2.

1.3K 20 4
                                    

Słysząc ciche dzwięki wokół siebie z moich ust wydobył się zirytowany jęk, jednak po chwili mój umysł dogonił poprzednie wydarzenia i szybko otworzyłam oczy. Moim oczom ukazał się wielki budynek przypominający szpital, moje podejrzenia nie były mylne, pod budynkiem stała karetka. Nie skupiając się wcześniej teraz dojrzałam jak mężczyźni,którzy jechali ze mną w samochodzie, dawno go opuścili i rozmawiali z kimś przed.
Moje dłonie powędrowały do zapięcia fotelika, starając się robić wszystko dość cicho,moje próby poszły na marne, te cholerstwo nawet nie drgało.

- Jakim cudem nie moge tego odpiąć - jęknełam zirytowana. Po mojej stronie drzwi zostały uchylone a do moich uszu doszedł niski ale melodyjny głos bruneta.

- Oh! nasze Maleństwo nie śpi, jak drzemka? - zaczął odpinać fotelik a moje oczy dokładnie go obserwowały, wykorzystując moment,że mężczyzna odsunął się od samochodu wybiegłam z niego, nie zwalniając biegłam przed siebie, słyszałam jak wołają moje imie, jednak nie interesowało mnie to.

Moje przemyślenia przerwał ogromny budynek, wyglądał jak zamek jednak na samym środku widniał napis ,, Komisariat X23,,
Nawet nie myśląc ruszyłam do niego,pociągnęłam za dość ciężkie drzwi i weszłam do środka,który wyglądał niczym z bajki wyciągnięty.

-Woh - jedynie co mogło opuścić moje usta,rozglądając się. Moje obserwację przerwała kobieca postać zbliżająca się w moim kierunku.

- Witaj, kochanie, potrzebujesz pomocy? Gdzie masz opiekunów? - moje usta delikatnie się uchyliły ,,opiekunów,,?.

-Opiekunów? Jestem tu aby zgłosić przestępstwo. - Spojrzałam na nią z grymasem na twarzy. Na jej twarzy pokazał się mały uśmiech i zachęciła abym poszła za nią. Usiadłam na wskazane miejsce i spojrzałam na nią.

- Opowiedz proszę, co się stało i co chcesz zgłosić - wyciągnęła kartke i długopis.

- Zostałam porwana, nie wiem gdzie jestem i dlaczego tu jestem ale dwóch mężczyzn Jin? Namjoon? Wywieźli mnie z mojego rodzinnego miasta. - Ta na znak zrozumienia kiwneła głową.

- Oh, biedne dziecko,pewnie przestraszona jesteś? Z tego co widzę nie zostałaś porwana, Minnie Clous?
Twoi opiekunowie oczekują na ciebie w szpitalu. - Powiedziała spokojnie wyciągając telefon.

- Opiekunowie? Co? Jestem dorosła! Co tutaj się odpierdala! - wrzasnęłam wstając z krzesła, odrazu ruszając w kierunku wyjścia.
Przede mną pojawił się wysoki mężczyzna, jego klata była w cholere rozbudowana, spojrzał z czułym uśmiechem w moim kierunku i przykucnął.

- Co taka mała dziewczynka robi sama tutaj? Zgubiłaś się? - odepchnęłam go i zaczęłam biec, wiedzialam, że na widoku nie ucieknę więc zaraz po opuszczeniu Komisariatu skierowałam się na pobliski plac zabaw, był on dużo większych rozmiarów niż te,co są dla maluchów często widoczne w miastach.
Na placu zobaczyłam wielką ślizgawkę,która była połączona z dużym,drewnianym domkiem, moje nogi odrazu się tam skierowały. Wchodząc do środka zszokował mnie fakt,że w środku nie było piachu a mata piankowa, na niej ułożone pluszaki, na ścianie wisiały kocyki co wskazywało na to,że ktoś je tu zostawiał.
Moje dłonie powędrowały do pluszowego króliczka, był szary a jego futerko było bardzo mięciutkie i delikatne w dotyku, nie zdając sobie nawet sprawy z moich ust wyszedł dźwięk podobny do mruczenia.

Odkładając go na swoje kolana moją uwagę przykuł dźwięk znajdujący się w pobliżu. Zamknęłam usta chcąc być cicho i delikatnie rozejrzałam się dookoła. Na ślizgawce siedział chłopiec a raczej nastolatek, miał na sobie błękitne ogrodniczki i biały sweterek, jego mowa była dziwna, przypominała sepleniącego 5 latka. Na moje nieszczęście chłopak spojrzał na dół a nasze spojrzenie spotkało się.

- Tatusiu! Tutaj jest dziecko! - Krzyknął najgłośniej jak się dało, co wywołało u mnie dreszcz. Nigdy nienawidziłam głośnych dźwięków.

Do chłopca podszedł dość wysoki,opalony Brunet. Spojrzał na niego i skierował wzrok na wskazywany kierunek, spojrzał na mnie i ruszył w moim kierunku.

-Hej,hej, jesteś tu sama? Gdzie twoi opiekunowie? - rozejrzał się po placu i ponownie skierował na mnie wzrok.

- Jestem dorosła, siedze tu,bo mam na to ochotę - warknęłam na niego, ten jakby olśniony wyciągnął telefon i skierował w kierunku ławek, widzialam jak dzwoni do kogoś. Jęknełam i okryłam się kocykiem, czułam,że powinnam uciekać ale gdzie? Wszyscy tutaj wydawali sie chorzy psychicznie.

-A kogo my tu mamy? Naszego brzdąca, który uciekł. - poczułam na sobie mocny uścisk, po chwili słysząc już bardzo znajomy mi głos.

- PUŚĆ MNIE! - wierciłam się. Uświadomiłam sobie, że Męczyzna,który dzwonił, zadzwonił do moich porywaczy. Co dziwne nie byli oni sami, za blondynem stał inny mężczyzna, też blondyn. Jednak jego wygląd przypominał typowy wygląd lekarza.

○○○○○○○•○○○○○○•○○○○○○

Za nami rozdział 2!
Miłego czytania,słońca! 🐰🩷

Wymuszony DomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz