(Tails razem z Sonicem wylegiwali się w najbardziej gorącej, oraz najbardziej pozbawionej tlenu saunie. Tails wyglądał jak mokry pies. Dosłownie.)
---
Tails: Hej Sonic, może pójdziemy zobaczyć co tam u Rouge, Shadowa i Knucklesa?
Sonic: No dobra... Daj mi sekundę, tylko założę ręcznik
*wstał, po czym założył ręcznik w pasie.. Tails zrobił to samo.*(Oboje, po wyjściu z sauny, byli niesamowicie spoceni. To oczywiste, że po saunie należy się umyć. Jednak to Sonic i Tails. Oni nie myślą)
(Po chwili czekania pod schodami prowadzącymi do ekstremalnych zjeżdżalni, Sonic i Tails ujrzeli swoich przyjaciół, schodzących na dół. Knuckles był cały mokry, Rouge również oprócz twarzy (starała się chronić makijaż) oraz Shadow, który był trochę mniej zmoczony niż Knuckles. Cała trójka tryskała entuzjazmem. No, prawie. Shadow tryskał entuzjazmem na swój własny sposób-)
----
Rouge: Było mega! Uwah, najważniejsze, że mój makijaż przetrwał~
*zachichotała*Knuckles: A kto normalny maluje się na basen? Ale z tym, że było zajebiście, to się zgodzę!! ROUGE JA BĘDĘ CHCIAŁ POTEM JESZCZE RAZ... DOBRA?
Rouge: NO PEWNIE ŻE JESZCZE TU PRZYJDZIEMY! A co do makijażu, to już się tak nie czepiaj. Jakoś trzeba wyglądać, czyż nie?
Knuckles: I tak czy z makijażem czy bez wyglądasz naprawdę ładnie. Prawie tak ładnie jak mój emerald-!
Rouge: Uznam to za komplement.
*uśmiechnęła się, i lekko zarumieniła**Shadow stał ze skrzyżowanymi ramionami, wpatrując się w swoich kolegów.
Ci to mają szczęście.*Shadow: Może lepiej upewnijmy się, czy Amy i Cream nie zrobiły czegoś głupiego.
Rouge: Oj proszę cię, jestem pewna że nie.
*wywróciła oczami, uśmiechając się**Shadow tylko mruknął coś pod nosem.
Był ewidentnie nie w humorze. Tylko Sonic znów zauważył tą zmianę.*Tails: Wiecie co? Ja pójdę poleżeć na leżakach.
Knuckles: Heeej! Ja też chcę!-
Tails: Pewnie, chodź ze mną! A ty, Rouge?
Rouge: Z przyjemnością się zrelaksuję, słoneczko.
*uśmiechnęła się*Sonic: Ja podziękuję-
Shadow: Ja też. Możecie iść sami.
Tails: W porządku!
(Tails, Rouge i Knuckles udali się w relaksacyjną część Aqua parku. Tym sposobem, Sonic i Shadow zostali sami.)
Sonic: Tooo... Co chcesz robić?
Shadow: Ja? Nic... Możesz iść się bawić jak chcesz. Ja idę do szatni.
Sonic: Huh? Po co?
*zmarszczył brwi*Shadow: Napić się. Zaraz wrócę, zajmij się czymś.
*Sonic wciąż stał, wpatrując się w odchodzącego Shadowa. Postanowił, że po cichu uda się za nim. Nie był pewny, czy jeż zauważył, że ten za nim idzie, ale i tak mimo tego postanowił wciąż śledzić jeża.*
(Shadow wszedł do męskiej szatni, i zamknął za sobą drzwi upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu. Zaraz po tym jak się "upewnił" Sonic wtargnął się bezdźwięcznie za nim. Do szatni, po czym skulił się za najbliższą szafką. Shadow usiadł na ławeczce przy ścianie w kącie pokoju, i oparł głowę o swoje dłonie. Łokcie miał na kolanach.)
Shadow: (sam do siebie)
Co ja zrobiłem źle.
Czemu jestem jaki jestem.*zacisnął zęby, i lekko syknął.*
Japi*rdole. Agh... Shadow.. Przestań kur*a!
*z jego oczu zaczęły płynąć delikatne łzy. Shadow w tym momencie nie był już w nastroju gbura. Był roztrzęsiony.*
Shadow: (wciąż do siebie)
Czemu ja nie umiem być taki jak inni.
Wszystko tylko psuję.
Na cholerę ja wogóle ZOSTAŁEM STWORZONY!?*uderzył jedną dłonią w szafkę obok siebie, po czym jego smutek powoli przeistaczał się w złość. Tak jak zwykle.*
*Po kilkunastu sekundach, ktoś wyszedł zza jednej z szafek.*
Sonic: Shadow...
((Tak jak obiecałem. Miłego wieczorku, blu dnia, jeśli czytacie to w ciągu dnia! ^^))
CZYTASZ
"Maybe.. I can be happy again." Sonadow
Storie d'amoreOpowieść jest o czarno-czerwonym jeżu, który nie do końca rozumiał sens swojego istnienia. Od 50 lat radził sobie całkiem sam, od dawna nie czuł prawdziwego szczęścia. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego został stworzony oraz był przekonany, że już za...