[3] Shinunoga e-wa

461 43 141
                                    

No cóż.

Po wczorajszej, dosyć napiętej wymianie zdań z Rikim, średnio miałem ochotę wychodzić z łóżka.

Nie, żebym na co dzień w ogóle miał ochotę to robić, ale wczoraj na tyle mnie zdenerwował, że moja motywacja spadła jeszcze bardziej.

Jednak staram się nie być negatywnie do tego nastawiony, bo tak jak Jake powiedział, nie mogę dać się zdominować.

To nic takiego.

Tak błahe sprawy nie mogą sprawiać, że się denerwuję, bo aż strach pomyśleć, co bym czuł, gdyby stało się coś poważniejszego.

Muszę trochę wyluzować, żeby nie popaść w paranoję.

Połowa szkoły ma takie same inicjały jak ja.

Na chuj się tak stresować?

Wziąłem głęboki wdech i odetchnąłem.

W końcu wstałem i poszedłem do toalety, by się trochę ogarnąć.

Mycie zębów, twarzy, te sprawy.

Wpół śpiący ubrałem się i ogarnąłem, by nie straszyć ludzi wyglądem.

No i nie będę wyglądał jak trup przed Rikim.

Bo chcąc czy nie chcąc, muszę się z nim spotkać.

Nie będę zbaczał z planu przez własne humory.

Kiedy już miałem wychodzić, wziąłem telefon, gdyż od rana na niego nie patrzyłem i zauważyłem 3 nieodebrane połączenia od Jake'a.

Znowu będzie mi prawił kazanie.

— No, halo? Co chciałeś?

No w końcu. Ja nie wiem, jak ja nie odbiorę od ciebie za pierwszym sygnałem, to już masz wielką dupę złości, ale jak ja dzwonię, to nie łaska odebrać.

Przecież dzwoniłeś dosłownie 5 minut temu. Po chuj się srasz? Poza tym, właśnie to chciałeś mi powiedzieć?

Dobra, sklej się. Wychodzisz?

— Ta.

Widzimy się za minutę.

— Mhm.

I faktycznie tak jak powiedział, chwilę później się spotkaliśmy.

— Długa przerwa.

— Hm? — mruknął lekko zdezorientowany Jake.

— Spotykam się z Rikim na długiej przerwie w bibliotece.

— Już ci przeszło po wczoraj?

— Nie mam wyjścia. Umówiłem się z nim w momencie, kiedy zawieraliśmy umowę, więc nie mogę się wycofać. Poza tym, wtedy po prostu byłem zły. Nadal trochę jestem. Dzisiaj chemia... Ta pizda znowu ma pytać.

— Wycziluj. Przecież masz dobre oceny.

— Ta? To jakim cudem ledwo mam 4, a ty 6?

— Bo nie rozszerzam chemii?

— Nie zgrywaj głupa. Dobrze wiesz, że mamy tak samo obszerny materiał. Jak udało ci się jej podlizać?

— She just really like me.

— Ona nikogo nie lubi. Czasami mam wrażenie, że jej mąż został zaszantażowany, by wyjść za nią. Przecież ona ledwo jest w stanie znieść widok Sunghoona.

— Nah, Hoon to jej syn. Kocha go na swój własny sposób.

Wywróciłem oczami.

Nie ma sensu się z nim kłócić, ale ja swoje wiem.

fake dating | sunkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz