Obudziłam się zalana łzami. Znów mi się to śniło. Wróciło choć miało tego nie zrobić. Trzęsącymi się dłońmi złapałam telefon. Trzecia osiemnaście. Świetnie. Nie łudziłam się nawet, że zasnę. Dobrze, że są wakacje... Zrezygnowana spojrzałam przed siebie i zamarłam. W rogu mojego pokoju stała jakaś postać. Zerwałam się z łóżka i ruszyłam do włącznika cały czas patrząc na nie proszonego gościa. Zaczęłam macać ścianę w poszukiwaniu włącznika, ale jak na złość nie mogłam go znaleźć. Byłam zmuszona odwrócić wzrok. W mgnieniu sekundy włączyłam światło. Spojrzałam w kąt pokoju, ale nikogo tam nie było.

-To tylko twoja wyobraźnia Star. Wszystko przez ten sen. Ezra nie żyje - powiedziałam cicho do siebie. - Nie masz już wrogów...

Ochh tak bardzo się myliłam...

Niewiele myśląc ruszyłam do garderoby. Wzięłam z niej czarne leginsy i szarą bluzkę, a na to rozpinaną bluzę. Ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Zarzuciłam na siebie ubrania Włosy rozczesałam i związałam w kucyka. Nałożyłam korektor, tusz do rzęs i błyszczyk. Wsadziłam telefon i słuchawki do kieszeni i zeszłam na dół, aby następnie założyć moje nike i wyjść z domu. Puściłam sobie muzykę i ruszyłam biegiem przed siebie.

Myślałam o tym co się wydarzyło rano. Na myśl o tym co mi się śniło niekontrolowane lzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Ruszyłam w stronę najbliższej ławki. Przytuliłam nogi do klatki piersiowej. Z moich ust wydobył się cichy szloch.

To miało już nie wrócić. Śmierć Ezry miała wszystko skończyć. Czemu ona mnie nawiedza. Przecież wywiązałam się z obietnicy, którą jej złożyłam.

Nie wiem nawet kiedy przestałam płakać, a jedynie wpatrywałam się pusto przed siebie. Zmusiłam się do ruszenia nogami. Powoli wstałam z ławki i skierowałam się w stronę mojego domu.

***

Patrzyłam pusto w swoją kawę. Od rana byłam nie obecna, ale Luna wydawała się tego nie zauważyć. Cały czas gadała jak najęta, albo może to ja byłam dobrą aktorką... Nie wiem czemu dałam jej namówić a to wyjście. Często ulegałam innym...

-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?? - czyli jednak nie byłam dobrą aktorką, a już myślałam czy nie zmienić zainteresowań...

-Przepraszam od rana jestem jakaś nie obecna - westchnęłam zrezygnowana, po czym schowałam twarz w dłoniach. Nie chciałam jej mówić o wcześniejszym zdarzeniu. Nie chciałam jej martwić, w końcu nawet nie było czym.

-Wiem jak cię otrzeźwić... - powiedziała tajemniczo z ekscytacją w glosie. - Cole organizuje imprezę iii tak się składa, że jesteśmy zaproszone... - spojrzałam na nią jak na idiotkę. Chyba nie myśli, że będę bawiła się ze starymi przyjaciółmi jej brata. - Błagam zgódź się będzie fajnie. Poza tym powiedziałam, że będziemy - dodała zaciszonym głosem. - Wiesz jak się ucieszył gdy się dowiedział, że będziesz. Wiedziałam, że mu się podobasz - powiedziała na co moje policzki lekko się zaróżowiły.

-No dobraa... ALE tylko dlatego, że już powiedziałaś, że będziemy - powiedziałam na co dziewczyna zachichotała. Doskonale wiedziała, że mam słabość do Cola. Ale kto nie miał. Ten chłopak to chodzący Bóg.


***

Siedziałam właśnie na krześle, a Luna latała koło mnie jak opętana. Uparła się, że to ona mnie pomaluje, uczesze i ubierze bo muszę wyglądać bosko.

-SKOŃCZYŁAM - powiedziała patrząc na mnie z zachwytem.

Wstałam z westchnięciem i podeszłam do dużego lustra wiszącego na ścianie. Od niechcenia, a gdy tylko zobaczyłam swoje odbicie szczęka mi odpadła. Dosłownie.

Moje proste jak druty włosy teraz były ukorzone w ładne opadające fale. Byłam bardzo ładnie pomalowana.

-Załóż to - powiedziała Luna dając mi do ręki wieszak. Nie wiele myśląc ruszałam do łazienki. Zdjęłam z siebie cichy i spojrzałam na swoje odbicie. Grymas wkradł się na moje usta gdy zobaczyłam chude ciało. Po ostatnich komentarzach mamy zrzuciłam kilka kilo. Westchnęłam ciężko i zaczęłam zakładać sukienkę. Ponownie spojrzałam na swoje odbicie. Moje ciało okrywała obcisła czarna sukienka na cienkie ramiączka sięgająca do połowy uda. Wyglądała naprawdę ślicznie.

Nie śmiało wyszłam z łazienki cały czas ją poprawiając bo okropnie się podwijała. Luna słysząc moje kroki podniosła wzrok z nad telefonu i otworzyła szeroko usta.

-Japierdole wyglądasz gorąco. Jakbym była Cole'm już dawno bym się za ciebie wzięła - powiedział dziewczyna.

-Mama się pyta czy chcecie... O kurwa - wyszeptał Nick który akurat teraz musiał wejść do pokoju. -Star wyglądasz zajebiscie. Co to za okazja??

-Idzie wyrwać Cole'a- spojrzałam z niedowierzaniem na Lunę. ONA CHYBA SIBIE KURWA ŻARTUJE. Przecież Nick koleguje się z Cole'm.

-Ona żartuje - powiedziałam natychmiast patrząc morderczy wzrokiem na Lunę. Telefon Luny zawibrował.

-Idziemy naszą podwyżką już tu jest - powiedziała podekscytowana. Ucieszyłam się że nie musiałam już dalej ciągnąć tej rozmowy. Złapałam ramoneskę i torebkę i ruszyłam w stronę wyjścia.

Zabawę czas zacząć.

***
Hejka!!
Dawno mnie nie było. Przepraszam za długą przerwę ale już wracam!!
Postaram się częściej wrzucać rozdziały. Prosiliście aby były dłuższe i takie będą.

Buziaczkiii:*
Hierarch

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 06 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ShineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz